Strony

środa, 29 stycznia 2020

Colleen Hoover - Maybe now, Maybe not


Recenzja może zawierać spojlery z cz. 1 - Maybe someday

Ridge i Sydney próbują zacząć układać swoje wspólne życie. Wśród nich jednak nadal pojawia się była Ridge'a - Maggie. Dziewczyna wreszcie chce zacząć żyć w pełni, bez ciągłych zmartwień i nadopiekuńczego chłopaka. Nie jest to jednak takie łatwe jak mogłoby się wydawać, czy Sydney zaakceptuje obecność Maggie w ich życiu?
Mamy też drugą historię Warrena i Bridgette. Dziewczyna wydaje się kompletnie niedostępna dla otoczenia, ale może właśnie Warrenowi uda się sprawić, że na jej twarzy czasem pojawi się uśmiech?

Colleen Hoover to bez dwóch zdań jedna z moich ulubionych zagranicznych autorek. Mam wrażenie, że w pisaniu romansów naprawdę nikt nie może się z nią równać. Owszem, jest wiele innych pisarek, których książki również bardzo lubię, ale żadna jeszcze nie dorównała Hoover. Nie wiem czym takim się wyróżnia, ale jej książki zawsze trafiają prosto do mojego serca. Uwielbiam jej styl pisania, bohaterów i skomplikowane relacje które między nimi tworzy. Przed przeczytaniem "Maybe now" postanowiłam odświeżyć sobie "Maybe someday", niewiele już z niej pamiętałam, bo sięgnęłam po nią w okolicach premiery, czyli koło 2015 roku. Nie sądziłam, że ta historia nawet za drugim razem tak bardzo mnie wciągnie i poruszy. Zastanawiałam się jak Hoover wpadła na stworzenie takiej fabuły, relacji która rozdziera serce i pozostaje w głowie na długo, a wydawałoby się, że to tylko zwyczajny trójkąt miłosny, których w książkach pojawia się całe mnóstwo. Z chęcią sięgnęłam po "Maybe now" by dowiedzieć się jak potoczyły się losy bohaterów.

Choć uważam, że kontynuacja "Maybe now" nie była niezbędna to bardzo miło było wrócić do jednych z moich ulubionych bohaterów literackich. Jak już wiecie w tej części również pojawia się Maggie, jej choroba sprawia, że potrzebuje opieki. Dlatego też nie znika z życia Ridge'a i Sydney. Były chłopak oraz Warren to jedyni bliscy jakich ma. Sytuacja robi się nieco dziwna, szczególnie dla Sydney, która będzie musiała jakoś oswoić się z tą myślą. Maggie chciałaby żyć nie myśląc ciągle o swojej chorobie, dla niej utrzymywanie kontaktów z byłym i jego dziewczyną też nie będzie łatwe.  Hoover postawiła swoich bohaterów w dość skomplikowanych okolicznościach i to już w pierwszej części, gdzie wydawało się, że sytuacja jest właściwie bez wyjścia. Także tym razem cała ta relacja jest wyzwaniem dla każdego z bohaterów, jak sobie poradzą? W książce mamy dodatkowo osobne opowiadanie poświęcone Bidgette i Warrenowi i ich relacji właściwie jeszcze sprzed "Maybe someday". Oboje są dość ciekawymi osobowościami. Warren to żartowniś, z kolei Bridgette wydaje się zupełnie zamkniętą w sobie i dość niesympatyczną osobą. Ich relacja jest równie ciekawa i bardzo zabawna.

Jeśli czytaliście "Maybe someday" to warto poznać dalsze losy bohaterów, "Maybe now" może nie było konieczną kontynuacją, ale osobiście cieszę się, że ją przeczytałam. Może momentami było nieco zbyt cukierkowo, ale czytało się świetnie. Mnóstwo było śmiechów, wzruszeń i emocji, taką Hoover naprawdę lubię. Z kolei, jeśli pierwsza część jeszcze przed Wami to koniecznie ją nadróbcie, myślę, że się nie zawiedziecie!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

czwartek, 9 stycznia 2020

Kim Holden - Druga strona


Toby codziennie żyje w ogromnym poczuciu winy. W przeszłości życie go nie rozpieszczało, a jej demony ciągle go prześladują. Chłopak chce się poddać, wyznaczył już nawet datę kiedy skończy ze swoim życiem. Do tego czasu egzystuje pomagając przy różnych pracach właścicielowi budynku w którym mieszka, w ten sposób zarabia na życie. Gdy do domu wprowadza się Alice świat staje się bardziej znośny, ale czy uda jej się ocalić Toby'ego?

Kim Holden to autorka jednej z moich ulubionych książek - "Promyczka", każdą kolejną książkę Holden biorę w ciemno. "Druga strona" traktuje o wielu poważnych sprawach, podobnie jak "Promyczek", jest jednak zupełnie inna. Mam z nią pewien problem, to książka ważna i nie mam co do tego wątpliwości, jednak strasznie mi się dłużyła. Zupełnie mnie nie wciągnęła, myślę, że na takie książki po prostu nie w każdym momencie ma się ochotę i może gdybym sięgnęła po nią kiedy indziej to przeczytałabym ją w dwa dni a nie w dwa tygodnie. "Druga strona" porusza wiele ważnych tematów, głównie jednak traktuje o depresji. Dopiero czytając tę książkę uświadomiłam sobie, że rzeczywiście jest ona nadal poniekąd tematem tabu i wiele osób nie traktuje jej do końca poważnie. Książka Holden pokazuje nam z czym musi się mierzyć osoba chora, co dzieje się w jej głowie i jak funkcjonuje. Dodatkowo, jak wyczytujemy z posłowia autorki, jest to tak naprawdę relacja z pierwszej ręki, bo i ona kiedyś się z nią mierzyła.

Historia Toby'ego porusza i skłania do refleksji. Życie nie oszczędzało tego 18-latka. Wokół niego pojawiał się alkoholizm, śmierć, narkomania. Tak naprawdę walce z depresją do pewnego momentu nie miał go kto wesprzeć, był samotny z tym wszystkim. Dopiero pojawienie się Alice coś zmienia, pojawia się jakaś nadzieja w tym chłopaku. Wbrew pozorom nie jest to kolejna opowieść o miłości. Jej wątek się pojawia, jak zresztą w prawie każdej książce, ale dużo ważniejsze są tu inne sprawy. Depresja - to ona gra tu główną rolę, ta okrutna choroba wyniszcza od środka głównego bohatera, sprawia, że przestaje dostrzegać jakikolwiek sens życia. Cała historia pokazuje też jak ważna w życiu jest rozmowa, jak wiele może zmienić. Bohaterowie do pewnego momentu żyją jakby nie zauważając siebie nawzajem. Każdy żyje swoim własnym życiem, w samotności.

Trudno mi wymienić wady "Drugiej strony", a może rzeczywiście nie ma ich zbyt wiele? Mnie jednak po prostu wynudziła, tak jak wspominałam, może po prostu nieodpowiedni czas sobie wybrałam na jej czytanie. Zdaje sobie sprawę, że książka taka jak ta, musiała być przygnębiająca, nie zmienia o jednak faktu, że ciężko było mi przez nią przebrnąć. Muszę jednak powiedzieć, że to historia ważna, bo traktująca o poważnych problemach, o których nie zawsze się mówi. Do tego napisana jednak w taki sposób, który myślę, skłoni do refleksji każdego. To książka zupełnie inna od mojego ulubionego "Promyczka". Czy warta przeczytania? Tak, mimo tego, że nieco mnie wynudziła, uważam, że to ważne dzieło, po które jednak warto sięgnąć.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni Tania Książka!