Piękna, mądra powieść o woli życia, nadziei i miłości. O tym jak jedna rzecz może wpłynąć na całe życie. Oboje zmagają się z przeszłością, bardzo trudną, o której nie da się zapomnieć. Książka opowiada o przełamywaniu lęków, często trudnych do zwalczenia. Opowieść, która uświadamia wiele rzeczy i niesie ze sobą przesłanie.
"Kontroluj co możesz, kochaj co możesz, a cała reszta, cóż... cała reszta jest tylko dodatkiem."
Początkowo książka wydawała mi się banalna, dziewczyna wpada na chłopaka spogląda mu w oczy i od razu się zakochuje. Zmieniłam jednak zdanie. Gdy czytałam dalej, nie było już tak wielu schematów.
To książka, która potrafi rozbawić, ale też wzruszyć. Przez początek powieści uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas, gdy śledziłam rozmowy głównych bohaterów. Później atmosfera stała się refleksyjna, powieść stała się wzruszająca. Gdy bohaterowie rozpaczali przeżywałam z nimi ich smutek, gdy śmiali się śmiałam się razem z nimi. Bez problemu można się tu wczuć w treść powieści.
Fakt, było też trochę momentów, które można uznać za drobne minusy. Zdziwiło pierwsze spotkanie bohaterów. Kiersten wpada na Westona, myśląc, że to drzewo, a potem zaczyna liczyć jego mięśnie. Nadal mnie to szokuje...
"Życie nie jest sprawiedliwe, ale to jak je przeżyjemy, to jest właśnie cudowne. To dar."
Autorka przez dużą część książki trzyma czytelnika w napięciu, dopiero w połowie dowiadujemy się jaką tajemnicę skrywa Weston, ale później napięcie cały czas trzyma. Narracja prowadzona jest dwutorowo, raz przez Kiersen, innym razem przez Westona. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, bo można poznać myśli i uczucia obojga bohaterów.
Czyta się niesamowicie szybko i lekko. Dodam, że powieść jest skarbnicą cytatów, pięknych, mądrych i prawdziwych. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów tej serii, mam nadzieję, że będą równie dobre jak "Utrata".