Strony

wtorek, 27 czerwca 2017

Elżbieta Rodzeń - Zimowa miłość


Ania i Michał jeszcze na studiach byli parą, kiedy ich związek wyglądał już na coraz bardziej poważny, uczucie stawało się coraz bardziej głębokie, Anna odeszła od Michała bez słowa, nie wyjaśniając mu powodów rozstania. Wtedy zdezorientowani i zagubieni, czy tak jest również teraz, kiedy spotykają się po latach? Wiele się zmieniło, Ania jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, Michał pracuje w szpitalu dziecięcym, do tej pory się unikali, jednak kiedy przyjeżdżają na tę samą konferencję, nie da się uniknąć spotkania.

Od zawsze uwielbiałam oglądać seriale medyczne, takie, w których każdy odcinek przynosi nowy przypadek medyczny, a poza tym można śledzić (czasem jeszcze ciekawsze) losy lekarzy pracujących w konkretnym szpitalu. Bardzo ubolewałam, że takich książek nie ma na polskim rynku wydawniczym, aż do teraz, kiedy pojawiła się książka Elżbiety Rodzeń. Gdy tylko przeczytałam opis, wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać, bo to zdecydowanie coś dla mnie. Nie myliłam się, powieść okazała się strzałem w dziesiątkę! Jedyne nad czym ubolewam to dlaczego tak szybko ją przeczytałam. Pochłonęła mnie na kilka wieczorów, a później ze smutkiem ją odłożyłam. Naprawdę, żałuję, że nie ma wielu takich tytułów, czytałabym najprawdopodobniej każdy z nich! Taka książka powinna gwarantować emocje i w tym przypadku dokładnie tak jest, kiedy los szykuje głównym bohaterom niezłą niespodziankę, nie sposób odłożyć tę powieść na potem, koniecznie musiałam poznać dalszy ciąg. Książka podzielona jest na rozdziały dotyczące przeszłości i teraźniejszości, które się przeplatają. Nie ukrywam, że w pewnym momencie najbardziej interesowało mnie to co obecnie, z racji dość ekstremalnej sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. Napięcie było ogromne, trudno było usiedzieć spokojnie. Przeszłość bohaterów również jest ciekawa, ale niektóre rozdziały nie mogły konkurować z teraźniejszością, były dużo mniej emocjonujące.

Bardzo się cieszę, że na rynku wydawniczym nareszcie pojawia się coś nowego. Do pewnego momentu literatura kobieca kojarzyła mi się z pewną monotonią. Książki te były przyjemne, ale nie wyróżniały się niczym szczególnym, aczkolwiek uwielbiam je czytać, bo zawsze są pewnym odprężeniem. Dzięki takim książkom jak "Zimowa miłość" przekonuję się, że także literatura kobieca może być emocjonująca. To powieść, która zdecydowanie wyróżnia się w swoim gatunku. Każda strona niesie ogromne napięcie i niepewność, bo tak naprawdę trudno przewidzieć dalszy rozwój zdarzeń. Sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie wydaje się wręcz niespotykana, a jednocześnie jest ukazana tak realnie, że ja jako czytelnik mogłam bez problemu wczuć się w trudne położenie postaci. To co dzieje się przez sporą część książki wręcz zapiera dech w piersiach. Mam nadzieję, że takie zachęcenie Wam wystarczy, bo nie chciałabym Wam psuć niespodzianki jaką przygotowała autorka. Jedno jest pewne, podczas lektury tej książki nie da się nudzić, a wciąga ona tak, że naprawdę trudno odłożyć ją na później.

Podzielenie książki na rozdziały dotyczące teraźniejszości i przeszłości jest bardzo ciekawy. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszystko jest przedstawione dużo przejrzyściej, niż gdyby wstawki dotyczące przeszłości pojawiały się jako wspomnienia bohaterów w czasie tego co dzieje się obecnie. Jak można się domyślić, książka opowiada o miłości, jest to jednak miłość dojrzała, wystawiona na próby. I chociaż wiem, że teraz brzmi to bardzo banalnie, to wcale tak nie jest. Nic nie jest w tej książce oczywiste, ani przesłodzone. Naprawdę, uważam, że jest to książka na najwyższym poziomie i już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam inne książki tej autorki. "Zimowa miłość" okazała się niesamowitą i wyjątkową historią i jestem niemal pewna, że kolejne książki Pani Elżbiety będą równie niezwykłe!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni BookMaster.pl!

środa, 14 czerwca 2017

Agata Przybyłek, Natalia Sońska - Przyjaciółki


Anna i Ludmiła poznały się jeszcze na studiach, wtedy zostały najlepszymi przyjaciółkami i od tej pory są dla siebie wsparciem na każdym życiowym zakręcie. Miłka próbuje spełniać swoje marzenia dotyczące fotografii, nareszcie nadarza się okazja, by móc realizować swoją pasję. Anna z kolei jest żoną marynarza dlatego długie miesiące spędza sama z małą córeczką. Chociaż obie są dla siebie wielkim wsparciem, żadna z nich nie była w tak trudnej sytuacji jak teraz...

Ostatnio coraz bardziej lubię sięgać po literaturę kobiecą, książki z tego gatunku zawsze są pewnym odprężeniem. Okładka "Przyjaciółek" sugeruje cukierkową historię o tytułowych przyjaciółkach, dlatego moje zaskoczenie było niemałe, gdy już po niespełna 30 stronach, zaczynają się dziać historie niczym z filmu akcji! Przez kilkadziesiąt stron nie mogłam się oderwać i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Wydawało się, że w obliczu tych wydarzeń, wątek przyjaciółek trochę zniknął w tle. Tak jednak do końca nie jest, można zauważyć,że tak naprawdę co by się nie działo, Ludmiła i Anna są blisko siebie, wspierają się, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tak bardzo tego nie widać. Chociaż przyjaźń chwilami została nieco przytłumiona kłopotami kobiet, głównie problemami w małżeństwie, to myślę, że ta przyjaźń w każdym momencie życia bohaterek, mniej lub bardziej została w książce ukazana. Pokazując, że czasami wystarczy mieć świadomość tego, że gdzieś jest przyjaciel, na którego zawsze możesz liczyć, nawet jeżeli akurat w tym momencie nie ma go obok.
Bo największą przeszkodą do realizacji marzeń jesteśmy my sami. Wymyślamy wymówki, bojąc się zmian.
Wydaje mi się, że pisanie książki we dwójkę wcale nie jest prostą sprawą, w końcu wszystko trzeba złożyć tak, by nie było żadnych sprzeczności. Tutaj tak naprawdę trudno jest wyczuć, że powieść pisały dwie autorki, oczywiście są jakieś różnice w stylu pisania, ale myślę, że gdyby na okładce nie widniały dwa nazwiska, mogłabym się nie domyślić, że w pisanie tej powieści były zaangażowane dwie osoby (choć może wynika to z tego, że znane mi są póki co jedynie książki Natalii Sońskiej, te Agaty Przybyłek dopiero przede mną). Treść jest tak spójna, każdy rozdział idealnie się ze sobą komponuje, że trudno jest mieć w tym przypadku jakiekolwiek zarzuty. Naprawdę autorkom należą się wielkie brawa, że udało im się tak świetnie zgrać! Dzięki temu możemy przeczytać historię, która wciąga już od pierwszych stron, nawet wzrusza, a czasami łamie serce. Niewątpliwie to jedna z tych książek, które dają do myślenia. Chociaż pewnych rzeczy w tej powieści można się domyślić, do końca w niepewności śledziłam losy bohaterów, końcówkę pochłonęłam w mgnieniu oka! Dodatkowo nie wszystko ułożyło się tak, jak się tego spodziewałam. Środek historii jest nieco słabszy, w pewnym momencie dzieje się trochę mniej, nie zmienia to jednak faktu, że nadal czyta się lekko i przyjemnie.

Świetne są kreacje bohaterek, Anna poukładana, twardo stąpa po ziemi, ponieważ codziennie musi sama zajmować się córeczką, wykonywać wszystkie domowe czynności. Musi też radzić sobie z tęsknotą do męża, kiedy ten na kilka miesięcy wypływa w rejs. Ludmiła to w pewnym sensie marzycielka, sama tak do końca nie wie czego chce, mąż dwoi się i troi, by kobieta miała to, czego tylko zapragnie. Ona sama jednak jest rozbita między byciem przy mężu, a szukaniem szczęścia gdzie indziej. Bohaterki zupełnie się od siebie różnią, a jednak przeciwieństwa się przyciągają, w końcu są najlepszymi przyjaciółkami. Autorki pokazały również kłopoty w związkach Anny i Ludmiły, dzięki którym widzimy, że nie zawsze jest kolorowo, ważne jest wsparcie przyjaciela, który zawsze gdzieś czuwa. Tak jak wspomniałam, nie dajcie się zwieść okładce, która sugeruje słodką historię, jaką ta powieść nie jest. Jest tu mnóstwo życiowych sztormów, które bohaterki starają się przetrwać, choć nie zawsze jest łatwo i nie zawsze wszystko układa się tak jak by się chciało.
Kiedy przysięgasz z kimś żyć na dobre i złe, masz obowiązek postępować tak, by przetrwać wspólnie nawet najgorsze życiowe sztormy. Za wszelką cenę.    
"Przyjaciółki" polecam kobietom w każdym wieku, myślę, że każda odnajdzie tutaj coś dla siebie. Gwarantuję, że tę historię pochłoniecie w kilka wieczorów, bo w pewnych chwilach naprawdę trudno się od niej oderwać. To książka, która niesie mnóstwo wzruszeń i zwrotów akcji, ale przede wszystkim pokazuje, że przyjaźń jest ważna. Przeczytajcie tę książkę - warto!

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

niedziela, 11 czerwca 2017

Jojo Moyes - Zanim się pojawiłeś


[może zawierać spojlery]
Kiedy Lou traci pracę w kawiarni, jest zmuszona jak najszybciej znaleźć sobie nową, nie ma zbyt wielkiego wyboru, dlatego kiedy pojawia się dobrze płatna oferta opieki nad niepełnosprawnym mężczyzną, decyduje się wziąć tę pracę. Ma ona polegać głównie na towarzyszeniu Willowi, który dwa lata wcześniej uległ wypadkowi. Will nie ma łatwego charakteru, dlatego trudno jest się z nim dogadać, ale Lou robi co w jej mocy, by godziny, które ze sobą spędzają były jak najprzyjemniejsze.

"Zanim się pojawiłeś" choć zostało wydane już jakiś czas temu, ostatnio, za sprawą ekranizacji stało się dużo bardziej popularne. Ja również zaintrygowana pozytywnymi recenzjami i filmem musiałam sięgnąć po książkę. Oczekiwania miałam spore, ale jak się szybko okazało książka wciągnęła mnie bez reszty, wycisnęła morze łez i dogłębnie wstrząsnęła. Mimo, że wiedziałam jaki finał ma ta historia nie mogłam przestać płakać. Żałuję, że zwróciłam uwagę na tę książkę dopiero, gdy wokół niej zrobił się większy szum, ale lepiej późno, niż wcale. Swoją drogą chyba jeszcze nie spotkałam się z czymś takim, by tytuł drugiego tomu tak bardzo spojlerował zakończenie tomu pierwszego (jeśli jakimś cudem nie znacie tytułu drugiej części, nie radzę go poznawać, przed lekturą "Zanim się pojawiłeś"). Powieść Jojo Moyes zaskoczyła mnie oryginalnością, choć początkowo nie wydaje się że, może być aż tak wyjątkowa.
Nie krytykuj czegoś, zanim nie spróbujesz.
Bohaterowie, których wykreowała autorka są niepowtarzalni. Will, arogancki i niemiły pod wpływem Lou staje się dużo bardziej otwarty niż po wypadku. Właściwie nie dziwię mu się, że po wypadku taki się stał, pewnie każdy zareagowałby inaczej, a on zareagował akurat tak. Nagle musi polegać na innych, podczas gdy wcześniej robił co tylko chciał. Lou skromna i jednocześnie zakręcona potrafi wywołać uśmiech nie tylko Willa, ale i czytelnika. Will zdecydowanie stał się jednym z moich ulubionych bohaterów literackich! Dialogi jego i Lou nie jeden raz doprowadzały mnie do śmiechu, uwielbiam gdy pojawia się w nich nutka ironii, a tutaj było tego sporo, nie wypadło to sztucznie, tylko bardzo naturalne, jakbym słyszała ich gdzieś na żywo. Styl jakim autorka się posługuje, jest niezwykle lekki i plastyczny, przez co czytało mi się bardzo szybko i z ogromną przyjemnością.

Autorka pokazała jak ważna w życiu człowieka jest druga osoba - przyjaciel, który po prostu będzie. Will zmienia się nie do poznania kiedy spotyka Lou, staje się dużo bardziej radosny i zgadza się na wszystkie szalone pomysły dziewczyny. "Zanim się pojawiłeś" to nie kolejny romans, z banalnym zakończeniem i mało oryginalnym pomysłem. Przeciwnie, to piękna historia o miłości, jedna z bardziej oryginalnych jakie kiedykolwiek czytałam i chociaż zakończenie jest takie, a nie inne, to po przemyśleniu sądzę, że dodało ono książce realizmu. Czy się z nim zgadzam? Nie jestem pewna, z jednej strony rozumiem dlaczego bohater tak postąpił, z drugiej gdy zamiast rozumem, pomyślę sercem, jest już trochę inaczej. Nie zmienia to jednak faktu, że to jedna z piękniejszych historii o miłości, jakie czytałam w ostatnim czasie. Bo autorka stworzyła coś zupełnie innego, niż mogłabym się tego spodziewać, wbrew tematyce, którą porusza, nie brakuje w niej radości i to jest naprawdę niesamowite. W jednej książce potrafiła połączyć dwa, jakże skraje uczucia - radość i smutek.
Po prostu żyj dobrze .Po prostu żyj.
"Zanim się pojawiłeś" to książka, która zmienia spojrzenie na pewne sprawy. Niesie ze sobą przesłanie. Uczy, by cieszyć się każdą chwilą, uśmiechać się do życia i pokazuje piękno miłości. To niesamowita historia, której nie zapomnę, bo jest po prostu niezwykła. Z pewnością nie spodziewałam się, że tak mną wstrząśnie, ale to zrobiła i cieszę się, że ją przeczytałam!
Gorąco Wam tę powieść polecam!