Strony

poniedziałek, 27 listopada 2017

Tillie Cole - Tysiąc pocałunków

Rune jako mały chłopiec wraz z rodzicami przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Jest zły, że musiał opuścić rodzinną Norwegię. Szybko jednak zaprzyjaźnia się z Poppy, co wkrótce przeradza się w pierwszą miłość. Kiedy wydaje się, że nic nie mogłoby ich rozłączyć, okazuje się, że obowiązki zawodowe zmuszają ojca Runa do powrotu do Oslo. Los okazuje się okrutny, Rune wyjeżdża daleko od swojej dziewczyny, wkrótce urywa się ich kontakt, a kiedy chłopak w końcu wraca do Stanów, nic nie jest już takie jak dawniej.

Książki Young i New Adult już tak mają, że zwykle rozrywają serce na milion kawałków. Jakąkolwiek powieść z tego gatunku czytam, zawsze czuję się po nich wewnętrznie rozerwana, takie już są i chyba taki właśnie jest cel - poruszyć czytelnika do głębi. "Tysiąc pocałunków" jest powieścią, o której tuż po premierze usłyszałam sporo dobrego. Jako, że kiedy przeczytam pozytywne recenzje na temat danej książki nie potrafię się powstrzymać przed jej przeczytaniem, w moje ręce szybko trafiła nowa na polskim rynku wydawniczym książka Tillie Cole. Wcześniej kusiło mnie "Raze", która jeszcze czeka na przeczytanie, ale i bez tego wiem, że to będzie coś kompletnie innego. "Tysiąc pocałunków" jest książką bardzo wyważoną, subtelną i delikatną, świetnie oddającą pierwszą nastoletnią miłość. To historia, która jest naładowana emocjami, wzrusza, złości, czasami wywołuje uśmiech na twarzy.

To co od razu kupiło mnie w tej książce, to styl w jakim została napisana. Piękny i kwiecisty sprawia, że choćby książkę budowały same opisy i tak z przyjemnością bym ją przeczytała. Rzadko zdarza mi się coś takiego, ale w tym przypadku jestem naprawdę zachwycona lekkim, a zarazem głębokim stylem pisania autorki. Mam wrażenie, że wprowadza on również trochę bajkowy klimat i dlatego czyta się szybko i z przyjemnością. Dawno nie czytałam książki napisanej tak ładnym stylem. Cała historia jest napisana z na tyle jasnym przekazem, że trafi i do młodszych czytelników. Myślę, że to jedna z tych książek, co do których nie tyczą się żadne przedziały wiekowe, bo można ją przeczytać dosłownie w każdym wieku. Niestety, bardzo szybko można przewidzieć zakończenie całości, chociaż pewnie nie dało się tego skonstruować inaczej i trudno mieć tutaj zarzuty. Jest też schematyczna, nie da się ukryć, ale jednak piękny styl sprawia, że jest w niej pewna świeżość, niesie również mnóstwo życiowych mądrości. Pokazuje jak ważne są w życiu marzenia i te drobne chwile szczęścia, na które czasami nie zwraca się uwagi.

Mogłabym się czepiać, że momentami za słodko, że czasem zbyt schematycznie, że przewidywalna. To oczywiście wady, które często przeszkadzają w czytaniu, szczególnie, gdy ma się już którąś powieść Young Adult za sobą. Dla mnie jednak ta powieść była na tyle piękna, że te wady gdzieś zaginęły. Trudno mi jest powiedzieć o tej książce coś więcej, bo mam wrażenie, że trzeba samemu ją przeczytać, by przekonać się o jej wyjątkowości!
Gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści, bo choć nie brak tu pewnych mankamentów to giną one gdzieś pod zaletami tej książki, których również nie brakuje!

Tę i inne książki dla kobiet znajdziecie na stronie Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania tej powieści!

7 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo chcę tę książkę przeczytać. Już bardzo długo za mną chodzi i jeszcze jej nie zdobyłam, ale mam w planach ją przeczytać, to wiem na 100%. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam, że ta historia niczym mnie nie zaskoczy, bo mam na swoim koncie sporo tytułów New/Young Adult, ale... i tak mam na nią ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak lubię ten gatunek, uwielbiam autorkę za "Sweet Home" i pierwszą część Hadesa, byłam pewna, że to będzie strzał w dziesiątkę. Szczególnie z taką okładką. Niestety, ale zawiodłam się tak bardzo, że trochę po połowie książki odłożyłam ją na jakiś ponad miesiąc. I gdyby nie to, że czekałam w samochodzie godzinę pod przychodnią i pomyślałam, że i tak nie mam nic innego do czytania, to nie skończyłabym jej. Jestem tego pewna. To co najbardziej mi przeszkadzało to ta cukierkowość bohaterów. Ich "dojrzała" miłość, niczym małżeństwo z 50 letnim stażem, no i to przypominanie wszystkim przez Poppy, że przecież ona zaraz odejdzie. Niestety jestem na nie :( Mam za to nadzieję, że inne książki autorki będą dużo lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ktoś jeszcze tak ma, że jak się naczyta za dużo recenzji o jednej książce to już nie ma potem ochoty jej czytać a szkoda, bo wydaje mi się, że "Tysiąc pocałunków" jest fajną historią. Może poczekam aż szum o niej trochę ucichnie. :)

    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi ta książka zdecydowanie do gustu nie przypadła. Miłość dzieci tak nie wygląda, dzieci nie używają aż tak dojrzałych słów. Czasem wydawało mi się, że autorka zapominała w jakim wieku są jej bohaterowie. No cóż, książka przeczytana raz i na pewno już do niej nie wrócę. Może po prostu nie podoba mi się przereklamowany już temat, który ta książka porusza.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    kredziarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ją w planach :) Wprawdzie nie liczę na ochy i achy, ale myślę, że przyjemnie będzie mi się ją czytało ;)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka ląduje na mojej liście zakupowej :)

    OdpowiedzUsuń