Strony

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Książkowe MMA ~ "Niezgodna"

Witajcie! Dziś przychodzę z drugim postem z serii "Książkowe MMA", pierwszy na temat "19 razy Katherine" (link) ukazał się na blogu u Minni z bloga Bądź tu, teraz z którą organizuję tę akcję.Wpadłyśmy na pomysł, aby za jednym razem zgromadzić dwie sprzeczne opinie dotyczące jakiejś książki (tym razem jest to "Niezgodna"). W taki sposób chcemy pokazać, że jednym książka może się niezmiernie podobać, a innym nie koniecznie oraz pomóc zorientowaniu się, czy książka ta może przypaść Wam do gustu. Do udziału w naszej drugiej dyskusji zaprosiłyśmy Do Xxil z bloga Zapach stron oraz Tenebris z bloga Ocean słów . Zanim jeszcze przejdę do rzeczy, chciałabym rozjaśnić Wam nazwę naszego pomysłu, bo niby dlaczego „Książkowe MMA” i co znaczy to MMA? Ponieważ mają ukazać się tu sprzeczne opinie, to skojarzyłyśmy to z walką, a MMA to skrót od angielskiego Mixsed Martial Arts, czyli mieszane sztuki walki, a jest do dyscyplina sportowa, w której zawodniczy walczą wręcz.
Jeśli jesteście ciekawi całej dyskusji to zapraszam do czytania!

Pytanie pomocnicze: Co sądzicie o samym pomyśle na fabułę?
Do Xxil: Wiele osób zarzuca Roth zbyt wielkie prawdopodobieństwo do ''Igrzysk Śmierci''. No ale ludzie, co można nowego wymyślić w dystopii? Podział na frakcje też nie był taki bezsensowny. Abstrachując od tego, że wszystko zostało wyjaśnione w podajże II tomie. Ale zostając przy I to nie chodziło o posiadanie jednej konkretnej cechy, ale raczej o jej nieposiadanie. Bo każdy się chyba zgodzi, że ktoś kto przemocy nie toleruje do Nieustraszonych by się nie nadawał, więc jak widać pomysł bardzo mi się podobał.

Tenebris: Pomysł z frakcjami całkiem mi się spodobał, choć widzę w nim dużo niedociągnięć. W pierwszej części najbardziej gryzło mnie to, że przecież niemożliwe jest uczciwe przypasowanie człowieka do jednej z takich frakcji - a już szczególnie tym jednym testem. Tego jednak nie mogę się czepiać, bo kolejne części wszystko wyjaśniły. Wydaje mi się jednak, że frakcje to jedyny plus fabuły. Wszystko, co dzieje się w książce jest już przewałkowane przez niezliczoną ilość autorów i nie ma w tym ani krzty oryginalności. Wszystko jest przewidywalne - gdy czytałam "Niezgodną" nudziło mnie nawet to, co w zamierzeniu miało być pewnie takie "nieprzewidywalne".

Do Xxil: Ale czy jest to minus książki czy gatunku? Z dystopii wszystko już zostało wyciśnięte i nic nowego nie przeczytamy. Jasne, ten cały wątek romantyczny, spisek i próba przejęcia władzy, jeśli tak to można nazwać, był przewidywalny ale książkę czytało mi się przyjemnie. Miała swoje wady, ale też plusy.

Tenebris: A ja mimo wszystko nadal czekam na dystopię, która nie będzie kopią "Igrzysk Śmierci" przerobioną tak, by zarobić na niej jak najwięcej. Ten gatunek może przecież wychodzić poza proste schematy. Podczas czytania "Niezgodnej" miałam wrażenie, że nie była ona pisana tak, żeby wyszło z niej coś godnego uwagi, ale tak, by szybko weszła na listy bestsellerów. Sam pomysł wyglądał tak, jakby Veronica Roth strasznie długo się nad nim głowiła, zamiast poczekać, aż sam przyjdzie jej do głowy.

Do Xxil: Myślę, ze ''Igrzyska'' też były kopią jakieś innej dystopii. Ale nie o tym ta dyskusja jest. Przyznam, ze wykonanie książki nie powalało. Zwłaszcza język, taki...banalny do bólu.

Tenebris: Tak, język rzeczywiście był słaby. W dodatku często odniosłam wrażenie, że autorka zapomina, co pisała kilka stron wcześniej, bo zdarzało jej się samej sobie przeczyć.

Do Xxil: A co powiesz o bohaterach?

Tenebris: Z żadnym z nich się nie zżyłam. Polubiłam zaledwie dwóch bohaterów - Uriaha i Ala (to tak się nazywał?) - a i tak tylko trochę. Reszta była mi obojętna, albo przeze mnie nielubiana. Najbardziej przeszkadzała mi główna bohaterka. Autorka zmieniała charakter Tris w zależności od tego, co było akurat potrzebne do fabuły - raz Prior była niezdecydowana, raz twarda, raz łaskawa. W dodatku irytowała mnie jej relacja z Cztery, do którego pędziła za każdym razem, gdy coś poszło nie tak.

Do Xxil: Tris też mnie irytowała, ale to u mnie nie nowość, bo tak jest prawie z wszystkimi bohaterami. Też nie zżyłam się z bohaterami. moim zdaniem autorka za dużo uwagi poświęciła głównej bohaterce, przez co nie dało się dobrze poznać reszty. dla mnie najlepszą postacią był Eric. Świetny pomysł na postać.

Pytanie pomocnicze: Co wpłynęło na waszą opinię na temat tej książki?
Do Xxil: Mimo paru zgrzytów historia bardzo mnie wciągnęła. Bohaterowie byli bardzo żywi, wiec bez problemu mogłam sobie ich wyobrazić. No i nie pamiętam kiedy ostatnio książka mnie tak zaciekawiła mimo, że wcześniej oglądałam film.

Tenebris: Moim zdaniem "Niezgodna" jest po prostu strasznie niedopracowana! Autorka nie wyszła wyobraźnią poza to, co było jej potrzebne do napisania powieści o ratującej świat nastolatce. Nie opisała czasów, w których wszystko się działo. Nie pomyślała nad ich kulturą, ubiorem, sztuką, nie stworzyła niczego nowego a jedynie skopiowała realia naszych czasów, wprowadziła małe zmiany i uznała, że tak wyglądają nie wiadomo jak dalekie czasy. Nie chodzi mi o to, że autorka powinna skupić się jedynie na wykreowaniu świata, w którym osadziła swoją powieść i zaniedbać fabułę, ale Roth nawet nie próbowała wyraźniej zarysować tych czasów.

Do Xxil: To samo możesz dostrzec w innych współczesnych dystopiach. Czy w ''Dotyku Julii'' masz coś o kulturze i sztuce? Nie. Masz tylko powiedziane, że świat jest zniszczony przez działanie człowieka i nawet pogoda zmienia się co pięć minut. moim zdaniem Roth wykreowała świat na ile było trzeba i była pomysłowa na ile się da.

Tenebris: "Dotyk Julii" nadrabia wszystko językiem, ale nieważne.
Ja jak zwykle znowu się do czegoś przyczepię - tym razem chciałabym wrócić do fabuły i wspomnieć o jednym z tych niedociągnięć, o których wcześniej wspomniałam. To niby szczegół, ale bardzo istotny.
Trochę nierealne jest moim zdaniem to, że altruiści, którzy stoją na czele rządu, nadal są, hm, altruistami. Władza ma to do siebie, że daje chęć do zdobycia większej władzy i dość naiwnym krokiem byłoby obdarzenie nią altruistów tylko ze względu na ich frakcję.
Poza tym wychodzi na to, że bezfrakcyjni mieliby w przedstawionym przez Roth państwie największe znaczenie, bo to oni stawaliby się np. kasjerami, których w niektórych krajach jest przecież najwięcej.

Do Xxil: Nigdy nad tym nie myślałam. Myślę, że wcielając się w tych ludzi, trzeba było wybrać mniejsze zło. Już bym chyba wolała altruistów u władzy niż Nieustraszonych. Co do myślenia, że władza niszczy człowieka i go zmienia...myślę, że tu chodzi bardziej o politykę. Zresztą altruiści sami władzy nie mieli, ale stali na jej czele a wszystko dogadywali z resztą frakcji (jeśli dobrze pamiętam). Czyli możnaby ich porównać do polskiego prezydenta.
Bezfrakcyjni to kolejna sprawa o której nie myślałam. Może mieli oni duże znaczenie, ale nie mieli szacunku, no i nikt tam nie chciał wylądować.

Tenebris: Gryzło mnie także to, że wszyscy (z wyjątkiem Erudytów) w takim państwie byliby strasznymi głąbami, bo uczyliby się przecież tylko do 16 roku życia, a potem wyrzucaliby całą tą wiedzę z głowy - po co im ona, skoro do końca życia będą skakać po dachach?

Do Xxil: A czy w realnym świecie wszyscy zdobywają wykształcenie? Albo chcą go zdobyć. Pomysł ilu ludzi zgodziłoby się skakać po dachach zamiast chodzić do szkoły. lista oczekujących byłaby dłuższa niż do NFZ.

Tenebris: Czy ja mówię, że wszyscy chcemy zdobywać wykształcenie? Nie jest tak, ale mimo wszystko większość ludzi musi chodzić do szkoły. Ale nieważne. Pisałaś, że "Niezgodna" cię wciągnęła - ale z ludźmi różnie bywa i ja na przykład nudziłam się przy tej książce okropnie. Nie wiem, z czego to wynikało, ale rejestrowałam tylko fakty i modliłam się, żeby ostatnia strona ukazała mi się jak najszybciej. Przy lekturze nie towarzyszyły mi żadne emocje, nic.

Do Xxil: U mnie było w zupełności inaczej. Może niespecjalnie wczuwałam się w sytuacje, ale na pewno nie mogłam się doczekać co będzie dalej i chciałam jak najszybciej przeczytać następną stronę.
Ale myślę, ze to już zależy od gustu :)

Pytanie pomocnicze: Oglądałyście ekranizację, jeśli tak, co o niej sądzicie?
Do Xxil: Ekranizacje widziałam jeszcze przed przeczytaniem książki. Gra aktorów nie powalała(choć nie znam się na tym specjalnie), ale moim zdaniem charakteryzacja bohaterów wyszła im cudownie. Eric wymiatał!

Tenebris: Ja oglądałam ekranizacje jakiś rok przed przeczytaniem książki i nie pamiętam żadnych pozytywnych ani negatywnych emocji - po prostu weszłam do kina, obejrzałam film i wyszłam, już o nim nie myśląc. Niedawno jednak koleżanka zaciągnęła mnie do kina na ekranizację drugiej części trylogii i wyszłam z niego z bardzo złą opinią o tym filmie. Naprawdę, nie wiem, co było gorsze - książka, czy jej adaptacja. Nie będę rozwodzić się teraz nad filmem, żeby niczego nie zaspoilerować, ale naprawdę - był okropny i często nie miał jakiegokolwiek sensu.

Do Xxil: ''Zbuntowanej'' jeszcze nie miałam okazji oglądać, ale pierwsza część nie była mi tak obojętna jak Tobie. Choć słyszałam o niej sporo jeszcze zanim weszłam na salę kinową to dopiero film zwrócił moją uwagę na książkę. Choć nie jest to jakiś mega udany film akcji. Jako ekranizacja jest świetna, jednak jako film nie jest niczym wyjątkowym. Miło i ciekawie mi się go oglądało, ale zapomniałabym o nim po paru miesiącach.
''Niezgodna'' to moim zdaniem wciągająca książka przy, której się nie nudziłam. Miejscami lekka i śmieszna, ale były i te poważniejsze chwile. Ma swoje minusy, ale uważam, ze warto po nią sięgnąć.

Tenebris:  Moim zdaniem "Niezgodna" nie wyróżnia się niczym spośród innych książek młodzieżowych, a wszystkie porównania tej powieści do "Igrzysk Śmierci" oraz tytuł bestsellera są niezasłużone. Uważam, że nie warto tracić na nią czasu.

~Minni: W moim odczuciu "Niezgodna" była książką z niesamowitym potencjałem, ale nie wykorzystanym w odpowiedni sposób. Momentami książkę tę czytało się naprawdę dobrze, mogłam się wczuć, odczuć jakieś emocje, ale na dłuższą metę, okazała się jedynie przyjemnym czytadłem, które na kolana mnie nie powaliło. Wydaje mi się, że mimo wszystko warto ją przeczytać, jeśli ktoś tego jeszcze nie robił, a może poczujecie to co ja - szczyptę adrenaliny i poczucie, że "mogę wszystko", właśnie za to jestem tej książce wdzięczna.

~Moja opinia:  "Niezgodna" była pierwszą książką z takiego gatunku jaką przeczytałam i to pierwsze spotkanie wspominam bardzo dobrze, nie jest to może literackie arcydzieło, ale podobało mi się. Ciekawi bohaterowie, trzymająca w napięciu akcja, dla tych rzeczy warto po tę książkę sięgnąć, ja dzięki nim polubiłam tę historię i na pewno sięgnę po kolejne części.
______________________________________

Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany wzięciem udziału w takiej akcji, to poszukujemy osoby, które czytały którąś z poniższych książek i oceniają ją w skali 1-4/10 lub 8-10/10. Chętni mogą zgłosić się w komentarzu lub napisać mojego e-maila (michalina.kulinska@o2.pl), fanpage lub do Minni :) Napiszcie, do której z poniższych książek się zgłaszacie oraz jak ją oceniacie, możecie również umieścić link do swojej recenzji (jeśli taka w ogóle jest). A książki do których poszukujemy zainteresowane osoby to:
1. "Gwiazd naszych wina" - John Green
2. "Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman - osoba, której książka się nie podobała
3. "Love, Rosie" Cecelia Ahern - osoba, której książka się nie podobała

sobota, 27 czerwca 2015

Ewa Nowak - Nie do pary

Alek to zwyczajny siedemnastolatek, który chodzi do szkoły i rozgląda się za dziewczynami. Problemy w domu, powodują, że Aleksander nie ma jednej dziewczyny naraz tylko kilka, co oczywiście jeszcze bardziej potęguje problemy. Agata, Karina, Iza - jego dziewczyny niewątpliwie ubarwiają jego życie... Chłopak czuje się w tym wszystkim zagubiony i nie wie co z tym zrobić.

Ewa Nowak kolejny już raz zachwyciła mnie swoją powieścią, wydawało mi się, że nie może być nic lepszego od serii "Miętowej", a tu proszę, "Nie do pary" jest równie dobre!

Powieść niesamowicie wciągająca, gdy po nią sięgałam nigdy nie pomyślałabym, że skończę ją czytać tak szybko. Autorka posługuje się prostym językiem, ciekawymi opisami i niebanalnymi dialogami bohaterów, przez co czyta się w zawrotnym tempie!

Chyba po raz pierwszy czytałam powieść w którym narratorem był chłopak i czytało się bardzo ciekawie. Trzeba przyznać, że Pani Nowak nie zależnie od tego, czy pisze powieść z punktu widzenia męskiego czy, żeńskiego, w pierwszej osobie czy w trzeciej - zawsze radzi sobie wspaniale! Jej książki zawsze są równie ciekawe i zaskakujące.
Powieść ta, to tak jakby pamiętnik Alka, są tu opisane wszystkie jego problemy, rozterki, uczucia. Chłopak w pewnym momencie, zupełnie traci panowanie nad tym co robi i co czuje. Dziewczyny owijają go sobie w okół palca, a on niewiele może na to poradzić.

Główny bohater, był jednak czasem denerwujący, czasem miałam wręcz wrażenie, że nie jest on licealistą, a raczej uczniem podstawówki. Tak jak zresztą jego przyjaciel - Gaweł, którego poczucie humoru, momentami bardzo mnie irytowało. Nie mogę jednak powiedzieć, że kreacje bohaterów były niedopracowane, bo były świetne, ale po prostu często zachowanie Alka działało mi na nerwy.

Kolejny już raz Ewa Nowak stworzyła powieść osadzoną we współczesnym świecie, nie ma tu ubarwień, wszystko jest jak w normalnym życiu. Fabuła jest nieskomplikowana, ale jest to zaletą tej powieści, napisana lekkim językiem wciąga bez reszty.
Po "Nie do pary", myślę można sięgnąć nie zależnie od wieku, jest książka, która może spodobać się każdemu! Polecam ją szczególnie na upalne letnie dni, wydaje mi się, że to książka idealna na tę porę! Jeśli ktoś jeszcze nie miał styczności z twórczością tej autorki, niech koniecznie to nadrobi, naprawdę warto!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Egmont!

wtorek, 23 czerwca 2015

Gail McHugh - Collide

Emily po śmierci mamy, za namową swojego chłopaka - Dillona przenosi się do Nowego Jorku. Podejmuje tam pracę, która od początku przyniesie jej niespodziankę, dziewczyna spotyka przystojnego chłopaka  - Gavina, który mocno zawróci jej w głowie. Wraz z rozkwitem uczucia do Gavina, ujawnia się też druga twarz Dillona. Emily, jest rozdarta, między Dillonem, a Gavinem, kogo ostatecznie wybierze?

Na ogół nie czytam romansów, ale tym razem zaintrygowana opisem, a także okładką postanowiłam sięgnąć po "Collide". Już od początku książka mnie pochłonęła, i z każdą stroną co raz bardziej wciągała, co już na wstępie jest dla mnie dużym plusem. Podczas czytania, cały czas towarzyszyły mi emocje, zarówno pozytywne jak i te negatywne, wszystko przeżywałam wraz z bohaterami, złościłam się gdy coś szło nie po mojej myśli, cieszyłam się ze szczęścia postaci. Wszystko bez problemu mogłam sobie wyobrazić, co jest ogromną zaletą!

Autorka wykreowała również bardzo ciekawych bohaterów, nie byli idealni, mieli swoje wady i zalety. Bardzo mnie cieszy, że postacie nie były wyidealizowane, tylko niemal realne. Emily, trochę zagubiona, z pozoru radosna, ale wewnętrznie smutna, Dillon - z jednej strony miły, z drugiej wręcz przeciwnie, z kolei Gavin czuły i szaleńczo zakochany w Emily.

Mimo, że wydawałoby się iż książka jest całkowicie lekka i łatwa, to nie całkiem tak jest, wbrew pozorom książka porusza temat dominacji w związku, czy też zbytniego podporządkowania partnerowi.
Fabuła, była ciekawa, może trochę banalna, momentami przewidywalna, ale przeszkadzało mi to tylko w niektórych momentach książki. Dialogi bohaterów, były nieskomplikowane, często zabawne, przez co niesamowicie realne, nie było tez długich opisów z czego ogromnie się cieszę. Sprawia to, że książkę czyta się w zawrotnym tempie.
Jednym co często mnie denerwowało, była bezradność i rozdarcie głównej bohaterki, jej zachowanie momentami wydawało mi się wręcz dziwne, czasem głupie - jednak jest to moja subiektywna opinia.

Ostatnio, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, trafiam na same dobre książki i ta również do takich jak najbardziej należy! Mimo kilku drobnych wad, muszę przyznać, że książka przerosła moje oczekiwania! Ponad 300 stron tej powieści przeczytałam - nawet nie wiem kiedy, książka niesamowicie mnie wciągnęła. Zakończenie pozostawia w niepewności i oczekiwaniu na kolejny tom pod tytułem "Pulse". Bardzo jestem ciekawa jak autorka opisała dalsze losy bohaterów, dlatego z niecierpliwością czekam na drugą część! Jeśli macie ochotę na coś wciągającego, to jak najbardziej polecam "Collide"!

Za możliwość przeczytania książki, bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat!

piątek, 19 czerwca 2015

Book Tour z "Utratą"- Rachel Van Dyken!


Book Tour polega na podróży danej książki między blogerami - recenzentami.
W pierwszym Book Tourze na moim blogu pragnę Wam zaprezentować książkę "Utrata" - Rachel Van Dyken, na temat której, moje zachwyty możecie przeczytać - tutaj :)
Regulamin Book Tour:
  1. Bloger, który otrzyma książkę, wpisuje swoje imię, bądź nick na tytułowej stronie.
  2. W ciągu 10 dni od otrzymania książki, należy przeczytać ją i opublikować recenzję na swoim blogu.
  3. W swojej recenzji należy zawrzeć informację, o tym, że jest ona częścią akcji Book Tour, a także wstawić zdjęcie egzemplarza.
  4. W końcu (w ciągu tych dziesięciu dni) trzeba wysłać książkę kolejnej, wybranej przez siebie osobie, przy której jesteście pewni, że prześle ją dalej i przede wszystkim spytajcie wcześniej tej osoby, czy na pewno chce ona tę książkę. Najlepiej byłoby, gdyby powieść była wysyłana listem poleconym, żeby nigdzie nie zaginęła i dodatkowo priorytetem, żeby szybko trafiła do kolejnej osoby :)
  5. Każdą osobę, która otrzyma książkę, a potem będzie wysyłała ją dalej proszę o e-mail (michalina.kulinska@o2.pl), do kogo powieść wysyłają, abym wiedziała gdzie się w danym czasie znajduje.
  6. Książka musi wrócić do mnie do 30 sierpnia.
Myślę, że wszystko zawarłam w tym regulaminie, jednak jeśli macie jakieś pytania, to śmiało pytajcie, regulamin włożę też do książki :) Fajnie byłoby, gdybyście podpisanymi imieniem/nickiem zakładkami indeksującymi, zaznaczali swoje ulubione cytaty, ja tego nie robiłam i teraz bardzo żałuję, oczywiście tylko jeśli chcecie ;) 
Bardzo też proszę, abyście moją książkę szanowali jak swoją (nie zaginali rogów, nie pisali po stronach (poza stroną na której musicie się podpisać) itp. :)
Na ten Book Tour nie ma zapisów, więc możecie wysyłać "Utratę" wybranej przez siebie osobie :)
Ja już w poniedziałek wysyłam książkę do pierwszej osoby, nie zdradzę do kogo, ale śledźcie bogi :)

wtorek, 16 czerwca 2015

Rachel Van Dyken - Toxic

Gabe to chłopak pełen nieznanych dotąd tajemnic, Saylor z kolei to dziewczyna wiodąca w miarę możliwości poukładane studenckie życie. Pewnego dnia ich drogi się krzyżują, łączy ich muzyka w której znajdują ukojenie i spokój, ale czy połączy ich coś więcej?

Po przeczytaniu "Utraty" nie mogłam się doczekać kiedy przeczytam historię jednego z drugoplanowych bohaterów tej powieści - Gabe. Wydawał się być poukładany, ale wydał mi się też tajemniczy i rzeczywiście to chłopak skrywający mnóstwo sekretów, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne.

"Toxic" to książka o błędach popełnionych w przeszłości, o tym, jak stawić im czoła i uporać się z tym co już minęło. Nie spodziewałam się, że będzie to książka pełna, aż tak wielu mądrych, życiowych refleksji, które podczas lektury same się nasuwały. "Utrata", była świetna, ale "Toxic" to według mnie istne arcydzieło!
Druga część serii "Zatraceni" wydała mi się jeszcze bardziej dopracowana niż tom pierwszy. "Utrata" bywała czasami troszkę zbyt mocno przesłodzona, przynajmniej według mnie, z kolei w "Toxic" nie było już tak cukierkowo.

Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów by opisać tę piękną książkę, wszystkie wydają mi się być niewystarczające, bo "Toxic" to dla mnie naprawdę fenomen! Powieść pełna emocji, które targały mną cały czas. Wzruszająca, czasem wywołująca uśmiech na twarzy. W pewnym momencie nawet w moim oku zakręciła się łza.
Autorka pisze w ciekawym stylu, czyta się w zastraszająco szybkim tempie, nie spodziewałam się, że powieść ta, aż tak mnie pochłonie, dlatego radzę Wam, jeśli macie w planach tę książkę, lepiej zarezerwujcie sobie na jej czytanie trochę wolnego czasu, ponieważ nie będziecie mogli się oderwać!
Bohaterowie również byli interesujący. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam ich losy i niejeden raz otwierałam usta ze zdumienia, trzeba przyznać, że autorka miała ciekawy pomysł i myślę, że swój potencjał naprawdę w pełni wykorzystała. Cieszę się również, że jako postaci drugoplanowe pojawili się tu Wes i Kiersten, których bardzo polubiłam w pierwszym tomie.

"Toxic" można czytać jako samodzielną powieść, ale jeśli zamierzacie kiedyś sięgnąć po "Utratę", to radzę właśnie od niej rozpocząć przygodę z tą serią, dlatego, że w "Toxic" pojawiają się fragmenty, które ujawniają treść pierwszego tomu, myślę, że nie jest to żadna wada, jednak, wydaje mi się, że lepiej rozpocząć od "Utraty", chyba, że rzeczywiście "Toxic" miałoby być czytane jako samodzielna powieść.

"Toxic" zdecydowanie Wam polecam! Jest to niezwykle ciekawa i emocjonująca książka, o której po prostu nie da się zapomnieć!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

piątek, 12 czerwca 2015

Robert Schneider - Pierwsze Damy Francji

Osiem kobiet i osiem różnych historii, które nie tak dawno się wydarzyły. Książkę rozpoczyna biografia Yvonne de Gaulle, później jest historia Claude Pompidou, Anne-Aymone Giscard d’Estaing, Bernadette Chirac, Danielle Mitterrand, Cécilie Sarkozy, Carlę Bruni-Sarkozy,  biografię kończy Valérie Trierweiler.

Mogłoby się wydawać, że bycie Pierwszą Damą to wielka przyjemność, jednak dla większości bohaterek tej biografii, była to istna męka, niektórym Pałac Elizejski nie zbyt dobrze się kojarzył. Przeważnie pozostawały one w cieniu swoich mężów, czasem, bo po prostu chciały, innym razem z konieczności. Niezależnie od tego co robiły, często i tak pozostały niezauważone. Choć oczywiście, zwracały na siebie uwagę prowadząc choćby działalność dobroczynną, czy też udzielając wywiadów. Najmniej angażowała się Yvonne de Gaulle, która wszystko robiła "po cichu".

Autor przedstawia nam losy Pierwszych Damy Francji zarówno w okresie kadencji prezydenckiej, jak i przed oraz po. Ich notki biograficzne nie są zbyt długie, przeważnie liczą sobie po około 50 stron, co wydaje mi się być plusem, bo przedstawione są tylko najważniejsze i najciekawsze fakty z życia tych ośmiu kobiet i  ich mężów. Przez te kilkadziesiąt stron, można się o nich dość sporo dowiedzieć.

Wydawać by się mogło, że bycie Pierwszą Damą to proste zadanie, dzięki tej książce można się przekonać, że zdecydowanie tak nie jest, za zaszczytem, kryją się liczne obowiązki między innymi wszelkie wyjazdy u boku prezydenta. Te osiem kobiet, mimo, że często w cieniu starało się robić jak najwięcej dla Francji. Wszystkie zapisały się w historii, którą w jakimś stopniu możemy poznać poprzez przeczytanie tej książki

Jednym, co przeszkadzało mi podczas czytania, były często niechronologicznie przedstawione wydarzenia, bardzo często przenosimy się kilka lat do przodu, by za chwilę wrócić do zupełnie innej daty wstecz. Było to dla mnie sporym minusem.
Muszę też tutaj zwrócić uwagę na sposób wydania tej książki, które według mnie jest naprawdę piękne, urzekająca okładka, a do tego twarda oprawa, to naprawdę spory plus wydania tej książki, do tego, każdy życiorys poprzedza zdjęcie Pierwszej Damy, która jest opisywana.
Książkę tę  polecam głównie wszystkim, którzy są zainteresowani losami Francji w ostatnich latach, oraz tym, którzy chcą poznać historię ośmiu Dam, które na zawsze zapisały się w historii.

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Business&Culture!

wtorek, 9 czerwca 2015

Ellie Goulding book tag



Dziś zapraszam Was do przeczytania tagu, który po raz pierwszy ujrzałam na blogu KittyAilly - Biblioteczka ciekawych książek i to jej bardzo dziękuję za nominację do tego tagu. Akurat piosenki Ellie Goulding lubię, więc milo mi będzie opowiedzieć na pytania z jej piosenkami związane :) Trochę to trwało, ale wreszcie odpowiadam na pytania :)


1. My blood: Książka pełna śmierci lubianych bohaterów.
Cóż może nie umarło tu zbyt wielu bohaterów, tylko jeden, ale z to jaki! Bohater którego uwielbiałam! Dla mnie taką książką jest bez dwóch zdań "Gwiazd naszych wina".

2. Death In The Water: Książka, której wspaniałość później przepadła.

"19 razy Katherine", nie jest tu tak, że najpierw mi się podobała, a potem przestała, tylko postawiłam chyba troszkę zbyt wysoko poprzeczkę tej książce i trochę się na niej zawiodłam. Gdy po nią sięgałam miałam wielkie nadzieje na to, że będzie ona wspaniała, była dobra, ale nie aż tak jak się tego spodziewałam.

3. Beating Heart: Książka, która trzymała w napięciu.
Chyba jest to "Hopeless", książka, której tajemnicy nie mogłam rozszyfrować, przez co cały czas byłam w napięciu.

4. Love Me Like You Do: Książka, której bohatera kochasz tak po prostu.
Maksym z "Pamiętnika nastolatki", taki ideał chłopaka, jakiego chyba każda dziewczyna chciałaby spotkać. Zdobył moje serce już w momencie kiedy się pojawił i cały czas bardzo lubię tę postać za... całokształt :D

5. Lights: Książka, która rozświetliła Ci drogę do czytania.
Nie wiem jaką książkę mogłabym tu podać. Czytam od dziecka i raczej nie kojarzę żadnej książki, która by mi tę drogę rozświetliła ;)

6. How Long Will I Love You: Książka, do której miłość nie ma końca.
"Czynnik miłości", minęło już sporo czasu odkąd czytałam ją ostatni raz i cały czas ją uwielbiam! To jedna z takich książek o których się nie zapomina :) Pokochałam ją, kiedy po raz pierwszy ją czytałam i nadal ją kocham :)

7. Mirror: Książka z wątkiem nieszczęśliwej miłości.
Raczej nie jest to najodpowiedniejszy tytuł, ale "Love, Rosie" - przez to, że bohaterowie cały czas się ze sobą mijali, mimo, że się kochali, to wiązali się z innymi osobami.

8. Burn: Książka, o której chciałbyś zapomnieć.
"Hopeless"! Chcę o niej zapomnieć, żeby móc ją jeszcze raz przeczytać i być tak samo zdziwioną jak za pierwszym razem podczas czytania tej książki :D

9. Explosions: Książka wypełniona emocjami.
Po raz kolejny już - "Hopeless", nie jeden raz musiałam robić przerwy w czytaniu, by nie wybuchnąć z namiaru emocji!

10. Anything Could Happen: Książka, której zakończenia się nie spodziewałeś.
"Gwiazd naszych wina" - może niektórym to zakończenie wydawało się banalne, nie chcę tu spojlerować, ale ja cały czas byłam przekonana, że jednak umrze inna osoba...



piątek, 5 czerwca 2015

Stosik 5/2015


Nadszedł czas by pokazać Wam moje majowe zdobycze :D Jest ich dość sporo, jak na mnie, wszystkich książek jestem bardzo ciekawa i  już nie mogę się doczekać wakacji kiedy część z nich zamierzam przeczytać :)
Od góry:

  1. Krystyna Mirek - "Miłość z jasnego nieba"
  2. Stephanie Perkins - "Anna i pocałunek w Paryżu"
  3. Ella Harper - "Cząstka Ciebie"
  4. Ewa Nowak - "Nie do pary"
  5. Rainbow Rowell - "Eleonora&Park"
  6. Małgorzata Warda - "Najpiękniejsza na niebie"
  7. Marlena De Blasi - "Wieczory w Umbrii"
  8. Zoe Sugg  - "Girl online"
  9. Robert Schneider - "Pierwsze Damy Francji"
Pierwsze trzy książki pochodzą z biblioteki, pierwsza to dzieło Pani Mirek, jestem bardzo ciekawa tej powieści ponieważ dwie jej książki bardzo przypadły mi do gustu, kolejne dwie zaciekawiły mnie swoim opisem ;) Kolejna książka to "Nie do pary", którą otrzymałam do recenzji, powieści Ewy Nowak bardzo lubię dlatego jestem ciekawa czym tym razem mnie zaskoczy :)"Eleonora&Park" oraz "Girl online" to książki, które zakupiłam w Biedronce, w moim zdaniem bardzo okazyjnych cenach :D "Najpiękniejszą na niebie" już od jakiegoś czasu chciałam przeczytać, dlatego też nie mogłam jej, nie kupić ;) A "Wieczory w Umbrii", a także "Pierwsze Damy Francji" to książki do recenzji, pierwszą z nich już czytałam i bardzo mi się podobała ;) 

Koniecznie dajcie znać, które książki polecacie! :)

wtorek, 2 czerwca 2015

Podsumowanie maja


Kolejny miesiąc, który niesamowicie szybko upłynął! Niestety maj był dla mnie dość słaby pod względem czytania, czego efektem są tylko cztery przeczytane książki. Nie mogę się już doczekać wakacji w czasie których zamierzam nadrobić wszelkie czytelnicze zaległości, sama nie wiem jak to zrobię, bo książek uzbierało się dość sporo, ale przynajmniej będę próbować :) Liczę też na to, że czerwiec będzie choć trochę lepszy pod względem czytania ;)
Majowe wyniki prezentują się tak:
  1. "Nie zabierajcie mi dziecka" - Cathy Glass - 304 strony
  2. "Kiedy cię poznałam" - Cecelia Ahern  - 416 stron
  3. "Polowanie na motyle" - Krystyna Mirek - 264 strony
  4. "Wieczory w Umbrii" - Marlena De Blasi - 416 stron
Razem przeczytałam 1400 stron, czyli około 45 stron dziennie.
Najlepsza książka: W tym miesiącu czytane przeze mnie książki były na dość wyrównanym poziomie, ale jednak chyba najbardziej urzekło mnie "Polowanie na motyle" .
Najgorsza książka: - 
Licznik obserwatorów wzrósł o kolejne 12 osób za co serdecznie dziękuję!

A Wam jak minął maj?