Hania od skończenia studiów pracuje w redakcji pisma modowego, nie jest to szczyt jej marzeń, dodatkowo Hania z każdym krokiem coraz bardziej podpada swojej naczelnej. Obie z koleżanką wpadają na pomysł, by zamienić się swoimi zadaniami, Hania zajmie się artykułem Kingi, a ta przejmie wywiad koleżanki i właściwie od tego się zaczyna...
Pojawia się Wiktor, przystojny człowiek sukcesu, ale nadal nie znika z życia Hani również Marek, były ukochany, a obecnie mąż jej przełożonej. Jak potoczą się losy głównej bohaterki?
"Garść pierników, szczypta miłości" to książka, którą zostawiałam sobie specjalnie na święta, oczekiwałam przyjemnej, pełnej ciepłej atmosfery lektury, która mnie pochłonie. Powieść ta, jak najbardziej spełniła moje oczekiwania! Dodatkowo przed lekturą książki, miałam straszny zastój w czytaniu, żadna książka mnie nie wciągała, a dzięki "Garść pierników..." nareszcie pozbyłam się tego paskudnego uczucia, wreszcie jakaś książka mnie wciągnęła i to do tego stopnia, że zarwałam noc by dokończyć lekturę!
W powieściach, których akcja toczy się w okolicach świąt, oczekuje wyjątkowego klimatu. Nie wyobrażam sobie by taka książka nie niosła ze sobą jedynego w swoim rodzaju ciepła i atmosfery. Książka Natalii Sońskiej jak najbardziej spełniła moje oczekiwania w tej kwestii. Podczas czytania naprawdę mogłam poczuć ducha świąt!
Nie mogę również zapomnieć o okładce, która jest naprawdę przepiękna, już na wstępie wprowadza w atmosferę zimy, gdy aby się rozgrzać potrzebne są ciepłe skarpety i gorący napój.
W książce spotykamy co prawda znajomy schemat, on zakochuje się w niej, a ona w nim, ale... co z tego? W książkach, których akcja toczy się w czasie świąt - tak jak już wspominałam - liczy się dla mnie klimat, a jego tutaj nie brakuje! Dodatkowo autorka stworzyła świetne kreacje bohaterów: zdecydowanej i walczącej o swoje Hanny, czy też początkowo opryskliwego, a po bliższym poznaniu czułego Wiktora. Wydaje mi się, że styl autorki jest jeszcze nie do końca dopracowany, jednak to normalne przy debiucie.
Lubię sięgać po debiuty. Raz okazują się one bardziej, raz mnie udane. Pierwsza książka Natalii Sońskiej okazała się być jak najbardziej udaną. Co najważniejsze przeczytałam ją z naprawdę wielkim zaciekawieniem, czasem się uśmiechałam, innym razem złościłam, mogłam tę książkę po prostu poczuć i całkowicie zatopić się w jej lekturze. Brakowało mi tego od dawna i w końcu udało mi się trafić na książkę, która wyrwie mnie z czytelniczego zastoju. Czuć tutaj emocje, które naprawdę lubię odczuwać podczas czytania, z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony książki.
Już po świętach, ale to nic. Po "Garść pierników, szczypta miłości" możecie sięgnąć w każdej chwili, choć radzę to zrobić w okresie zimowym, by lepiej wczuć się w klimat. Zaparzcie herbatę, usiądźcie pod kocem i weźcie debiut Natalii Sońskiej do ręki. Gwarantuję Wam, poczujecie ten niesamowity klimat i nie będziecie żałować ani jednej chwili spędzonej z tą książką. Ja nie żałuję!
Za możliwość przeczytania książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!