Strony

piątek, 29 grudnia 2017

Brittainy C. Cherry - Woda, która niesie ciszę


Maggie i Brooks w dzieciństwie zostali przyjaciółmi. Pełna życia i radości Maggie zmienia się całkowicie pod wpływem traumatycznego wydarzenia, które wpływa na całe jej życie. Nic już nie jest takie jak dawniej, dziewczynka zamyka się w sobie, nie wychodzi z domu. Jest jednak rzecz, która pozostaje niezmienna - przyjaźń, która łączy tę dwójkę.

Brittainy C. Cherry przyzwyczaiła nas do książek, w których porusza i wywołuje wielkie emocje. Niestety poprzednią książką z serii "Żywioły" trochę mnie zawiodła. Był to "Ogień, który ich spala", fabuła zapowiadała się świetnie, ale bohaterowie irytowali mnie tak bardzo, że ostatecznie książka okazała się jedną z gorszych tej autorki jakie czytałam. Dlatego do kolejnej części podeszłam już bardziej sceptycznie, bałam się, że ponownie się zawiodę. Na szczęście autorka mnie nie zawiodła serwując książkę napisaną emocjami, taką gdzie serce się ściska z nadmiaru zaskoczeń i szoku, który niejednokrotnie pojawił się na mojej twarzy. Ta książka to skarbnica pięknych cytatów, mądrości. Mimo tragedii, która dotknęła Maggie nie dominuje tutaj smutek, oczywiście jest obecny, ale nie bark tu również radości i optymizmu. Mnóstwo tutaj życiowych zawirowań, ale mam wrażenie, że tym razem autorka nie przedobrzyła tak jak w przypadku "Ognia, który ich spala", gdzie tragedia, goniła tragedię. Tutaj zdarzenia, które spadły na bohaterów wydają się naprawdę realne, choć może momentami troszkę naciągane.

Postacie są świetnie wykreowane, oboje mają w sobie pasje i chęć spełniania marzeń. Maggie kocha książki i nimi zainspirowana tworzy listę marzeń. Niestety od wydarzenia w dzieciństwie, cały czas żyje w strachu, nie mówi, nie wychodzi w domu. Wspiera ją jednak Brooks, radosny i troskliwy chłopak, który kocha muzykę, gra w zespole, który jest dla niego bardzo ważny. Tę dwójkę łączy muzyka, której wspólnie słuchają w tych lepszych i gorszych chwilach, łączą ich także książki. Brooks jest jedną z nielicznych osób, która jest przy Maggie cały czas, bezwarunkowo. Niestety po tym co spotkało dziewczynę pojawiają się problemy w domu, z siostrą, z mamą - wiele się zmienia, bo Maggie nie jest już tym samym beztroskim dzieckiem co kiedyś.

Autorka stworzyła naprawdę piękną, pełną emocji historię, która poruszy niejedno serce. Nareszcie udało mi się dorwać książkę, która nie będzie osłodzona toną lukru, co ostatnio bardzo często mi się zdarza, gdy sięgam po New Adult. Im więcej czytam powieści z tego gatunku, tym bardziej jestem wymagająca, dlatego cieszę się, że w końcu jakaś książka w pełni spełniła moje oczekiwania. "Woda, która niesie ciszę" to historia o prawdziwej przyjaźni i miłości. Pełna bólu i cierpienia, ale też optymizmu na lepsze jutro. Sama już od początku mocno wciągnęłam się w tę powieść. Mroczny i naprawdę mocny początek sprawia, że koniecznie chce się czytać dalej. Trochę szkoda, że później na jakiś czas akcja zwalnia. Nie zmienia to jednak faktu, że fabuła jest naprawdę ciekawa, a jak to już w przypadku Cherry bywa, napisana jest pięknym językiem, co naprawdę uwielbiam u tej autorki. Przede mną "Siła, która ich przyciąga", która - mam wielką nadzieję - będzie równie dobra, a może jeszcze lepsza? Jeżeli jeszcze nie czytaliście serii "Żywioły", to myślę, że warto po nią sięgnąć. Jak dotychczas sądzę, że to właśnie "Woda, która niesie ciszę" jest najlepszą książką z tej serii, dlatego gorąco ją Wam polecam! Każda z książek opowiada odrębną historię, więc spokojnie możecie po nie sięgać w dowolnej kolejności.

Te i inne nowości znajdziecie na stronie Księgarni Tania Książka, której serdecznie dziękuję za możliwość przeczytania tej powieści!

poniedziałek, 27 listopada 2017

Tillie Cole - Tysiąc pocałunków

Rune jako mały chłopiec wraz z rodzicami przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Jest zły, że musiał opuścić rodzinną Norwegię. Szybko jednak zaprzyjaźnia się z Poppy, co wkrótce przeradza się w pierwszą miłość. Kiedy wydaje się, że nic nie mogłoby ich rozłączyć, okazuje się, że obowiązki zawodowe zmuszają ojca Runa do powrotu do Oslo. Los okazuje się okrutny, Rune wyjeżdża daleko od swojej dziewczyny, wkrótce urywa się ich kontakt, a kiedy chłopak w końcu wraca do Stanów, nic nie jest już takie jak dawniej.

Książki Young i New Adult już tak mają, że zwykle rozrywają serce na milion kawałków. Jakąkolwiek powieść z tego gatunku czytam, zawsze czuję się po nich wewnętrznie rozerwana, takie już są i chyba taki właśnie jest cel - poruszyć czytelnika do głębi. "Tysiąc pocałunków" jest powieścią, o której tuż po premierze usłyszałam sporo dobrego. Jako, że kiedy przeczytam pozytywne recenzje na temat danej książki nie potrafię się powstrzymać przed jej przeczytaniem, w moje ręce szybko trafiła nowa na polskim rynku wydawniczym książka Tillie Cole. Wcześniej kusiło mnie "Raze", która jeszcze czeka na przeczytanie, ale i bez tego wiem, że to będzie coś kompletnie innego. "Tysiąc pocałunków" jest książką bardzo wyważoną, subtelną i delikatną, świetnie oddającą pierwszą nastoletnią miłość. To historia, która jest naładowana emocjami, wzrusza, złości, czasami wywołuje uśmiech na twarzy.

To co od razu kupiło mnie w tej książce, to styl w jakim została napisana. Piękny i kwiecisty sprawia, że choćby książkę budowały same opisy i tak z przyjemnością bym ją przeczytała. Rzadko zdarza mi się coś takiego, ale w tym przypadku jestem naprawdę zachwycona lekkim, a zarazem głębokim stylem pisania autorki. Mam wrażenie, że wprowadza on również trochę bajkowy klimat i dlatego czyta się szybko i z przyjemnością. Dawno nie czytałam książki napisanej tak ładnym stylem. Cała historia jest napisana z na tyle jasnym przekazem, że trafi i do młodszych czytelników. Myślę, że to jedna z tych książek, co do których nie tyczą się żadne przedziały wiekowe, bo można ją przeczytać dosłownie w każdym wieku. Niestety, bardzo szybko można przewidzieć zakończenie całości, chociaż pewnie nie dało się tego skonstruować inaczej i trudno mieć tutaj zarzuty. Jest też schematyczna, nie da się ukryć, ale jednak piękny styl sprawia, że jest w niej pewna świeżość, niesie również mnóstwo życiowych mądrości. Pokazuje jak ważne są w życiu marzenia i te drobne chwile szczęścia, na które czasami nie zwraca się uwagi.

Mogłabym się czepiać, że momentami za słodko, że czasem zbyt schematycznie, że przewidywalna. To oczywiście wady, które często przeszkadzają w czytaniu, szczególnie, gdy ma się już którąś powieść Young Adult za sobą. Dla mnie jednak ta powieść była na tyle piękna, że te wady gdzieś zaginęły. Trudno mi jest powiedzieć o tej książce coś więcej, bo mam wrażenie, że trzeba samemu ją przeczytać, by przekonać się o jej wyjątkowości!
Gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści, bo choć nie brak tu pewnych mankamentów to giną one gdzieś pod zaletami tej książki, których również nie brakuje!

Tę i inne książki dla kobiet znajdziecie na stronie Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania tej powieści!

sobota, 18 listopada 2017

Kim Holden - Franco

Franco jest członkiem zespołu rockowego, nie szuka miłości. Ciągłe życie poza domem w trasach koncertowych sprawia, że niełatwo związać się na stałe. Wszystko zmienia jedno z potkanie w kawiarni, kiedy poznaje Gemmę. Zaczyna między nimi iskrzyć, niestety, jest jeden problem. Dzieli ich ocean. Kiedy skończy się trasa koncertowa, Franco wróci do swojego codziennego życia, a Gemma do swojego. Czy to koniec ich wspólnej historii?

Często wspominam jak bardzo lubię książki Kim Holden. "Promyczek" jest moją ulubioną książką, "Gus" dorównywał jej poziomem, a i "O wiele więcej" nie było gorsze. Na "Franco" również czekałam z utęsknieniem, oczekiwania po tak dobrych wcześniejszych książkach miałam dość spore. Już na początku byłam zaskoczona objętością książki, po takich cegiełkach jak "Promyczek" i "Gus" spodziewałam się czegoś podobnych rozmiarów, a tu proszę tylko 300 stron. Ale przecież to nie objętość wskazuje czy książka będzie dobra, czy zła, więc z zaciekawieniem zabrałam się za lekturę. Zaczyna się zwyczajnie, spotkaniem jakich wiele, gdzieś w kawiarni, a potem oczywiście zaczyna iskrzyć między Gusem, a Gemmą. Zaskoczeniem jest dopiero nietypowy układ na jaki decydują się bohaterowie, pomysł ciekawy, wprowadza trochę emocji, niepokoju. I chociaż jest dobrze, ciekawie, interesująco, to jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że ta książka nie była potrzebna.

Trochę mi zajęło wkręcenie się w fabułę książki, zwykle przy książkach tej autorki nie miałam z tym problemów, a tym razem jakoś ciężko mi szło jej czytanie. Ostatecznie jakoś się wciągnęłam i nawet zaczęło mi się podobać, ale czegoś zabrakło. Wydaje mi się, że miało wyjść słodko-gorzko, a ostatecznie wyszło jednak zbyt słodko. To nie "Promyczek", przy którym wylałam morze łez. "Franco" chociaż momentami wzrusza, to wszystko jest na tyle przewidywalne, że nie robi wielkiego wrażenia. Niektórzy mówią, że "Promyczek" też jest przewidywalny, ale dla mnie jakoś nie był. Nadal uważam, że jest to najlepsza książka autorki. Niestety "Franco" jest według mnie dużo gorszy. Pomysł na całą tę historię był naprawdę świetny, ale coś nie wyszło, może gdyby książka była dłuższa wyszłoby lepiej - byłoby więcej czasu na rozwinięcie wątków. Trudno powiedzieć. Doceniam jednak, że autorka postanowiła poruszyć ważny temat pewnej choroby. Niestety nie mogę zdradzić nic więcej, bo byłoby to spojlerem, ale cieszę się, że choć mało szczegółowo, to Holden podjęła się tego tematu. 

Ostatecznie "Franco" okazał się książką dosyć przeciętną. Dobrą, ale nie tak dobrą jak poprzednie powieści Kim Holden. Cała historia wypadła ciekawie, czyta się przyjemnie, ale zabrakło czegoś więcej. Pomysł był naprawdę świetny, ale wydaje mi się, że zabrakło rozwinięcia, całość wypada dość ogólnikowo i pewne wątki można by rozwinąć. Nie mogę jednak odmówić tej książki mądrości, którą ze sobą niesie, wywołuje pewne refleksje i przez to emocje. Dużo tu rozterek życiowych, które mają miejsce w realnym życiu, przyjaźni i już mniej realnie wypadającej w tym przypadku - miłości. Nadal lubię ten lekki i plastyczny styl Holden, który sprawia, że mimo wszystko nie brak książce uroku. "Franco" można potraktować jako przyjemne dopełnienie "Promyczka" i "Gusa", według mnie było ono nie do końca potrzebne, ale jednak przyznaję, że miło spędziłam z tą książką czas.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka!

wtorek, 14 listopada 2017

Estelle Maskame - Wróć, jeśli masz odwagę


Jeszcze rok temu MacKenzie i Jaden byli najlepszymi przyjaciółmi. Wszystko zmienił tragiczny wypadek, w którym zginęli rodzice chłopaka, po tym wszystkim Kanzie odwróciła się od niego, nie wie jak z nim rozmawiać i boi się, że kiedyś nadejdzie moment, w którym będzie musiała się przełamać. Z jednej strony jest w niej lęk, a z drugiej ma wyrzuty sumienia, że zostawiła go w tak trudnym momencie.

Estelle Maskame zdobyła moje serce jakiś czas temu trylogią DIMILY, która całkowicie mnie zachwyciła! Choć nie była bez wad to pochłonęła mnie bez reszty i pozostawiła z ogromnym kacem książkowym (zwłaszcza po pierwszej części). Każdą z nich czytałam w ciągu kilku godzin i zawsze miałam ogromny niedosyt. Dlatego z wielkim entuzjazmem przyjęłam wiadomość o pojawieniu się w Polsce nowej książki Estelle - "Wróć, jeśli masz odwagę". Zdecydowanie to jedna z tych premier, na które czekałam najbardziej tej jesieni. Liczyłam na lekką i przyjemną książkę w stylu pierwszych powieści autorki i tutaj zostałam zaskoczona, bo historia nie jest aż tak prosta i lekka jak DIMILY. Owszem, to nadal młodzieżówka, ale Estelle tym razem poruszyła kilka ważnych tematów jak przyjaźń, uzależnienie, czy strata bliskiej osoby. Mam wrażenie, że "Wróć, jeśli masz odwagę" jest nieco bardziej dojrzałą powieścią. Debiutancka trylogia mimo wszystko opiera się w dużej mierze na śmiechu, szybszym biciu serca w stosunku do Tylera i pierwszej miłości. Za to ją pokochałam, za lekki styl i mnóstwo emocji. Nowa książka pokazuje, że Estelle potrafiła wykorzystać swój potencjał tworząc  kolejną naprawdę dobrą historię.

Główna bohaterka MacKenzie w przeszłości była bliska z Jadenem, ale od wypadku, w którym zginęli jego rodzice odsunęła się całkowicie od niego i jego siostry. Sama doświadczyła śmierci bliskiej osoby, po której jej rodzina przez lata nie może się pozbierać. Muszę przyznać, że mimo wszystkich czynników, które mogły na to wpłynąć, jakoś trudno mi zrozumieć zachowanie bohaterki. Szczególnie, że była to chwila, kiedy chłopak mógł potrzebować jej najbardziej, tymczasem wszyscy zaczęli się odsuwać, w tym właśnie jedna z bliższych mu osób - MacKenzie. Dla Jadena i jego siostry to trudny rok, dla Kanzie zresztą też. Oboje są jeszcze młodzi, ale życie ich nie oszczędzało. Książka opowiada o stracie, o bólu, który się z nią wiąże i o różnym przeżywaniu tej straty. Estelle pokazała, że każdy tak naprawdę przechodzi żałobę inaczej. Trudno się z nią pogodzić i o tym również jest ta historia. Nie zabraknie tutaj miłości i przyjaźni bardzo ważnej w życiu. Po przeczytaniu tej książki myślę, że autorka jest świetną obserwatorką ludzkich zachowań, a swoje spostrzeżenia potrafi umiejętnie przelać na papier.

"Wróć, jeśli masz odwagę" jest powieścią znacznie bardziej poruszającą niż trylogia DIMILY. Myślę, że jest też bardziej dojrzała, bo DIMILY choć jest moją ulubioną trylogią, to przyznaję, że raczej nie należy do książek, które wywołują jakieś życiowe refleksje, jest to raczej tylko lekka i przyjemna lektura. Trochę inaczej jest z najnowszą książką Estelle, która opowiada o stracie i ponownym zyskiwaniu zaufania, uzależnieniu i przyjaźni. Wiem, zaraz ktoś powie, że przecież to wszystko w DIMILY było, tylko, że tutaj jest to bardziej głębokie i poruszające. Uwielbiam styl pisania Maskame, potrafi z prostych historii stworzyć coś niezwykłego i tak jest również w tym przypadku. Cieszę się, że autorka wykorzystuje swój potencjał i mam nadzieję, że kolejne jej książki będą coraz lepsze. Czekam na nie z niecierpliwością! Myślę, że "Wróć, jeśli masz odwagę" wciągnie Was i poruszy tak jak mnie. Gorąco polecam!

Jeśli macie ochotę na ten tytuł, zachęcam do zapisania się do Book Touru, właśnie z tą książką - LINK :)
Za możliwość przeczytania książki i objęcia jej patronatem medialnym bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!



sobota, 4 listopada 2017

Book Tour z "Wróć, jeśli masz odwagę" - zapisy


Niedawno  na blogu odbywały się zapisy do Book Touru z "Friendzone", który nadal trwa, książka była już u kilku osób i jeszcze kilka ma przed sobą, mam nadzieję, że szczęśliwie dotrze do końca :) Tymczasem dzisiaj mam Wam do zaproponowania kolejny Book Tour - trzeci w historii bloga:) Tym razem wędrować będzie książka Estelle Maskame - "Wróć, jeśli masz odwagę", czyli mój patronat! :) Jak pewnie wszyscy wiedzą, zabawa polega na podróży danej książki między blogerami. Jeśli jesteście zainteresowani przeczytaniem książki, którą recenzowałam tutaj, to gorąco zachęcam do zgłoszeń. Według mnie naprawdę warto tę powieść przeczytać :)

REGULAMIN:
  1. Book Tour ruszy jeśli minimum osoby wyrażą chęć udziału. Przy czym, zgłaszać się mogą tylko osoby mieszkające na terenie Polski. Wysyłka za granicę pewnie byłaby pewnym kłopotem.
  2. Po zgłoszeniu się w komentarzu pod tym postem, proszę o przesłanie mi swoich danych adresowych i linku bloga na adres e-mail: michalina.kulinska@o2.pl
  3. O zgłoszenia proszę do 14 listopada, ale jeśli ktoś zgłosi się po tym terminie, a będzie to przed zakończeniem Book Touru, to też znajdzie się miejsce :) Kolejność zgłoszeń będzie decydowała o tym w jakim porządku będzie wędrowała książka.
  4. Bloger, który otrzyma książkę, wpisuje swoje imię, bądź nick oraz adres bloga na tytułowej stronie. Super, jeśli będziecie zaznaczać swoje ulubione cytaty (jeszcze lepiej, jeśli karteczki indeksujące podpiszecie imieniem, czy nickiem), możecie nawet pisać swoje wrażenia na marginesach stron :) Ale jednocześnie bardzo proszę, abyście moją książkę szanowali jak swoją (czyli nie zaginali rogów itp.) ;)
  5. W ciągu 10 dni od otrzymania książki, należy przeczytać powieść i opublikować recenzję na swoim blogu, fajnie jeśli podeślecie mi później link do swojej opinii na podany e-mail :) Proszę abyście w miarę możliwości pilnowali tego terminu, by w miarę sprawnie to szło.
  6. W swojej recenzji należy zawrzeć informację o tym, że jest ona częścią akcji Book Tour (dodać link do regulaminu), a także, wstawić zdjęcie egzemplarza najlepiej wraz z tytułową stroną z wpisami uczestników.
  7. W końcu (w ciągu tych dziesięciu dni) trzeba wysłać książkę kolejnej osobie, a więc po przeczytaniu proszę o kontakt ze mną po przez maila, który podawałam wyżej, w sprawie danych adresowych następnego uczestnika. Proszę Was, by powieść była wysyłana listem poleconym, żeby nigdzie nie zaginęła! Super jeśli dodatkowo list będzie priorytetowy, by przesyłka znalazła się szybciej u kolejnej osoby :)
  8. Zgłaszając się do Book Tour zobowiązujecie się do przestrzegania powyższego regulaminu.
  9. Po zgłoszeniu się zostaniecie dopisani do listy uczestników :)
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało, pytajcie :) Pamiętajcie o podesłaniu adresu do wysyłki na maila!
Jeżeli będziecie dodawać zdjęcia książki z Book Touru na instagrama, miło mi będzie jeśli mnie oznaczycie @ksiazkowy_swiat ;)

Książka wyruszyła już w podróż! ;)
LISTA UCZESTNIKÓW:
  1. Claudia Reads 
  2. wroclawianka czyta 
  3. Zabookowany świat Pauli
  4. Czytado 
  5. little black - Miejsce dla słów
  6. Czytelnia Patrycji
  7. In My Memory Love Hope
  8. tassedelivre
  9. Zuzanna P. - Czytanie i inne przygody
  10. Czytelnia Dominiki 
  11. Kredzia Recenzuje
  12. recenzje.dag
  13. Przez piękne okulary

niedziela, 22 października 2017

Anna Dąbrowska - Jutro będziemy szczęśliwi


Zuza od zniknięcia swojej pierwszej miłości trzy lata temu, nadal próbuje poukładać sobie życie. Ma chłopaka, ale tak naprawdę ich związek to fikcja. Dlatego dziewczyna chcąc znaleźć szczęście chce wyjechać z małego choć pięknego miasteczka, które nazywa Urokliwym. Chce wyjechać do Szczecina, zacząć studia i żyć na własną rękę. Adam, który opuścił ją lata temu to przeszłość, ale teraz wraca do miasteczka równie niespodziewanie jak z niego zniknął...

Rok temu o tej samej porze przeczytałam "Nakarmię cię miłością", czyli pierwszą książkę autorki pod własnym nazwiskiem. Tamta powieść była dobra i wówczas w recenzji napisałam, że autorka ma jeszcze większy potencjał, a "Nakarmię cię miłością" nie jest szczytem jej możliwości. Jakoś tak wyszło, że jeszcze nie udało mi się jeszcze zabrać za "W rytmie passady", którą wiele osób uważa za najlepsze dzieło autorki, za to szybciej zdecydowałam się sięgnąć po najświeższą premierę, czyli "Jutro będziemy szczęśliwi". Dużym zaskoczeniem była dla mnie pora roku, w której toczy się akcja książki. Mianowicie jest to zima, a konkretniej przedświąteczny i świąteczny okres. Uwielbiam takie klimaty dlatego z przyjemnością czytałam o przygotowywaniu pierników, czy o śniegu za oknem. Jeśli szukacie książek do czytania w czasie świąt, nowa powieść Anny Dąbrowskiej jak najbardziej się nada. Trochę magicznego klimatu na pewno nie zaszkodzi.

Muszę powiedzieć, że "Jutro będziemy szczęśliwi" podobało mi się dużo bardziej od "Nakarmię cię miłością", trzeba przyznać, że autorka rzeczywiście swój potencjał wykorzystała i stworzyła wciągającą, mądrą historię. Słodko-gorzką, a tym samym realną. Oczywiście jest to książka świąteczna, więc jak możecie się spodziewać ostatecznie jest jednak bardziej słodka, niż gorzka, ale choć były momenty według mnie troszkę za słodkie (choć tematyka wcale taka nie jest), to usprawiedliwiam to świąteczną otoczką. Zuza i Adam byli sobie bardzo bliscy. Dlatego kiedy Adam zniknął, dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić i przez lata zadawała sobie pytanie dlaczego to zrobił? W końcu byli w sobie tacy zakochani. Zuza przez te trzy lata właściwie stanęła w miejscu, bo chociaż znalazła nowego chłopaka w jej życiu nic poza tym się nie zmieniło, nadal gdzieś w głębi duszy czeka na Adama. On zjawia się kiedy dziewczyna w końcu postanawia ruszyć z miejsca. Czy można dać drugą szansę gdy jest się tak dogłębnie zranionym? To powieść o zrozumieniu, akceptacji, spełnianiu marzeń i odzyskiwaniu zaufania. Poza magicznym klimatem świąt autorka potrafiła zmieścić tu też ważne wartości w życiu.

Muszę przyznać, że Pani Annie Dąbrowskiej doskonale udało się przelać świąteczny klimat na karty powieści. Chociaż nie ma go bardzo dużo, to zgrabnie pojawia się w różnych momentach. Z łatwością można wczuć się w ten świąteczny okres, poczuć zapach pierników i ryby na Wigilię. Choć ten czas kojarzy się ze spokojem, w książce zdecydowanie nie brakuje emocji. Dużo tutaj zaskoczeń, a także wzruszeń. W rezultacie czyta się naprawdę szybko i z przyjemnością. Polecam na zbliżające się święta, myślę, że książka nada się idealnie i wprawi w świąteczny nastrój. Jeśli pogoda nie sprawi nam śniegu na Wigilię to znajdziecie go chociaż na kartach powieści, a jeśli jednak śnieg sypnie to będziecie mieli go podwójnie ;) Ja tymczasem czekam na kolejną powieść Anny Dąbrowskiej, a w międzyczasie postaram się nadrobić "W rytmie passady".

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

sobota, 14 października 2017

Elżbieta Rodzeń - Przyszłość ma twoje imię


Blanka trzy lata temu została ofiarą napadu w sklepie. Od tej pory próbuje uporać się ze skutkami tej sytuacji, która narobiła szkody w jej psychice. Dziewczyna wyjeżdża na studia chcąc się w końcu usamodzielnić. Szybko poznaje nowych znajomych w tym Mateusza, który nigdy nie miał łatwego życia, o wszystko zawsze musiała zawalczyć sam, nie miał żadnej pomocy. Blanka choć po tamtych wydarzeniach jeszcze nie do końca potrafi zaufać innym, wraz z Mateuszem każdego dnia uczy się żyć na nowo.

Nie mogłam się doczekać premiery tej książki! Odkąd przeczytałam "Zimową miłość" chciałam jak najszybciej zapoznać się z innymi dziełami tej autorki. W moim przypadku jednak zawsze trochę trwa zanim nadejdzie czas następnej książki, dlatego kiedy tylko nadeszła premiera "Przyszłość ma twoje imię" stwierdziłam, że koniecznie muszę ją przeczytać! Zabrałam się do niej ze sporym zapałem i niestety równie szybko ją odłożyłam. Nie wiem dlaczego, bo choć już początek serwuje nam ogromne emocje i naprawdę byłam ciekawa co wydarzy się dalej, jakoś nie mogłam się wciągnąć i stwierdziłam, że może lepiej jeszcze chwilę poczekać. Gdy po dwóch tygodniach stwierdziłam, że chyba nadeszła już pora, całkowicie przepadłam. Nie potrafię opisać jak wielkie emocje towarzyszyły mi podczas lektury tej powieści. Rzadko zdarza mi się zatracić się w lekturze aż tak, by myśleć o niej cały czas, także podczas wykonywania codziennych czynności. Są trzy, cztery książki, które tak mnie w sobie rozkochały i do których na sto procent kiedyś wrócę. "Przyszłość ma twoje imię" dołączyło do tego "elitarnego" grona!

Książka Elżbiety Rodzeń poza naprawdę miło spędzonymi chwilami niesie też przekaz. Pokazuje, że człowiek jest wstanie przekraczać swoje własne granice, tak jak Blanka, która każdego dnia próbuje na nowo nauczyć się żyć tak jak kiedyś. Chociaż życie czasem jest okrutne, to wszystko dzieje się po coś. I chociaż książka złamała mi tym serce to pokazuje, że każda sytuacja w życiu ma jakiś sens. Poznajemy tu Mateusza, który jako mały chłopiec musiał wziąć na swoje barki ciężar o wiele większy niż powinien, musiał zadbać nie tylko o siebie, ale i o młodszego brata. Od tej pory Mateusz robi wszystko by w jego życiu była pewna stabilizacja. Chłopak jest nieugięty w swoich dążeniach do celu. Autorka pokazała tak naprawdę dwa światy, bo chociaż Blanka nie należy do bogatych, to nigdy niczego jej nie brakowało. Mateusz z kolei o wszystko musiał walczyć i pracować od wczesnych lat, dlatego do każdej rzeczy, którą kupi ma duży szacunek. Przeszłość ich nie rozpieszczała, a co przyniesie przyszłość?

Piszę tę recenzję jakiś miesiąc po przeczytaniu, a mimo wszystko nadal czuję emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury. Często gdy przeczytamy jakąś książkę, mówimy"złamała mi serce", ja ostatnio czułam to tylko przy "Promyczku" - Kim Holden, a "Przyszłość ma twoje imię" jest drugą książkę, która kompletnie mnie rozwaliła. Bo to co zrobiła autorka było dla mnie kompletnym zaskoczeniem i długo nie mogłam się pozbierać. Chociaż jeszcze nie przeczytałam "Dziewczyny o kruchym sercu", to już teraz mogę powiedzieć, że to jedna z moich ulubionych autorek i według mnie najlepsza pisarka New Adult w Polsce! Autorka stworzyła książkę bardzo realną i przy okazji pokazała, że nie trzeba do książki ładować mnóstwa scen erotycznych (przyznam, że trochę mnie to ostatnio irytuje w NA).

Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć by zachęcić Was do lektury. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać by przekonać się jak bardzo jest wyjątkowa! Sama jestem przekonana, że jeszcze do niej wrócę. Myślę, że naprawdę warto się w niej zatracić i zapomnieć o całym świecie dookoła. Szczerze uwielbiam tę książkę i mam nadzieję, że spodoba Wam się tak jak i mnie!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu i Autorce!

niedziela, 1 października 2017

Wymiana książkowa "Przeczytaj i podaj dalej"

Jest wiele książek, które czytamy raz, ale jesteśmy pewni, że do nich nie wrócimy, czasem po prostu kompletnie nam się nie podobają, a niektóre to nietrafione prezenty. Dzięki Save the Magic Moments oraz Socjopatka.pl możemy dać im drugie życie! Nam się nie podobały, ale może komuś innemu przypadną do gustu? Od 1 do 10 października możemy się wymienić bezkosztowo (ponosząc tylko koszty przesyłki) Mam nadzieję, że tak będzie i w moim przypadku. Poniżej przedstawiam Wam 12 tytułów, które z wielką chęcią wymienię! Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie. Niżej pod zdjęciami jest lista książek wraz z ich stanem ;)
Jeśli chcecie dołączyć, tutaj znajdziecie szczegóły: link
Jeżeli jakiś tytuł Was zainteresuje, dajcie znać w komentarzu, lub piszcie na maila: michalina.kulinska@o2.pl



  1. Nieuniknione - Amy A. Bartol (egz. recenzencki, stan bardzo dobry)
  2. Intuicja - Amy A. Bartol (egz. recenzencki, stan bardzo dobry)
  3. Zdrada. Niezwyciężona 2 - Marie Rutkowski (stan idealny)
  4. Ocalenie Callie i Kaydena - Jessica Sorensen (stan dobry, widoczne uszczerbki na grzbiecie)
  5. Dwie Marysie - Ewa Nowak (nowa)
  6. Mój Adam - Ewa Nowak (nowa)
  7. Dane wrażliwe - Ewa Nowak - (nowa)
  8. Nieodwzajemnione uczucie - Rafał Lewandowski (nowa)
  9. Dwa serca - Laura Summers (stan idealny)
  10. Cappucino z cynamonem - Edyta Świętek (nowa)
  11. Siostry - Claire Douglas (stan bardzo dobry)
  12. Niekochana - Madeline Sheehan (nowa)
Poza tym tytuły, których nie uwzględniłam na zdjęciu:
  1. Pamiętnik z przyszłości - Cecelia Ahern (stan idealny)
  2. Herbata z jaśminem - Agnieszka Gil (nowa)
  3. Przecież cię znam  - Beata Ostrowiecka (nowa)
  4. Wciąż o tobie śnię - Fannie Flagg (stan bardzo dobry)

poniedziałek, 25 września 2017

Relacja z Poznańskiego Festiwalu Kryminału Granda










Uwielbiam książkowe wydarzenia i bardzo żałuję, że tak mało ich w pobliżu mojej miejscowości. W tamtym roku postanowiłam w końcu wybrać się na Targi Książki do Wrocławia, który właściwie nie jest aż tak daleko, a w tym roku z niecierpliwością wyczekiwałam Festiwalu Kryminału Granda w Poznaniu. Stwierdziłam, że koniecznie muszę tam być. Szczególnie, że w tamtym roku miałam nadzieję, że Remigiusz Mróz pojawi się na Wrocławskich Targach, a jednak go nie było, dlatego nie mogłam odpuścić takiej okazji jaka nadarzyła się w miniony weekend (22-24 września). Oto moja #relacjazGRANDY2017!

Pojawiłam się na Festiwalu w niedzielę przed godziną 11, żeby zdążyć na spotkanie z Remigiuszem Mrozem, Katarzyną Puzyńską i ich specjalistami od marketingu, prowadzone przez Ewę Dobosiewicz. Jak się okazało, przedpremierowe "Oskarżenie" zostało już wyprzedane, a kiedy weszłam na salę, była ona już prawie pełna. Takie spotkania jak to pokazują, że z czytelnictwem w Polsce wcale nie jest aż tak źle! Były rozmowy o najciekawszych pomysłach promowania książek: sesje z siekierą, czy wysyłanie do blogerów tajemniczych puzzli przed premierą "Czarnej Madonny" to jedne z nich. Poza tym filmik promujący książkę "Z jednym wyjątkiem", w którym rolę Katarzyny Puzyńskiej, Remigiusz Mróz określił oskarową :D Tutaj macie link do tego spotu. Oczywiście nie obyło się bez pytań o serial o Chyłce, niestety jedyne czego się dowiedzieliśmy, to, iż więcej informacji pojawi się jesienią. W takim razie nie pozostaje nic tylko czekać. Po spotkaniu przyszedł czas na wyczekiwane autografy! Cóż... o kolejkach do Remigiusza Mroza są już legendy, ale w życiu nie spodziewałam się, że naprawdę są one aż tak długie. Jeśli chcecie zobaczyć, świetnie obrazuje ją ten filmik - link, a obok macie zdjęcia. Kiedy dotarłam miałam wrażenie, że stoję już na końcu, tymczasem patrząc na filmik okazało się, że stałam dopiero w połowie! Czekałam około 1,5 godziny, ale było warto! Pan Remigiusz podpisał dwie moje książki :) Naprawdę podziwiam cierpliwość i wytrwałość autora (mnie chyba ręka by odpadła po takiej ilości pisania). Podeszłam również do Pani Kasi, która złożyła podpis na "Motylku", którego dopiero mam w planach ;)

Nie zostało mi już dużo czasu do spotkania z Alkiem Rogozińskim, Martą Obuch i Olgą Rudnicką (prowadzonego przez Annę Misztak), dlatego szybko zaopatrzyłam się w ich najnowsze książki. O ile "Motylka", "Ekspozycję" oraz bardzo pamiątkową, czytaną przez cztery osoby "Kasację" zabrałam z domu, tak więcej książek nie chciało mi się dźwigać ;) Dzięki temu dorwałam najnowsze książki, Rozgozińskiego - "Lustereczko, powiedz przecie" i Obuch - "Metoda na wnuczkę", poza tym od dawna intrygującą mnie "Natalii 5" Olgi Rudnickiej. Tym razem naprawę ograniczyłam zakupy (brawo dla mnie) i kupiłam jeszcze tylko "Trupów hurtowo trzech". Cztery książki to całkiem niezły wynik jak na osobę, która w księgarni najchętniej kupiłaby wszystko, nie uważacie? Chyba nawet lepiej, że mój portfel nie ma takich zasobów :) Na spotkaniu było przesympatycznie i bardzo zabawnie. Dowiedzieliśmy się między innymi, że Alek Rogoziński jest "ojcem chrzestnym odnowienia nazwy komedia kryminalna", że tematu Remigiusza Mroza nie da się ominąć i że każdy z tych trzech autorów lubi książki Joanny Chmielewskiej. Po spotkaniu kolejka była mniejsza, ale mimo to wiele osób czekało na podpisy autorów. Autografy i zdjęcia mam z każdym z nich, a książki mam nadzieję przeczytać szybko :)


Ogółem Festiwal zaliczam do bardzo udanych. Organizacja stała na bardzo wysokim poziomie, wszystko było świetnie rozplanowane :) Moim zdaniem jednak było trochę mało miejsca i kiedy kolejki wkroczyły koło stoiska z książkami robił się mały ścisk, mimo to impreza została świetnie zorganizowana. Żałuję, że mogłam być tylko jeden dzień, jednak zaliczam go do bardzo udanych. Miałam też nadzieję, że kupię "Kelnera", a potem złapię gdzieś Przemysława Garczyńskiego i poproszę o autograf, jednak niestety wszystkie egzemplarze zostały wykupione, podobnie z "Oskarżeniem" Mroza. Ale co się odwlecze, to nie uciecze :)
Co najbardziej zapamiętam z tegorocznej Grandy? Tak jak wspominałam na instagramie na pewno będzie to ogromna kolejka do Remigiusza Mroza, o której chyba będę opowiadać wnukom ;)
Jeżeli wahacie się, czy jechać na Grandę to ja ze swojej strony jak najbardziej polecam, atmosfera przewspaniała, świetne spotkania, autorzy otwarci na rozmowy i bardzo sympatyczni, naprawdę warto :) Mam nadzieję, że uda mi się być też za rok i spotkać się z autorami, których nie udało się złapać w tym roku!


niedziela, 17 września 2017

Harlan Coben - Już mnie nie oszukasz


Maya Stern niedawno w tragicznych okolicznościach straciła męża. Jako samotna matka chcąc kontrolować pracę opiekunki swojego dziecka, montuje w domu kamerę. Przeżywa szok kiedy pewnego dnia na nagraniu zauważa Joe - swojego zmarłego męża. Czy to możliwe? Czy Joe żyje? Przecież sama była świadkiem jego śmierci...

O książkach Harlana Cobena słyszał chyba każdy, bez wątpienia to jedno z najbardziej znanych nazwisk w świecie literatury sensacyjnej. Sama dopóki nie sięgałam po kryminały tylko o nim słyszałam, ale odkąd książki tego gatunku tak mnie wciągnęły postanowiłam, że spróbuję przeczytać jakąś jego powieść. Słyszałam, że "Już mnie nie oszukasz" jest dobre, jeśli ktoś dopiero rozpoczyna przygodę z tym autorem. Myślę, że jak najbardziej tak jest! Co prawda nie wiem jak jest z innymi książkami, ale ta okazała się naprawdę świetną i wciągającą lekturą! Mamy tutaj do czynienia z bohaterką, która dawniej służyła w armii i wyjeżdżała na misje do Afganistanu i Iraku. Dręczą ją koszmary z tego okresu. Pewnie dlatego, że była oficerem i  wiele przeszła ma tak niełatwy i zawzięty charakter, a tym samym nie tak łatwo ją polubić. Kiedy ginie jej mąż za wszelką cenę próbuje rozwiązać zagadkę jego śmierci. Nie będzie to łatwe, ale bohaterka nie zamierza odpuścić.

"Już mnie nie oszukasz" to jedna z tych książek, gdzie bardzo długo nic nie wiemy. Tutaj tajemnice zamiast stopniowo się rozwiązywać jak to zwykle bywa, nawarstwiają się i w końcu wiemy coraz mniej, a nie coraz więcej. Tajemnica goni tajemnice, jest ich naprawdę całe mnóstwo, dlatego trudno cokolwiek ze sobą powiązać. Mnóstwo tutaj kłamstw, oszustw, niedopowiedzeń - robi się nieco mrocznie. W pewnym momencie prawie każdy z bohaterów wydaje się podejrzany, nie wiadomo tak naprawdę kto jest dobry, a kto zły. Chociaż książka nie wywarła na mnie aż tak wielkiego szoku, to emocji było naprawdę sporo i niełatwo było przewidzieć zakończenie. To pierwsza książka tego autora jaką czytałam, więc mam nadzieję, że z każdą kolejną będzie jeszcze lepiej i jego powieści stopniowo zagoszczą na mojej półce. Powieść wciąga od pierwszych stron i nie pozwala na chwilę nieuwagi. Trzeba przyznać, że Harlan Coben świetnie dawkuje napięcie i nie pozwala tak łatwo rozwikłać zagadki. Aż do samego końca mogłam tylko przypuszczać jakie będzie rozwiązanie, ale i tak tajemnicy nie udało mi się rozwikłać.

Powieść Cobena to nadal jeden z nielicznych kryminałów jakie czytałam, choć mam ambitne plany, by czytać ich więcej. Mam nadzieję, że w moje ręce szybko trafią kolejne - jeszcze lepsze książki tego autora. Liczę na jak najwięcej zaskoczeń, ale może nie aż tyle tajemnic co tutaj - jednak co za dużo to nie zdrowo i choć historia świetnie skonstruowana to trochę przytłaczająca nadmiarem zagadek. Nie zmienia to jednak faktu, że to thriller na wysokim poziomie, pełen napięcia i emocji, nie pozwala się oderwać. Bez wątpienia warto go przeczytać.
Spośród wielu dzieł Cobena na pewno niebawem wybiorę kolejne, mam nadzieję, że się nie zawiodę!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka!

niedziela, 20 sierpnia 2017

Colleen Hoover - Confess


Auburn i Owen mimo młodego wieku przeżyli już wiele. Trafiają na siebie, gdy Auburn rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy, przychodzi do studia Owena, który akurat poszukuje asystentki. Jej pomoc ma się zakończyć po kilku godzinach, jednak ich znajomość na tym się nie zakończy. Stają się dla siebie ogromnym wsparciem, a wkrótce rodzi się też coś więcej.

Na książki Colleen Hoover zawsze czekam z utęsknieniem i zawsze czytam jej w okresie, kiedy mam na tyle czasu, by przeczytać je od razu w całości. Każda historia napisana przez tę autorkę jest przepełniona emocjami, marzeniami, czasem smutkiem, czy radością. Colleen Hoover potrafi tworzyć książki, które zostają z nami na dłużej niż do przewrócenia ostatniej kartki. Czy w ten opis wpasowuje się również "Confess"? Jak zwykle muszę przyznać, że powieść mnie zaskoczyła, świeżością i niebanalnością, które bardzo doceniam w książkach, szczególnie, że często można spotkać historie ciekawe, ale podobne do siebie. "Confess" jest zdecydowanie świeżą historią, która jest nieprzewidywalna i intrygująca -  z każdą stroną coraz bardziej. Tym razem mamy do czynienia z bohaterem, który maluje obrazy. Zakochałam się w pomyśle obrazów malowanych do wyznań ludzi, swoją drogą, krótkich wyznań, a bardzo trafiających do serca. Jak dowiadujemy się z okładki, wyznania te są prawdziwe i nic dziwnego, bo czuć od nich szczerość i wiarygodność. Zresztą,co tu dużo mówić, cała ta historia niezwykle porusza, zaskakuje i trafia do czytelnika, bo sprawia wrażenie niezwykle realnej.

W "Confess" mamy do czynienia z młodymi ludźmi, którzy niosą już spory bagaż doświadczeń. W pewnym momencie miałam wrażenie, że Hoover zbyt wiele nałożyła problemów na swoich bohaterów. W tej 300 stronicowej książce dosłownie, tajemnica goni tajemnice, a kłopoty stają na drodze na każdym kroku. Jak na jedną powieść jest tego naprawdę sporo, jednak autorka tak interesująco to wszystko ze sobą połączyła, że jestem w stanie jej to wybaczyć. Jeżeli wydaje Wam się, że to kolejna banalna historia, która niczym nie zaskoczy, to tym razem tak nie jest. Mnóstwo tutaj zaskoczeń, emocji, a każda strona sprawia, że nachodzi coraz więcej refleksji. Tutaj uczucia bohaterów są niemal namacalne, czułam się tak, jakbym gdzieś z ukrycia obserwowała zdarzenia opisane w tej książce, bo Hoover potrafi czarować słowami. Wyobraźnie pobudzają też obrazy dołączone do powieści. To naprawdę wspaniały pomysł, bo przecież nie często zdarza się, byśmy mogli podziwiać sztukę tworzoną przez któregoś z bohaterów książek, a nie tylko wyobrażać ją sobie.

Jak zwykle bardzo przemawia do mnie narracja prowadzona naprzemiennie przez oboje bohaterów. Zawsze pozwala to na jeszcze lepsze wczucie się w sytuacje postaci. Już na początku powieść wzrusza i aż do samego końca trzyma w napięciu. Bo to co przeżywają bohaterowie, przeżywamy też my, czytelnicy. Auburn jako bardzo  młoda dziewczyna straciła chłopaka, co odcisnęło się na jej całym życiu. Od tego czasu żyje w ciągłym smutku, mało kto potrafi wywołać na jej twarzy uśmiech. Pojawienie się Owena wiele zmienia. Oboje zagubieni, razem dopełniają siebie nawzajem i potrafią siebie uleczyć.
Hoover stworzyła powieść niezwykłą, którą zdecydowanie warto przeczytać, by przekonać się o jej wyjątkowości. To historia, która wciąga i trafia do serca, sprawiając, że trudno o niej zapomnieć. Gorąco polecam, a sama już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła przeczytać kolejne książki jednej z moich ulubionych autorek!

Tę i inne książki dla kobiet  znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której serdecznie dziękuję za możliwość przeczytania powyższej powieści!

piątek, 18 sierpnia 2017

Magdalena Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie


Zosia otrzymuje w spadku po Pani Stefanii starą willę w Rudzie Pabianickiej. Jest to dość daleko od jej obecnego miejsca zamieszkania, dodatkowo chłopak nie wspiera jej w tym, by się tam przeprowadzić, dlatego dziewczyna długo jest niezdecydowana co zrobić z urokliwym miejscem jakie powierzyła jej Pani Stefania. Wkrótce jednak poznaje piękno willi, a wraz z nim, tajemniczą historię, wiążącą się z budynkiem.

Z twórczością Magdaleny Witkiewicz zetknęłam się całkiem niedawno, przy lekturze "Pracowni dobrych myśli". Zdecydowanie była to jedna z przyjemniejszych książek jakie mogłam przeczytać zimą, dlatego koniecznie musiałam sięgnąć po kolejne dzieła pisarki. Jak to w moim przypadku bywa, trochę zeszło zanim zabrałam się za coś Pani Magdy. Wiele razy słyszałam, że "Czereśnie zawsze muszą być dwie" są najlepszą książką w jej dorobku, dlatego z zaciekawieniem zabrałam się za czytanie. Sama nie mogę powiedzieć, czy rzeczywiście tak jest, bo to dopiero druga książka autorki jaką przeczytałam, muszę jednak przyznać, że to naprawdę niezwykła historia! Tym razem mamy do czynienia z połączeniem współczesności z przeszłością. Zosia, która wprowadza się do domu nie wie, jakie tajemnice on kryje. Co prawda Pani Stefania miała jej coś opowiedzieć, ale się nie udało, dlatego Zosia sama powoli zaczyna odkrywać sekrety willi, z pomocą sąsiada, który doskonale zna historię domu.

Pomysł takiego połączenia - przeszłości z teraźniejszością - wydał mi się ciekawy, choć początkowo jakoś trudno było mi się wciągnąć w tajemniczą opowieść z przeszłości. Z czasem jednak zrobiło się bardzo intrygująco, gdy zaczęły wychodzić na jaw nowe fakty. Momentami było nieco mrocznie, a cała opowieść okazała się niezwykle ciekawa. Autorka dzięki niej nakreśliła również wygląd ówczesnej Łodzi i jej okolic, czyli właśnie Rudy Pabianickiej, opowieść sięga do czasów wojny. Sądzę, że pod tym względem powieść jest świetnie dopracowana. Jeśli chodzi o teraźniejszość "Czereśnie" wcale nie wypadają gorzej, a z pewnością obie historie dostarczą mnóstwo emocji. Pisarka wykreowała postać Zosi, którą poznać mamy okazję właściwie już w momencie dzieciństwa i mamy możliwość obserwować jej przemianę kiedy staje się dorosła. Mamy tutaj do czynienia z silną osobowością, która chociaż z pozoru taka się nie wydaje, nie da sobą rządzić.

Autorka świetnie potrafi manewrować między przeszłością, a teraźniejszością tworząc przy tym wyjątkową i niebanalną historię, która wciąga bez reszty. Co ważne, to powieść, która oprócz tego, że zachwyca konstrukcją fabuły, świetnym klimatem, niesie też mądrość, która z pewnością trafi do wielu osób. W tę historię naprawdę trudno się nie ciągnąć i pozostać obojętnym. Mimo sporej objętości, chętnie pochłonęłabym ją jak najszybciej, tym razem jednak udało mi się smakować ją w kawałkach i nie żałuję, bo jak dłużej mogłam zapoznawać się z jakże interesującą historią i przeżywać emocje towarzyszące poznawaniu każdego nowego fragmentu historii willi wraz z bohaterką. Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam kolejną książkę Pani Magdy, czuję, że się nie zawiodę! Tymczasem Wam gorąco polecam "Czereśnie zawsze muszą być dwie", powieść, która rozbudzi mnóstwo emocji!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni Tania Książka!

środa, 26 lipca 2017

Książki. Magazyn do Czytania - wydanie specjalne

Z okazji szóstych urodzin magazynu "Książki", powstało specjalne - letnie - wydanie. Ma ono mniejszy format, by było wygodne dla podróżników spędzających wakacje z egzemplarzem magazynu. Przyznam, że od jakiegoś czasu ciągnęło mnie by sięgnąć po gazetę o literaturze, dzięki której dowiem się czegoś nowego, poszerzę horyzonty, może sięgnę po książkę, której normalnie bym nie przeczytała. W tym magazynie znajdziemy mnóstwo ciekawostek, zapowiedzi, czy wywiadów, dowiemy się nawet co nieco o kulturalnych imprezach w najbliższym czasie. Teksty są niezwykle różnorodne, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Specjalne wydanie magazynu ma aż 100 stron, więc z pewnością nada się na długie podróże.

W letnim numerze znajdziecie między innymi:
  • W domu duszy Isabel Allende. Rozmowa z najsłynniejszą pisarką latynoamerykańską
  • Przesadnie zakochani w Islandii. „…w tym roku liczba turystów na Islandii przekroczy dwa miliony osób, to sześciokrotnie więcej, niż wynosi liczba mieszkańców". Weronika Murek o końcu Nicelandii
  • Arcydzieła zamiast bestsellerów. Nabokov zamiast Wisłockiej, Dickinson zamiast „Mleka i miodu”... Polecają redaktorzy „Książek”: Paweł Goźliński, Łukasz Grzymisławski, Juliusz Kurkiewicz i Natalia Szostak
  • Koleją podziemną przez Amerykę. Colson Whitehead opowiada Katarzynie Surmiak-Domańskiej o tym, jak napisał najlepszą amerykańską powieść ostatnich lat
  • Lemanipulacje. Wojciech Orliński o tym, jak dał się nabrać Stanisławowi Lemowi.
  • A co po Lemie? Michał Radomił Wiśniewski kreśli mapę polskiego s.f. - od futurystycznych bajeczek ku pokrzepieniu serc po najdziksze wizje końca świata
  • Jej wysokość Wanda Rutkiewicz. Janusz Rudnicki o Polce w naprawdę wysokich górach, chorej na zapalenie ambicji
  • Kontrrewolucja w sypialni. „Kochane »Książki«, piszemy do Was, bo znikąd pomocy, a problem, cóż, wstydliwy: brak seksedukacji w polskiej szkole” - piszą Justyna Suchecka i Natalia Szostak, czyli jak cofnęliśmy się do epoki bocianów i dzieci z kapusty
  • Dziesięć pikantnych kawałków..., czyli ranking literackich scen erotycznych według Małgorzaty I. Niemczyńskiej
Z kolei autorami specjalnego wydania zostali:
  • Stanisław Łubieński. Pisarz. Jego ostatnia książka to „Dwanaście srok za ogon” (2016). W tym roku został za nią nominowany do nagród Nike i Gdynia.
  • Weronika Murek. Pisarka. Jej debiutancki zbiór opowiadań „Uprawa roślin południowych metodą Miczurina” (2015) znalazł się w finale Nike i otrzymał Nagrodę im. Gombrowicza.
  • Wojciech Nowicki. Pisarz, krytyk kulinarny. Za książkę „Salki” (2013) otrzymał nagrodę Gdynia. Jego ostatnia książka to „Odbicie” (2015).
  • Joanna Olech. Autorka i ilustratorka kilkudziesięciu książek dla dzieci.
  • Wojciech Orliński. Publicysta „Wyborczej”. Na początku sierpnia ukaże się napisana przez niego biografia „Lem. Życie nie z tej ziemi”.
  • Janusz Rudnicki. Pisarz, felietonista „Wyborczej”. Niedawno ukazała się jego książka „Życiorysta dwa”, zbiór tekstów publikowanych głównie w „Książkach”.
  • Marcin Sendecki. Poeta i krytyk literacki, laureat nagrody Silesius i tegorocznej Nagrody im. Szymborskiej za książkę poetycką „W”.
  • Katarzyna Surmiak-Domańska. Reporterka „Wyborczej”. Jej książka „Mokradełko” znalazła się w finale Nike. Jej ostatnia publikacja to „Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość” (2015).
  • Joanna Szczęsna. Pisarka i reporterka. Opublikowała m.in. biografię Wisławy Szymborskiej „Pamiątkowe rupiecie” (2012) napisaną wspólnie z Anną Bikont.
  • Piotr Tarczyński. Amerykanista, tłumacz, przełożył m.in. „Wszystkich ludzi prezydenta” Boba Woodwarda i Carla Bernsteina. Współautor kryminałów „Tajemnica domu Helclów” (2015) i „Rozdarta zasłona” (2016).

Magazyn jest w sprzedaży w cenie 9,99 zł.
Dowiedz się więcej: link 

wtorek, 18 lipca 2017

Kim Holden - O wiele więcej


Miranda to kobieta bezwzględna, wszystko zawsze musi iść po jej myśli, a rodzina i miłość schodzą na drugi plan. Dzieci są tylko pionkami w grze, którą prowadzi. Gdyby nie ich ojciec - Seamus, nie zaznałyby ciepła rodzinnego. Jest on zupełnie innym człowiekiem niż Miranda. Dlatego z bólem przyjmuje wiadomość o rozwodzie. Wraz z dziećmi przeprowadza się, by zaznać spokoju, to jednak nie koniec, Miranda potrafi być naprawdę podła...

Kim Holden jakiś czas temu urzekła mnie "Promyczkiem", który nadal uważam za jedną z najlepszych książek jakie czytałam. Od tej pory gdy tylko pojawia się wiadomość o nowej książce tej autorki w Polsce, z niecierpliwością czekam, aż trafi w moje ręce. Nie wiem jak robi to Holden, ale każda jej książka sprawia, że odcinam się od rzeczywistości na kilka godzin, by zatracić się w świecie przez nią wykreowanym. Każda jej powieść jest naładowana emocjami, dodatkowo często sprzecznymi, kiedy nie wiemy co tak naprawdę myśleć o danym zachowaniu. Już na początku pojawia się złość, kiedy obserwujemy co robi Miranda, dla niej liczy się tylko jej własny interes, nie potrafi docenić miłości męża, a dziećmi właściwie nigdy się nie zajmowała. Przy tym wszystkim budzi się współczucie do Seamusa, który robi wszystko by być jak najlepszym ojcem dla swoich pociech, co utrudnia mu Miranda. Wkrótce pojawia się kolejna postać - Faith, która wprowadza do życia Seamusa trochę radości, mimo własnych problemów.

"O wiele więcej" pokazuje, że Holden jest dobra nie tylko w New Adult, ale także literatura kobieca w jej wykonaniu jest świetna. Jest to książka zupełnie inna niż "Promyczek", ale poziomem jak najbardziej jej dorównuje. Tym razem jednak mamy do czynienia z dorosłymi bohaterami, którzy borykają się problemami codziennego życia, wszystko to wypada bardzo realistycznie. Nie jest to romans, miłość odgrywa tu ważną rolę, ale bardziej chodzi tu o miłość rodzinną. Może nie powinniśmy spodziewać się tutaj takich zaskoczeń jak we wspominanym przeze mnie "Promyczku", ale mimo to trudno jest się oderwać. Choć od początku możemy się domyślać jakie będzie zakończenie, to było kilka momentów, które wywołały u mnie szok. Styl autorki jest bardzo przyjemny - plastyczny i obrazowy. Autorka jak zawsze bezbłędnie opisuje uczucia, dzięki czemu nie ma najmniejszych problemów z wyobrażeniem sobie bohaterów, czy sytuacji. Opisy są interesujące i nie nudzą, podobnie dialogi.

Powieść ta nie jest też bezrefleksyjna, problemy, które porusza spotykamy w codziennym życiu. Nie są to łatwe sprawy, ale Kim Holden nie boi się z nimi zmierzyć, co udowodniła już w poprzednich powieściach. W każdej porusza ważny problem i tak kieruje losami bohaterów, by ze z pozoru trudnych, choć często spotykanych problemów, przekazać jak najwięcej i czasem uświadomić niektóre sprawy. Ciężka choroba, kłopoty w małżeństwie i rodzinie to jedne z tych, które możemy spotkać w "O wiele więcej". Jest to powieść bez dwóch zdań wyjątkowa. Choć mogłoby się wydawać, że literatura kobieca ma głównie służyć rozluźnieniu, to przekonałam się, że Kim Holden zawsze w swoich książkach zawiera ważny przekaz. "Promyczek" nadal jest u mnie na pierwszym miejscu wśród jej najlepszych powieści, ale nie zmienia to faktu, że "O wiele więcej" to wspaniała historia, wciągająca i niezwykła. Zdecydowanie warto ją przeczytać i gorąco do tego zachęcam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka!

sobota, 15 lipca 2017

Robyn Schneider - Początek wszystkiego


Ezra zawsze był w swojej szkole znany i lubiany, grał w tenisa, siedział podczas lunchu z najbardziej popularnymi osobami w szkole. Wszystko zmienia wypadek samochodowy, który przekreśla marzenia o karierze sportowej. Wydarzenie to uświadamia mu jednak, że nie wszystko było takie na jakie wyglądało. Do różnych wniosków pomaga mu dojść nowo poznana dziewczyna - Cassidy, która okazuje się być osobą wyjątkową. Czy kiedy wydaje się, że "świat się wali" można podnieść się i stworzyć swój nowy początek?

Wakacje to zawsze dobra pora, by przeczytać coś lekkiego. Przyznaję, że "Początek wszystkiego" przyciągnął mnie przez okładkę - bardzo wakacyjną i intrygującą. Liczyłam na lekką powieść i taką w gruncie rzeczy dostałam, choć nie całkowicie bezwartościową. Książka niesie pewne przesłanie, jest przede wszystkim bardzo życiowa i można naprawdę wiele mądrych myśli z niej zaczerpnąć. Pokazuje, że z każdej drogi jest jakieś wyjście, nawet gdy się załamujemy i wszystko przestaje mieć sens. Jak na młodzieżówkę niewątpliwie jest to jedna z mądrzejszych książek jakie czytałam. W ciągu tych 300 stron porusza mnóstwo ważnych tematów. Bardzo ważny jest tutaj wątek przyjaźni, czy tolerancji. Pojawia się oczywiście wątek miłosny, ale nie gra on tu głównej roli, choć również jest ważny, ale raczej jako przyczynek do pewnych zmian.Niestety nie wszystko było tak wspaniale...

Nie wiem, może trochę przejadłam się już młodzieżówkami i trudniej mnie zadziwić, ale "Początek wszystkiego" nie wywołał u mnie zbyt wielu emocji. Długo czytałam tę książkę, mimo, że była krótka. Jakoś trudno było mi się wciągnąć w fabułę, którą czytało mi się jakoś bez poruszenia. Mam wrażenie, że trochę trwało zanim cała historia się rozkręciła i dopiero wtedy powieść mnie wciągnęła. Być może wynika to z tego, że pojawia się tu schemat podobny do tych w innych młodzieżówkach, mamy dziewczynę tajemniczą, szarą myszkę i popularnego chłopaka. Co prawda nie jest to jedna powieść, gdzie mamy pewien schemat, jednak tutaj wyjątkowo mnie to uwierało, łączy się to pewnie z brakiem emocji, o których wspominałam. Uważam, że schematy nie są złe, jeśli dobrze wykreuje się fabułę wokół niego, wprowadzi coś nowego. "Początek wszystkiego" zaskoczył mnie dopiero na końcu, a nawet wzruszył. Nie spodziewałam się, że po ponad połowie książki, będzie mnie ona mogła jeszcze zaskoczyć i wywołać tak wyczekiwane przeze mnie emocje!

Tak jak już wspominałam kreacje bohaterów nie wyróżniają się niczym szczególnym. Mimo to ciekawa jest postać Cassidy, która do ostatnich stron pozostaje tajemnicza. Toby jest również jednym z tych bohaterów, który nieco się wyróżnia i jest bardzo sympatyczny.
Myślę, że "Początek wszystkiego" jest historią świetną na wakacje, niezbyt wymagającą, a jednocześnie pouczającą i choć trochę wyczekałam się na moment kiedy książka naprawdę mnie zaskoczy i wciągnie, to sądzę, że wielu osobom przypadnie do gustu. Jeśli szukacie prezentu dla nastolatka myślę, że ta powieść może być świetnym wyborem. Nie wszystko było idealnie, ale ostatecznie to całkiem przyjemna historia.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

czwartek, 6 lipca 2017

Book Tour z "Friendzone" - zapisy!


Być może niektórzy z Was pamiętają Book Tour z "Utratą", który zorganizowałam dwa lata temu. Okazał się on świetnym pomysłem, a to że książka była czytana przez tyle osób i została przez nie podpisana dało mi wiele radości :) Dlatego dziś przychodzę do Was z drugim w historii bloga Book Tourem! :) Tym razem wędrować będzie książka Sandry Nowaczyk - "Friendzone", czyli mój patronat :) Jak pewnie wszyscy wiedzą, zabawa polega na podróży danej książki między blogerami. Jeśli jesteście zainteresowani przeczytaniem książki, którą recenzowałam tutaj, to gorąco zachęcam do zgłoszeń. Ze swojej strony mogę Wam serdecznie tę książkę polecić!

REGULAMIN:
  1. Book Tour ruszy jeśli minimum 4 osoby wyrażą chęć udziału. Przy czym, zgłaszać się mogą tylko osoby mieszkające na terenie Polski. Wysyłka za granicę pewnie byłaby pewnym kłopotem.
  2. Po zgłoszeniu się w komentarzu pod tym postem, proszę o przesłanie mi swoich danych adresowych i linku bloga na adres e-mail: michalina.kulinska@o2.pl
  3. O zgłoszenia proszę do 10 lipca, ale jeśli ktoś zgłosi się po tym terminie, przed zakończeniem Book Touru, to też znajdzie się miejsce :) Kolejność zgłoszeń będzie decydowała o tym w jakim porządku będzie wędrowała książka.
  4. Bloger, który otrzyma książkę, wpisuje swoje imię, bądź nick oraz adres bloga na tytułowej stronie. Super, jeśli będziecie zaznaczać swoje ulubione cytaty (super, jeśli karteczki indeksujące podpiszecie imieniem, czy nickiem), możecie nawet pisać swoje wrażenia na marginesach stron :) Ale jednocześnie bardzo proszę, abyście moją książkę szanowali jak swoją (czyli nie zaginali rogów itp.) ;)
  5. W ciągu 10 dni od otrzymania książki, należy przeczytać powieść i opublikować recenzję na swoim blogu, fajnie jeśli podeślecie mi później link do swojej opinii na podany e-mail :)
  6. W swojej recenzji należy zawrzeć informację o tym, że jest ona częścią akcji Book Tour (dodać link do regulaminu), a także, wstawić zdjęcie egzemplarza (tytułową stronę z wpisami uczestników).
  7. W końcu (w ciągu tych dziesięciu dni) trzeba wysłać książkę kolejnej osobie, a więc po przeczytaniu proszę o kontakt ze mną po przez maila, w sprawie danych adresowych następnego uczestnika. Proszę Was, by powieść była wysyłana listem poleconym, żeby nigdzie nie zaginęła! Super jeśli dodatkowo list będzie priorytetowy, by przesyłka znalazła się szybciej u kolejnej osoby :)
  8. Zgłaszając się do Book Tour zobowiązujecie się do przestrzegania powyższego regulaminu.
  9. Po zgłoszeniu się zostaniecie dopisani do listy uczestników :)
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało, pytajcie :) Książkę prawdopodobnie wyślę w poniedziałek :)
Jeśli będziecie dodawać zdjęcia książki z Book Touru na instagrama, miło mi będzie jeśli mnie oznaczycie @ksiazkowy_swiat ;)

Książka już wyruszyła w podróż :)
LISTA UCZESTNIKÓW:
  1. Little Black - Miejsce dla słów
  2. Monika R. - Books&Culture
  3. Claudia Reads
  4. Lilianna M. Scott - Zaczytana Majka
  5. Paulina O. - Pasja naszym życiem 
  6. Meredith - Strefa czytania 
  7. blueberry_cake13 - Recenzje zwykłej czytelniczki
  8. Sun Reads 
  9. Butka - Żyjąca z książkami
  10. wroclawianka czyta
  11. Zaczytana Anielka 
  12. Aleksandra - Nieuleczalny Książkoholizm
ZAKOŃCZONY :)

środa, 5 lipca 2017

Sandra Nowaczyk - Friendzone


Tatum i Griffin znają się od dziecka. Rozumieją się bez słów i zawsze są dla siebie wielkim wsparciem. Przyjaźń jest dla nich najważniejsza i nie chcą, by kiedykolwiek przerodziła się ona w coś więcej, zresztą oboje mają partnerów. Wszystko zmienia bal maskowy, od jego momentu przyjaźń staje pod znakiem zapytania, bo żadne z nich tak naprawdę nie wie co zrobić z sytuacją, w której w grę wchodzą większe uczucia.

Bardzo lubię sięgać po debiuty, uważam, że każdy autor zasługuje na swoją szansę, dlatego z chęcią odkrywam nowych pisarzy. Jedne debiuty są lepsze, inne gorsze - wiadomo. Często fabuła jest jeszcze nie do końca dopracowana, styl nieoszlifowany, czasami dialogi są sztywne, albo jest ich zbyt dużo. Mimo to już po pierwszej książce autora, widać, że mimo pewnych potknięć, może mieć on potencjał. Dużym zaskoczeniem było dla mnie "Friendzone", debiut siedemnastoletniej autorki. Wydaje się, że to zbyt młody wiek na napisanie dobrej książki? Mimo, że sama jestem w tym samym wieku, miałam pewne wątpliwości, które zostały rozwiane już po kilku pierwszych rozdziałach. Sandra Nowaczyk stworzyła bardzo przyjemne New Adult, które nie jest też do końca bezrefleksyjne. Bardzo brakowało mi tego gatunku u polskich autorów, na szczęście coraz częściej zauważam tego typu książki, z czego bardzo się cieszę! Z ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po debiut Sandry Nowaczyk i powiem Wam jedno, zazdroszczę, że lekturę tej książki macie dopiero przed sobą!

Sam pomysł na fabułę może wydawać się nieco banalny, w końcu nie jeden raz mamy do czynienia z parą przyjaciół, pomiędzy którymi rodzi się coś więcej. Autorka jednak ciekawie prowadzi fabułę, wtrącając do niej wiele innych interesujących wątków, dotykających problemów nastolatków. Skupiła się też na bohaterach drugoplanowych, którzy często są w książkach pomijani. Wśród nich bardzo ciekawą postacią jest Paige, kuzynka Tatum, która od początku owiana jest tajemnicą i aż do jej rozwiązania, intryguje co takiego stało się, że jest tak skryta i niedostępna. Bardzo podoba mi się także kreacja Kita, który jest dość specyficzną postacią, a jednak bardzo go polubiłam. Jeśli chodzi o kreacje Griffina i Tate są ciekawe, choć ich decyzje momentami irytują, czasami wydawały mi się całkowicie nielogiczne, ale w końcu o to w książce chodzi, by wzbudzić emocje. Są momenty, które trochę mi nie pasowały, były nieco przerysowane i według mnie naciągane. Jednak jestem pewna, że autorka dopracuje swój warsztat i kolejne książki będą jeszcze lepsze.
Można kłamać, oszukiwać lub zakopać miłość gdzieś głęboko pod ziemię, można zamknąć oczy i udawać, że jej nie ma albo uciec do niej. Ale ostatecznie do nas wróci. Bo miłość nie umiera. Po prostu. 
Najważniejsza w tej powieści jest przyjaźń. Autorka pokazała jak bardzo jest ona istotna. Od bohaterów bije szczerość z jaką darzą się tym uczuciem. Nikt inny nie jest w stanie zrozumieć ich tak dobrze jak Griffin i Tatum siebie nawzajem. Już jako dzieci byli pewni, że nigdy nie narodzi się z tego żadne wyższe uczucie, dlatego, gdy dochodzi do niespodziewanej sytuacji podczas balu maskowego nie wiedzą jak zorientować się w nowym położeniu. Sandra Nowaczyk w ciekawym stylu przekazała ważne wartości i stworzyła powieść, która nie nudzi. Oczywiście nie obyło się bez drobnych błędów, ale przyznam, że gdyby na okładce nie widniała data urodzenia autorki, to chyba nie domyśliłabym się, że mam do czynienia z książką młodej debiutantki. Tak naprawdę powieść jest napisana na naprawdę dobrym poziomie i sądzę, że porównanie do Estelle Maskame na okładce jest wyjątkowo trafne (choć naprawdę nie lubię takich porównań). Autorki mają podobną lekkość przekazu, a ich książki naprawdę wciągają.

Oczywiście nie trudno domyślić się zakończenia tej powieści już na początku lektury, ale w żadnym razie nie odbiera to przyjemności czytania. "Friendzone" to naprawdę przyjemna lektura, przy której można się odprężyć. Nie zabraknie radości i wzruszeń, a także emocji, gdy kibicujemy bohaterom, lub się na nich złościmy. Nie ulega wątpliwości, że Sandra Nowaczyk ma duży potencjał i pozostaje mi tylko trzymać kciuki, by każda kolejna książka była jeszcze lepsza. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki i objęcia ją patronatem dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

Jeśli jesteście zainteresowani przeczytaniem książki na dniach ruszy book tour, więc śledźcie bloga!

wtorek, 27 czerwca 2017

Elżbieta Rodzeń - Zimowa miłość


Ania i Michał jeszcze na studiach byli parą, kiedy ich związek wyglądał już na coraz bardziej poważny, uczucie stawało się coraz bardziej głębokie, Anna odeszła od Michała bez słowa, nie wyjaśniając mu powodów rozstania. Wtedy zdezorientowani i zagubieni, czy tak jest również teraz, kiedy spotykają się po latach? Wiele się zmieniło, Ania jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, Michał pracuje w szpitalu dziecięcym, do tej pory się unikali, jednak kiedy przyjeżdżają na tę samą konferencję, nie da się uniknąć spotkania.

Od zawsze uwielbiałam oglądać seriale medyczne, takie, w których każdy odcinek przynosi nowy przypadek medyczny, a poza tym można śledzić (czasem jeszcze ciekawsze) losy lekarzy pracujących w konkretnym szpitalu. Bardzo ubolewałam, że takich książek nie ma na polskim rynku wydawniczym, aż do teraz, kiedy pojawiła się książka Elżbiety Rodzeń. Gdy tylko przeczytałam opis, wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać, bo to zdecydowanie coś dla mnie. Nie myliłam się, powieść okazała się strzałem w dziesiątkę! Jedyne nad czym ubolewam to dlaczego tak szybko ją przeczytałam. Pochłonęła mnie na kilka wieczorów, a później ze smutkiem ją odłożyłam. Naprawdę, żałuję, że nie ma wielu takich tytułów, czytałabym najprawdopodobniej każdy z nich! Taka książka powinna gwarantować emocje i w tym przypadku dokładnie tak jest, kiedy los szykuje głównym bohaterom niezłą niespodziankę, nie sposób odłożyć tę powieść na potem, koniecznie musiałam poznać dalszy ciąg. Książka podzielona jest na rozdziały dotyczące przeszłości i teraźniejszości, które się przeplatają. Nie ukrywam, że w pewnym momencie najbardziej interesowało mnie to co obecnie, z racji dość ekstremalnej sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. Napięcie było ogromne, trudno było usiedzieć spokojnie. Przeszłość bohaterów również jest ciekawa, ale niektóre rozdziały nie mogły konkurować z teraźniejszością, były dużo mniej emocjonujące.

Bardzo się cieszę, że na rynku wydawniczym nareszcie pojawia się coś nowego. Do pewnego momentu literatura kobieca kojarzyła mi się z pewną monotonią. Książki te były przyjemne, ale nie wyróżniały się niczym szczególnym, aczkolwiek uwielbiam je czytać, bo zawsze są pewnym odprężeniem. Dzięki takim książkom jak "Zimowa miłość" przekonuję się, że także literatura kobieca może być emocjonująca. To powieść, która zdecydowanie wyróżnia się w swoim gatunku. Każda strona niesie ogromne napięcie i niepewność, bo tak naprawdę trudno przewidzieć dalszy rozwój zdarzeń. Sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie wydaje się wręcz niespotykana, a jednocześnie jest ukazana tak realnie, że ja jako czytelnik mogłam bez problemu wczuć się w trudne położenie postaci. To co dzieje się przez sporą część książki wręcz zapiera dech w piersiach. Mam nadzieję, że takie zachęcenie Wam wystarczy, bo nie chciałabym Wam psuć niespodzianki jaką przygotowała autorka. Jedno jest pewne, podczas lektury tej książki nie da się nudzić, a wciąga ona tak, że naprawdę trudno odłożyć ją na później.

Podzielenie książki na rozdziały dotyczące teraźniejszości i przeszłości jest bardzo ciekawy. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszystko jest przedstawione dużo przejrzyściej, niż gdyby wstawki dotyczące przeszłości pojawiały się jako wspomnienia bohaterów w czasie tego co dzieje się obecnie. Jak można się domyślić, książka opowiada o miłości, jest to jednak miłość dojrzała, wystawiona na próby. I chociaż wiem, że teraz brzmi to bardzo banalnie, to wcale tak nie jest. Nic nie jest w tej książce oczywiste, ani przesłodzone. Naprawdę, uważam, że jest to książka na najwyższym poziomie i już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam inne książki tej autorki. "Zimowa miłość" okazała się niesamowitą i wyjątkową historią i jestem niemal pewna, że kolejne książki Pani Elżbiety będą równie niezwykłe!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni BookMaster.pl!

środa, 14 czerwca 2017

Agata Przybyłek, Natalia Sońska - Przyjaciółki


Anna i Ludmiła poznały się jeszcze na studiach, wtedy zostały najlepszymi przyjaciółkami i od tej pory są dla siebie wsparciem na każdym życiowym zakręcie. Miłka próbuje spełniać swoje marzenia dotyczące fotografii, nareszcie nadarza się okazja, by móc realizować swoją pasję. Anna z kolei jest żoną marynarza dlatego długie miesiące spędza sama z małą córeczką. Chociaż obie są dla siebie wielkim wsparciem, żadna z nich nie była w tak trudnej sytuacji jak teraz...

Ostatnio coraz bardziej lubię sięgać po literaturę kobiecą, książki z tego gatunku zawsze są pewnym odprężeniem. Okładka "Przyjaciółek" sugeruje cukierkową historię o tytułowych przyjaciółkach, dlatego moje zaskoczenie było niemałe, gdy już po niespełna 30 stronach, zaczynają się dziać historie niczym z filmu akcji! Przez kilkadziesiąt stron nie mogłam się oderwać i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Wydawało się, że w obliczu tych wydarzeń, wątek przyjaciółek trochę zniknął w tle. Tak jednak do końca nie jest, można zauważyć,że tak naprawdę co by się nie działo, Ludmiła i Anna są blisko siebie, wspierają się, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tak bardzo tego nie widać. Chociaż przyjaźń chwilami została nieco przytłumiona kłopotami kobiet, głównie problemami w małżeństwie, to myślę, że ta przyjaźń w każdym momencie życia bohaterek, mniej lub bardziej została w książce ukazana. Pokazując, że czasami wystarczy mieć świadomość tego, że gdzieś jest przyjaciel, na którego zawsze możesz liczyć, nawet jeżeli akurat w tym momencie nie ma go obok.
Bo największą przeszkodą do realizacji marzeń jesteśmy my sami. Wymyślamy wymówki, bojąc się zmian.
Wydaje mi się, że pisanie książki we dwójkę wcale nie jest prostą sprawą, w końcu wszystko trzeba złożyć tak, by nie było żadnych sprzeczności. Tutaj tak naprawdę trudno jest wyczuć, że powieść pisały dwie autorki, oczywiście są jakieś różnice w stylu pisania, ale myślę, że gdyby na okładce nie widniały dwa nazwiska, mogłabym się nie domyślić, że w pisanie tej powieści były zaangażowane dwie osoby (choć może wynika to z tego, że znane mi są póki co jedynie książki Natalii Sońskiej, te Agaty Przybyłek dopiero przede mną). Treść jest tak spójna, każdy rozdział idealnie się ze sobą komponuje, że trudno jest mieć w tym przypadku jakiekolwiek zarzuty. Naprawdę autorkom należą się wielkie brawa, że udało im się tak świetnie zgrać! Dzięki temu możemy przeczytać historię, która wciąga już od pierwszych stron, nawet wzrusza, a czasami łamie serce. Niewątpliwie to jedna z tych książek, które dają do myślenia. Chociaż pewnych rzeczy w tej powieści można się domyślić, do końca w niepewności śledziłam losy bohaterów, końcówkę pochłonęłam w mgnieniu oka! Dodatkowo nie wszystko ułożyło się tak, jak się tego spodziewałam. Środek historii jest nieco słabszy, w pewnym momencie dzieje się trochę mniej, nie zmienia to jednak faktu, że nadal czyta się lekko i przyjemnie.

Świetne są kreacje bohaterek, Anna poukładana, twardo stąpa po ziemi, ponieważ codziennie musi sama zajmować się córeczką, wykonywać wszystkie domowe czynności. Musi też radzić sobie z tęsknotą do męża, kiedy ten na kilka miesięcy wypływa w rejs. Ludmiła to w pewnym sensie marzycielka, sama tak do końca nie wie czego chce, mąż dwoi się i troi, by kobieta miała to, czego tylko zapragnie. Ona sama jednak jest rozbita między byciem przy mężu, a szukaniem szczęścia gdzie indziej. Bohaterki zupełnie się od siebie różnią, a jednak przeciwieństwa się przyciągają, w końcu są najlepszymi przyjaciółkami. Autorki pokazały również kłopoty w związkach Anny i Ludmiły, dzięki którym widzimy, że nie zawsze jest kolorowo, ważne jest wsparcie przyjaciela, który zawsze gdzieś czuwa. Tak jak wspomniałam, nie dajcie się zwieść okładce, która sugeruje słodką historię, jaką ta powieść nie jest. Jest tu mnóstwo życiowych sztormów, które bohaterki starają się przetrwać, choć nie zawsze jest łatwo i nie zawsze wszystko układa się tak jak by się chciało.
Kiedy przysięgasz z kimś żyć na dobre i złe, masz obowiązek postępować tak, by przetrwać wspólnie nawet najgorsze życiowe sztormy. Za wszelką cenę.    
"Przyjaciółki" polecam kobietom w każdym wieku, myślę, że każda odnajdzie tutaj coś dla siebie. Gwarantuję, że tę historię pochłoniecie w kilka wieczorów, bo w pewnych chwilach naprawdę trudno się od niej oderwać. To książka, która niesie mnóstwo wzruszeń i zwrotów akcji, ale przede wszystkim pokazuje, że przyjaźń jest ważna. Przeczytajcie tę książkę - warto!

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!