piątek, 23 września 2016

Colleen Hoover, Tarryn Fisher - Never Never


Charlie i Silias nagle tracą pamięć, nie pamiętają swojej rodziny, znajomych, nie znają nawet swoich imion. Desperacko próbują na nowo poznać samych siebie, szukając pamiętników, listów - wszystkiego co w jakiś sposób może przypomnieć im kim są. Co kryje się za niespodziewaną utratą pamięci? Czy da się wskrzesić wspomnienia i uczucia? Czy da się powrócić do tego co było? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...

Po książki Colleen Hoover sięgam w ciemno, zwykle nie czytam nawet opisu, bo to w końcu Hoover, ona nie zawodzi. Tym razem jednak mamy do czynienia z powieścią napisaną wraz z Tarryn Fisher, jednak i ta autorka niedawno porwała mnie swoim "Mimo moich win". Czego, więc chcieć więcej? Sięgając po tę książkę, nawet nie miałam pojęcia, że bohaterowie tracą w niej pamięć, sięgnęłam po nią kompletnie w ciemno, bo w końcu taki duet nie może zawieść. Właściwie nie zawiódł, ale długo nie mogłam się przekonać do specyfiki tej powieści. Naprawdę, to jedna z dziwniejszych książek jakie ostatnio czytałam, początkowo bałam się, że może mi się nie spodobać, ale w miarę rozwoju akcji okazało się, że mocno wciąga i ledwie zaczęłam, już przewracałam ostatnią stronę. Sam temat amnezji jest w książkach poruszany naprawdę często, ale w żadnej książce nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem jak tutaj. Mimo, że bardzo specyficzna, to jednocześnie jedna z bardziej oryginalnych książek jakie czytałam. Tutaj nie ma szans na schematy.

Jeśli znacie książki Hoover, wiecie, że każda z utworzonych przez nią historii jest wyjątkowa, zawsze z plastycznym stylem pisania, tworząca niezwykłe New Adult. Tutaj czuć wpływ na książkę również innej autorki, nie jest to typowa Hoover, do jakiej mogliśmy się przyzwyczaić czytając jej inne książki. Nie mówię, że to książka zła, ale po prostu inna niż te, do których przyzwyczaiła mnie Colleen Hoover. Mówię tu jednak tylko o jednej autorce, a nie można zapomnieć, że przecież współautorką jest Tarryn Fisher. Dotychczas czytałam tylko jedną jej książkę i "Never never" dużo bardziej pasuje mi właśnie do jej stylu pisania. Trzeba jednak przyznać, że połączenie stylów obu tych autorek jest naprawdę ciekawe. Niestety, zabrakło mi tutaj rozwikłania kilku zagadek, rozwiązania wątków. Te braki trochę raziły mnie w oczy (nie chcę zdradzać o co mi chodzi, bo może być to drobnym spojlerem). Może miało tak być, trudno powiedzieć.
Nie zmienimy przeszłości, Charlie. Ale możemy wpływać na to, kim jesteśmy obecnie.
Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo zdecydowało się na wydanie wszystkich trzech części w jednym egzemplarzu. Nie wiem, jak wytrzymałabym niepewność po przeczytaniu tych krótkich książeczek. Mnóstwo tutaj tajemnic, które chce się jak najszybciej rozwikłać, niestety nie wszystkie zostały rozwiązane, o czym już wspomniałam. Przez większość książki domyślałam się o co chodzi w danym wydarzeniu, by w końcu i tak się tego nie dowiedzieć. Trochę mnie to razi, bo lubię, gdy wszystko pod koniec książki jest wyjaśnione. Podobało mi się jednak bardzo, jak Charlie i Silias na nowo próbowali poznać siebie, czytając listy, dzienniki. Wyglądało to jak układanka, tylko taka w której nie ubywa elementów, a ich przybywa, bo pytań rodzi się coraz więcej. To powoduje niezwykłe emocje i niepewność. Dlatego "Never never" przeczytałam bardzo szybko, choć początkowo nie do końca pomysł na książkę mnie przekonywał.

Wyobrażacie sobie powieść Colleen Hoover bez miłości? Ja zdecydowanie nie, w "Never never" mamy także opowieść o miłości, innej, nieco dramatycznej. Cała ta książka powoduje wielkie napięcie, trudno jest ją odłożyć i nie zastanawiać się co tak naprawdę tu się stało. Może nie jest to typowa Hoover do jakiej się przyzwyczaiłam, ale nie zmienia to faktu, że to książka bardzo dobra, a obie autorki uwielbiam i będę czytać wszystko spod ich pióra. "Never never" to powieść nieco specyficzna, ale na pewno godna polecenia!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni BookMaster.com.pl

niedziela, 11 września 2016

Katie McGarry - Przekroczyć granice


Echo nie pamięta co stało się jej pewnego wieczoru, kiedy zmieniła się nie do poznania. Wie jednak, że ten wypadek pozostawił blizny nie tylko na jej duszy. Kiedy w życiu dziewczyny pojawia się Noah jej życie ponownie się zmienia. Mogłoby się wydawać, że nie łączy ich nic, ale są tak samo rozdarci i zranieni. Oboje chcą normalności, której od dawna nie mogą mieć. Jak do niej powrócić, kiedy wszyscy wokół wydają się być przeciwko Tobie?

Do "Przekroczyć granice" podchodziłam z pewną rezerwą, miała być takim przerywnikiem, lekką lekturą, która wciągnie mnie na kilka godzin. Czy tak właśnie było? Przede wszystkim jestem zaskoczona, bo nie spodziewałam się książki, która będzie opowiadała o czymś więcej niż miłość, tymczasem jest właśnie o tytułowym przekraczaniu granic. Tytuł jest w tym wypadku jak najbardziej trafiony, bo w bardzo dużym stopniu o tym jest ta książka. O pokonywaniu własnych słabości, przezwyciężaniu demonów z przeszłości i tworzeniu nowej przyszłości. Oczywiście jest to New Adult, więc wątek miłosny odgrywa tu znaczącą rolę, a muszę przyznać, że autorka pięknie go wykreowała, nie jest jakiś nachalny, nie ma też scen erotycznych na każdej stronie. Pokazuje nam miłość dwóch osób, którzy są trochę zagubieni, przez fatalne sytuacje z przeszłości, których nie da się wymazać z pamięci, bo każde z tych wydarzeń zmieniło ich życie, które chcieliby doprowadzić do normalności.
Czasami jest tak, że widzisz granicę i wydaje ci się, że przekroczenie jej to dobry pomysł... dopóki tego nie zrobisz.
Miała być lekką lekturą na kilka godzin. W pewnym sensie nią była, ale zaskoczyła mnie pewną głębią, jest nie tylko zwykłą historią dziewczyny i chłopaka, skłania też do pewnych refleksji. Nie wiem dlaczego, ale patrząc na okładkę spodziewałam się dość płytkiej historii miłosnej, bo okładka przypomina mi raczej typowy romans. Rzeczywiście miłość odgrywa tu znaczną rolę, ale nie jest najważniejsza. Jednak tak jak już wspominałam jest piękna, subtelna i przede wszystkim bez fajerwerków. Wiem, że właściwie każde New Adult opiera się na miłości, która ma pokonać wszelkie przeciwności, ale pomysł Pani McGarry wydał mi się naprawdę świeży, niebanalny. Bez dwóch zdań jest wyjątkowa. Może nie doprowadzi do łez, ale na pewno wzruszy i z pewnością zapewni huśtawkę emocjonalną. Sama czułam się momentami mocno rozdarta, bo w tej książce nic nie jest oczywiste. Ta powieść po prostu zmusza do refleksji.

Bohaterowie, których wykreowała autorka, są bardzo ciekawymi postaciami. Chociaż są rozdarci, to mają jasno postawione cele. Noah to buntownik, któremu zależy przede wszystkim na rodzinie, ale też na Echo. Ona podobnie, ma dość twardy charakter, nie rezygnuje z tego co chce osiągnąć. Tak jak już wspominałam, bardzo podobała mi się ich relacja, jest tu nieco napięcia, a przede wszystkim piękna. Narracja podzielona jest między tę dwójkę, dlatego mamy szansę lepiej ich poznać. Czujemy rozpacz i ból jaki towarzyszy bohaterom. Tragedie, które ich dotknęły są naprawdę straszne. Przechodzimy tu w skrajności - od wzruszeń do śmiechu. Jak możemy się spodziewać, raczej więcej jest tutaj smutku, niż radości, ale autorka potrafi zachować pewien umiar w dokładaniu bohaterom kolejnych problemów. Jednak ta książka nie byłaby o przekraczaniu granic, gdyby Echo i Noah nie borykali się z kłopotami. Na pewno można doznać tutaj mnóstwo emocji, sama często byłam rozdarta i współczułam bohaterom wyborów, których musieli dokonać, bo czasami żadne z rozwiązań nie było całkowicie oczywiste i dobre dla każdego.

"Przekroczyć granice" to książka przede wszystkim piękna, nic nie jest tu całkowicie oczywiste, dlatego emocje towarzyszą na każdym kroku. Na pewno jest to powieść, z której można wynieść pewną mądrość. Myślę, że miłośnikom New Adult na pewno się spodoba, bo różni się od innych, wprowadza pewną świeżość i zachwyca. Oby w Polsce pojawiło się jak najwięcej książek tej autorki i oby każda zachwycała jeszcze bardziej. W tym momencie jestem naprawdę zaskoczona "Przekroczyć granice", książka spełniła moje oczekiwania, a nawet je przerosła!

piątek, 2 września 2016

Zapowiedź: Nakarmię cię miłością - Anna Dąbrowska

Wrzesień przepełniony jest interesującymi premierami, które już teraz kuszą, by dopisać je - do i tak już długiej listy "do przeczytania". Chciałabym Wam przedstawić książkę, na którą we wrześniu czekam z dużą niecierpliwością, mianowicie "Nakarmię cię miłością" - Anny Dąbrowskiej!

Opis, który znajdziecie też na stronie wydawnictwa:
Dla kilku przyjaciółek wieczór panieński ma być przede wszystkim dobrą zabawą i odskocznią od codzienności. Warszawski klub, muzyka, alkohol i dodatkowa atrakcja – losowanie zadań, które ma wykonać każda z uczestniczek. To, które przypadnie w udziale Laurze, przykładnej pracownicy banku, okazuje się wyzwaniem równie trudnym, co ekscytującym. Pocałunek z przystojnym nieznajomym… W ten sposób dziewczyna poznaje Tobiasza, charyzmatycznego muzyka. Wypełnienie zadania doprowadza do niezwykle zaskakującego poranka, a kiepski dowcip Tobiasza wywołuje nieprzewidziane skutki.

Już 26 września możecie wypatrywać jej w księgarniach. Co tu dużo mówić, sama mam słabość do książek, w których pojawiają się muzycy, dlatego już nie mogę się doczekać lektury! Spodziewajcie się recenzji :) Tutaj na zachętę macie również trailer książki ;)


Czekacie na ten tytuł?
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka