wtorek, 17 grudnia 2019

Magdalena Witkiewicz - Uwierz w Mikołaja


Agnieszka zawsze spędzała Wigilię z babcią, dlatego gdy ta każe jej wyjechać gdzieś z przyjaciółmi, zamiast przyjechać do niej na święta, dziewczyna nie kryje zdziwienia. Postanawia jechać do babci i sprawdzić co kryje się za tą niespodziewaną zmianą decyzji. Gdy dojeżdża do domku na Kaszubach okazuje się, że babci tam nie ma, za to nieoczekiwanie spada tyle śniegu, że Agnieszka będzie zmuszona spędzić tam więcej czasu niż myślała, do tego z pewnym gościem. W innym mieszkaniu Zosia ze swoją mamą bawią się w "prawdziwy dom", wybierają się też do sklepów i wykładają do koszyka wszystko co tylko by chciały, a czego nie mogą mieć. I dla nich te święta będą niespodziewane.

Sezon na świąteczne książki już w pełni się rozpoczął, w księgarniach znajdziemy całe mnóstwo tytułów, które wydawnictwa proponują na święta.W tym roku mamy ich prawdziwy wysyp. Bardzo lubię książki w takim klimacie, choć czasem mam wrażenie, że niektóre są pisane na siłę, tak jakby koniecznie chciano napisać powieść świąteczną i już. "Uwierz w Mikołaja" jest jedną z pierwszych bożonarodzeniowych po które sięgnęłam w tym roku, nie wiem jak będzie dalej, ale na ten moment z czystym sumieniem muszę przyznać, że to jedna z najlepszych świątecznych powieści jakie kiedykolwiek miałam okazję czytać. To historia, która przede wszystkim rzeczywiście ma sporo wspólnego ze świętami, a to wbrew pozorom nie jest takie oczywiste. Trafiałam już na książki, które poza tytułem i okładką, z Bożym Narodzeniem miały wspólnego tyle co nic. Witkiewicz powoli wprowadza nas w świąteczny klimat rozpoczynając akcję na kilka dni przed Wigilią. Mamy okazję śledzić przygotowania bohaterów do świąt, ich rozterki z nimi związane. Czyta się to wszystko z wielką przyjemnością i uśmiechem na twarzy.

Gdybym miała powiedzieć, która z zawartych tu historii urzekła mnie najbardziej, to miałabym niemały problem, bo każda z nich ma sobie "to coś". Chyba ze względu na moje zamiłowanie do romantycznych książek, wybrałabym wątek Agnieszki i Mikołaja, który wciąga i pozostawia w napięciu od początku do końca. Z kolei jeśli chodzi o najzabawniejszy wątek, to świetnie się bawiłam śledząc losy pensjonariuszy z domu opieki "Happy End", starsze pani są po prostu niesamowite, a ich pomysły przechodzą czasem najśmielsze oczekiwania. Na uwagę zasługuje też historia Zosi i jej mamy, kobiet które nie mają sielanki i na święta oczekują jedynie spokoju. Każda z tych historii jest ciekawa, wciąga i porusza do głębi. Niektóre z nich są oczywiście nieco przesłodzone i podkoloryzowane, ale taka jest specyfika takich książek. Można się czepiać, że nikt nie zakochuje się w sobie w ciągu 7 dni i to pewnie prawda, ale np. w "Listach do M" rozgrywa się to w ciągu jednego dnia i mimo to je uwielbiam, tak samo jest z "Uwierz w Mikołaja".

Jestem naprawdę zachwycona tą powieścią, tak jak już wspominałam, dla mnie to na ten moment jedna z najlepszych książek świątecznych jakie czytałam. Niedawno pojawiła się informacja, że "Uwierz w Mikołaja" ma zostać zekranizowane, bardzo się z tego cieszę, mam nadzieję, że dojdzie do tego jak najszybciej, a powieść zostanie jak najwierniej odwzorowana. Tymczasem polecam Wam książkę, w gąszczu świątecznych powieści to jedna z perełek!

Ten i inne bestsellery znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania "Uwierz w Mikołaja"!


czwartek, 5 grudnia 2019

Adam Kay - Świąteczny dyżur


Niekończące się dyżury, praca w weekendy, a nawet w święta - tak wygląda życie lekarza, zwłaszcza tego młodego, który nie wykręci się jeszcze z pracy w święta, tego, który nie układa grafiku, czy też tego, który nie ma rodziny. Nawet jeśli miałby wolny pierwszy dzień świąt, to drugiego dnia prawdopodobnie już poszedłby do pracy. Adam Kay każde ze świąt spędził dyżurując w szpitalu i choć z pewnością miał wiele powodów do satysfakcji np. przyjmując porody, to nie zmienia to faktu jak bardzo wymęczająca to fizycznie i psychicznie praca, o czym pisze między wierszami.

Rzadko sięgam po reportaże, mimo, że przyciąga mnie ten gatunek. Zwykle jednak, choć chciałabym to choć trochę zmienić - po męczącym dniu łatwiej jest sięgnąć po kolejną obyczajówkę, niż po coś cięższego kalibru. Obie książki Adama Kaya są jednak reklamowane jako historie z dużą dawką humoru, a że tematyka medyczna mnie interesuje, to z chęcią sięgnęłam po drugą książkę Kaya - "Świąteczny dyżur". Trzeba przyznać, że książka rzeczywiście napisana jest z humorem i chociaż niestety nie zawsze on do mnie przemawiał, to czytało się ją bardzo szybko. Zresztą książka ta ma niecałe 200 stron, więc właściwie można przeczytać ją za jednym razem. Nie można autorowi odmówić lekkiego pióra mimo, że mierzył się z trudną tematyką. Znajdziemy tu historie stricte zabawne, ale też porażająco smutne, które zapamiętuje się dużo bardziej niż te humorystyczne i które skłaniają do naprawdę głębokich refleksji. Doceniam, że autor nie pozostawia nas samym sobie i tłumaczy trudniejsze kwestie medyczne.

Adam Kay w swojej pracy z pewnością wiele różnych sytuacji widział, a ja jako czytelniczka, czasem nie mogłam uwierzyć jakie rzeczy przychodzą ludziom do głowy! Autor z humorem i ironią doskonale odnajduje się w opisywaniu tych zdarzeń i idealnie je puentuje. Nie stara się (na szczęście) dodawać humoru sytuacjom, które wymagają powagi. Ostatecznie książka, mimo, że zabawna, jest dość gorzka w wymowie. Przeraża to, że brakuje lekarzy na oddziałach, jak pisze Kay - w święta ograniczają liczbę lekarzy do niezbędnego (bezpiecznego) minimum, tyle tylko, że niewiele się ono różni od codziennego stanu rzeczy. Lekarze są przepracowani, nie mają czasu na życie prywatne, co oczywiście skutkuje rozpadem związków, więzi z rodziną, przyjaciółmi. W "Będzie bolało" autor opisywał nawet, że zdarzyło mu się kiedyś zasnąć za kierownicą z przemęczenia po wielogodzinnym dyżurze ze sporą liczbą porodów. Personelu medycznego jest na tyle mało, że nie ma ich kto zastąpić, w książce znajdziemy sytuacje, gdy zarząd nie chciał udzielić urlopu stażystce z powodu śmierci jej dziadka. Straszna jest myśl, gdzie to wszystko zmierza.

Praca lekarza jest obarczona sporym wysiłkiem zarówno fizycznym, jak i psychicznym, mierzenie się z tak dużą liczbą trudnych przypadków musi się w końcu położyć się cieniem na psychice. Może nie była to tak zabawna książka jak bym chciała, ale mam wrażenie, że jest ważna (to samo tyczy się "Będzie bolało"), ujawnia bolesne oblicze służby zdrowia i skłania do refleksji. Medyczna tematyka chyba nigdy mi się nie znudzi, ale zarówno "Będzie bolało" jak i "Świąteczny dyżur" jak najbardziej mogę Wam polecić, może i nie uśmiejecie się do rozpuku, ale mam nadzieję, że tak jak ja, stwierdzicie, że warto było poświęcić czas dla tych książek.

Tę oraz inne nowości znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania "Świątecznego dyżuru"!

niedziela, 17 listopada 2019

Samantha Towle - River


Carrie pragnie uciec przed swoim dotychczasowym życiem, które każdego dnia przynosi jej tylko strach. Przeprowadza się do małego miasteczka, zmienia tożsamość i ma nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała spojrzeć w oczy swojemu mężowi. W nowym miejscu poznaje Rivera - sąsiada, który nie jest skory do bliższej znajomości. Może jednak nie jest taki zły, bo pomaga jej uratować psa, a jest po prostu samotny - tak jak Carrie.

Samantha Towle skradła moje serce całkiem niedawno książkami o kierowcach rajdowych, czyli "Revved" i "Revived". Te dwie powieści bardzo mi się podobały, głównie dlatego, że bardzo lubię książki ze sportowcami w roli głównej, ale i sama fabuła była zaskakująca. Jak jest w przypadku "River"? Nie mogłam się doczekać tej książki i kiedy w końcu po nią sięgnęłam, przeczytałam w mgnieniu oka. Choć łatwo przewidzieć tu zakończenie, to mimo wszystko nie odbiera to przyjemności z czytania. Co prawda Towle nie pozbyła się schematów i postawiła na drodze dwie poranione dusze, ją - skrzywdzoną przez męża i jego - zranionego w dzieciństwie, to wyszło jej to bardzo dobrze. Prawda jest taka, że przy takiej ilości nowych książek nie da się całkowicie wyzbyć schematów, ale jeśli i nimi dobrze się pokieruje, to mogą skleić się w całkiem niezłą książkę i tak jest w tym przypadku. Do tego styl autorki prosty i lekki sprawia że czyta się jej dzieła z przyjemnością!

Życie żadnego z dwojga bohaterów nie było usłane różami. Carrie ma dosyć życia z mężem psychopatą, zwłaszcza, że coś się zmienia - jest w ciąży. Małe miasteczko do którego się przenosi wydaje się wręcz idealnym miejscem, cisza, spokój - jest przekonana, że nie będzie jej tam szukał. Jej jedynym sąsiadem jest River, zresztą niezbyt skłonnym do pogaduszek. Podczas pierwszego spotkania po prostu ignoruje Carrie. Ten mężczyzna już dawno stracił zaufanie do ludzi i nie ma ochoty na nowe znajomości. Oboje są samotni i zagubieni, stopniowo zaczynają się odnajdywać.
Towle poruszyła w swojej książce ważny temat jakim jest przemoc domowa i jak oddziałuje ona na późniejsze życie. To w gruncie rzeczy dość smutna historia, ale nie zmienia to faktu, że warto po nią sięgnąć, bo porusza istotne tematy, a poza tym jest zwyczajnie dobrze napisana. Fabuła może nie jest odkrywcza, a jednak sprawia, że cała książka naprawdę pochłania i zapada w pamięć.

Jeśli macie ochotę na powieść, która Was poruszy i wciągnie, to nie mogliście trafić lepiej. Ja sięgnęłam po nią kiedy miałam mały kryzys czytelniczy, z którym jednak ta książka świetnie sobie poradziła. Jak na mnie przeczytałam ją naprawdę szybko, bo w kilka dni. Mam nadzieję, że na polskim rynku wydawniczym szybko pojawi się kolejna powieść tej autorki, bo ja już nie mogę się doczekać. Towle powoli staje się dla mnie jedną z tych autorek, po które mogę sięgać w ciemno, bo wiem, że się nie zawiodę. Czekam na kolejne dzieła tej Pani, a Wam tymczasem gorąco polecam "River"!

Tę oraz inne książki dla kobiet znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziekuję za możliwość przeczytania "River"!

niedziela, 3 listopada 2019

Colleen Hoover - Too late


Sloan żyje w toksycznym związku z Asą. Chłopak prowadzi nielegalny biznes przynoszący spore dochody, dzięki czemu może zapewnić niepełnosprawnemu bratu Sloan opiekę. Asa ma obsesje na punkcie Sloan i kontroli nad nią, dziewczyna nie wie do czego mógłby być zdolny gdyby odeszła. Czy da się jednak całe życie tkwić w takiej relacji? Do czego to doprowadzi?

Nie muszę chyba mówić, że uwielbiam Colleen Hoover, bez dwóch zdań jest to moja ulubiona zagraniczna autorka. Każda jej książka trafia prosto do mojego serca i zostaje w nim na długo. Z listu autorki do czytelników na początku "Too late" dowiadujemy się, że to powieść która znacznie różni się od wcześniejszych dzieł pisarki. Wygląda na to, że Hoover postanowiła poeksperymentować w nowych gatunkach - w końcu dopiero co czytałam fenomenalny thriller "Coraz większy mrok", a teraz "Too late" - które tak właściwie dużo od thrillera nie odbiega, na pewno też, tak jak obiecywała autorka jest to historia inna niż te, z których Hoover jest znana. Jednego jestem pewna, ta autorka świetnie poradzi sobie w każdym gatunku, bez różnicy, czy będzie to thriller, erotyk, czy młodzieżówka - ostatnimi książkami to udowodniła. "Too late" to powieść mocna - pełno w niej emocji, strachu, niepewności. Nie wiem tylko, skąd pomysł, by reklamować tę historię jako "gorący erotyk", bo według mnie ta książka jest o wiele bardziej głęboka.

Relacja Asy i Sloan nie należy do normalnych. Chłopak wykorzystuje ją kiedy i jak chce, a sam nie jest jej wierny. Kontroluje każdy jej krok, robi co mu się tylko podoba. Ale ma pieniądze, których nie ma Sloan i może opłacić opiekę nad jej chorym bratem. Dziewczyna nie wie jak wyplątać się z tej toksycznej relacji, każde rozwiązanie to tak naprawdę błędne koło, bo Asa tak łatwo się nie podda i będzie jej szukał, a to mężczyzna bez skrupułów. Na drodze Sloan pojawia się ktoś nowy - Carter, chłopak z kręgu Asy, ale czy na pewno? Nie jest łatwo żyć w świecie gdzie nie wiadomo komu można ufać, a kto jest przestępcą.
Sytuacja w jakiej znajduje się Sloan jest okropna, wzbudza to mnóstwo emocji, które towarzyszą nam praktycznie od początku do końca. Trudno się oderwać od tej książki. Każdy kto czytał dzieła Hoover, wie, że jej książki naprawdę pochłaniają bez reszty, sama nie wiem co na to wpływa, z pozoru można pomyśleć, że to romanse jak każde inne, a jednak! Może to styl autorki, może to, że tak łatwo wczuć się w wydarzenia które rozgrywają się w książce. Nie mam pojęcia, coś jednak sprawia, że Hoover uwielbiam!

Jedno, co było dla mnie nieco niepotrzebne, to prolog i epilogi pojawiające się pod koniec książki, mam wrażenie, że autorka trochę przekombinowała, dla mnie to było już za dużo, osobiście chyba wolałabym co nieco sama dopowiedzieć sobie do tej historii, (choć nie przepadam za otwartymi zakończeniami), ale to już indywidualna kwestia. Jeśli macie ochotę na emocjonalny rollercoaster i pędzącą akcję, ta książka nada się świetnie. Wzbudzi w was wszelkie emocje, od strachu, przez zdenerwowanie, po radość -  tak przynajmniej było w moim przypadku. Tak jak wspominałam, to książka, która różni się od innych Hoover, nie zmienia to jednak faktu, że jest naprawdę dobra i bardziej głęboka niż mogłoby się wydawać. Polecam!

Tę oraz inne książki dla kobiet  znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziekuję za możliwość przeczytania "Too late"!

niedziela, 25 sierpnia 2019

Beth O'Leary - Współlokatorzy


Tiffy koniecznie potrzebuje taniego lokum, po tym jak wyprowadziła się od byłego chłopaka. Leon z kolei potrzebuje pieniędzy, by pomóc bratu. Choć ten pomysł dla nich obojga początkowo wydaje się dziwny, Leon postanawia znaleźć współlokatora, z którym będzie dzielił to samo łóżko, a że Tiffy ma ograniczone możliwości finansowe postanawia skorzystać z tej opcji. Przyjaciele uważają to za szaleństwo, ale Tiffy i Leon stopniowo przyzwyczajają się do wspólnego mieszkania.

Dzielenie jednego mieszkania, co może być w tym dziwnego? Mnóstwo osób szuka współlokatora, by zmniejszyć koszty wynajmu. Tyle, że zwykle ludzie nie dzielą się tym samym łóżkiem! Tiffy i Leon sami nie są przekonani co do tego rozwiązania, ale w końcu nie będą dzielić łóżka, ani nawet mieszkania w tym samym czasie - Leon bierze nocne zmiany, więc mieszkanie jest do jego dyspozycji w ciągu dnia, a dla Tiffy w nocy -  i wszyscy są zadowoleni. Co ciekawe, współlokatorzy nawet się nie znają, cała ich znajomość opiera się wyłącznie na zostawianych nawzajem karteczkach z wiadomościami. Wszystkie te nieprawdopodobne rzeczy złożone razem składają się na najbardziej uroczą historię jaką czytałam w ostatnim czasie! Naprawdę, tak przyjemnej książki dawno nie czytałam. Nie przepadam za takimi porównaniami, ale jakoś bardzo kojarzy mi się ta powieść z "Love, Rosie". Te historie niby są zupełnie inne, ale sposób ich przedstawienia wydaje mi się podobny, a książkę Ahern czytało mi się równie przyjemnie.

Obyczajówki rzadko potrafią mnie czymś zaskoczyć, tak to jest, kiedy przeczyta się ich już trochę, to dostrzega się coraz wyraźniej te same schematy. Ta książka, jak można się domyślić nie omija ich całkowicie, może jest nieco banalna, ale mimo wszystko jest jakaś inna od pozostałych obyczajówek. Już pomysł jaki miała autorka na zetknięcie się głównych bohaterów jest zupełnie inny, świeży. Oczywiście nie da się uniknąć utartych schematów, takich jak dziewczyna po przejściach, czy chłopak z problemami, ale w końcu na czymś fabuła musi się opierać. Jestem jednak wdzięczna autorce, że wreszcie bohaterowie stykają się w innej sytuacji niż w szkolnym kampusie, hotelu, czy domku na wsi, bo mam wrażenie, że ostatnio autorzy uparli się na te miejsca jakby były jedyną opcją na spotkanie.
Przyznam, że początkowo nie byłam przekonana do tej książki, pojawiała się wszędzie, a często zdarza się, że takie powieści są niestety przereklamowane, ale opis był na tyle intrygujący, że w końcu się skusiłam i zdecydowanie nie żałuję.

"Współlokatorzy" są debiutem O'Leary, trzeba przyznać, że naprawdę dobrym, czego szczerze mówiąc się nie spodziewałam. Tę książkę czyta się ekspresowo, bo jest tak pełna ciepła, a do tego zabawna, że nie chce się jej odkładać. Mimo tego, autorka porusza też ważne tematy, takie jak na przykład znęcanie psychiczne. Co do humoru, nie wiem, czy do Was przemówi, bo to kwestia gustu, ja może nie śmiałam się do łez, ale były momenty gdzie uśmiech sam pojawiał się na twarzy.  Pewnie się powtórzę, ale ta książka jest po prostu urocza i już! Mam ochotę do niej wrócić, a to rzadko mi się zdarza. Cieszę się, że po nią sięgnęłam i polecam ją wszystkim, którzy mają ochotę na coś lekkiego!

Tę oraz inne książki dla kobiet znajdziecie na stronie Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania "Współlokatorów"!


niedziela, 4 sierpnia 2019

Lesley Kara - Plotka


Jo wraz z synem Alfiem przeprowadza się do małego miasteczka - Flinstead. Wydawałoby się, że w miejscu takim jak to, nie dzieje się nic interesującego, jednak Jo dowiaduję się, że może tu mieszkać znana młodociana morderczyni, która wbiła małemu chłopcu nóż w serce. Nieświadoma konsekwencji powtarza usłyszaną plotkę dalej, aż ta zaczyna żyć własnym życiem. To wszystko prowadzi do tego, że Jo zaczyna się obawiać o bezpieczeństwo swojego synka...

Ostatnio coraz bardziej lubię czytać thrillery, najchętniej takie, w których akcja szybko porywa czytelnika w wir wydarzeń i nie pozwala odłożyć książki aż do końca. Zresztą z tym właśnie zawsze kojarzył mi się ten gatunek, z mnóstwem zwrotów akcji i wciągającą fabułą. Czy tak było w tym przypadku? Początkowo, z pewnością nie. Pierwsze rozdziały przypominają raczej powieść obyczajową, pojawiają się co prawda mroczne elementy, ale to nadal nie było jak thriller. Jo próbuje zadomowić się we Flinstead i ze względu na synka próbuje nawiązać kontakt z innymi matkami. Chcąc znaleźć chwytliwy temat do rozmowy przekazuje im informacje o morderczyni, których dowiedziała się wcześniej. Niebawem kobieta przestaje czuć się bezpiecznie widząc niepokojące tweety, a potem przerobione zdjęcie klasy Alfiego, na którym jej syn ma wbity nóż w serce. Bliscy przekonują ją, że to tylko nieudany żart, ale czy na pewno Flinstead jest tak bezpieczne jak początkowo się wydawało? To wtedy właśnie akcja zaczyna nabierać tempa.

Muszę przyznać, że o ile początek był moim zdaniem dość nudny, tak ostatnie 150 stron naprawdę mnie zaskoczyło i wciągnęło. Nie spodziewałam się zakończenia jakie zaserwowała autorka, nawet nie przeszło mi przez myśl, że ta historia może się właśnie tak rozwinąć. Autorka podsuwa nam sporo tropów, przez co nie tak łatwo się połapać o co chodzi w całej tej układance, dlatego też nie zniechęcajcie się, jeśli początek Was nie porwie, dalej jest zdecydowanie lepiej. Do wad mogę zaliczyć jeszcze sporą ilość bohaterów, na początku trudno połapać się kto jest kim, a właściwie nawet już pod koniec nie za bardzo orientowałam się która z matek jak ma na imię, ale nie wpłynęło to za bardzo na odbiór całej historii. Autorka, dzięki tej opowieści pokazuje nam również jak bardzo na czyjeś życie może wpłynąć właśnie plotka. Te bezmyślnie rzucone przez Jo kilka zdań sprawiają, że mieszkańcy nie dają spokoju jednej z podejrzanych. Co ciekawe książka jest luźno oparta na historii, która miała miejsce naprawdę.

"Plotka" to powieść, po którą naprawdę warto sięgnąć, to świetny thriller psychologiczny z doskonale wykreowanymi bohaterami i zaskakującym zakończeniem, Powieść od pewnego momentu naprawdę angażuje czytelnika. Mimo nużącego początku, który jednak pozwolił na dobre poznanie bohaterów, wkrótce robi się coraz bardziej niepokojąco, aż w końcu autorka serwuje nam coś czego się nie spodziewamy. To naprawdę dobra, a dodatkowo pouczająca historia, którą gorąco polecam!

Ten i inne Bestsellery znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania "Plotki"!

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Tijan Meyer - Hate to love you


Kennedy rozpoczyna studia z myślą, by nie wyróżniać się z tłumu i nie wplątać się w żadną aferę, zamierza też unikać seksownych chłopaków. Szybko okazuje się jednak, że ciężko będzie jej wprowadzić te plany w życie. Na jej drodze pojawia się bowiem przystojny piłkarz - Shay. A również afer w jej życiu nie zabraknie.

Książki Tijan stały się ostatnimi czasy dosyć popularne, ale w moim przypadku "Hate to love you" było pierwszym spotkaniem z tą autorką. Pozytywne opinie o innych jej powieściach na tyle mnie skusiły, że byłam naprawdę ciekawa co takiego kryje się w jej powieściach, że tak wiele osób ją uwielbiam. Teraz, po lekturze tej książki muszę powiedzieć, że niestety nadal nie wiem. Może to dlatego, że sporo New Adult już przeczytałam, ale książka nie zachwyciła mnie tak jak miałam nadzieję, że zachwyci. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie, ale czegoś mi w niej zabrakło, bym mogła powiedzieć, że jestem nią oczarowana. To takie miłe czytadło, które nada się na wakacyjny relaks, powieść, o której niestety szybko się zapomni.

To co przede wszystkim mnie drażniło w tej historii, to nadużywanie słowa "nienawiść". Głowni bohaterowie od początku książki się nie lubią, a raczej, właśnie nienawidzą - a przynajmniej tak im się wydaje. Z mojego punktu widzenia, do nienawiści było im naprawdę daleko. Bohaterka twierdzi, że ma ku tej "nienawiści" powody i rzeczywiście jakieś ma, ale prawdę mówiąc, nie do końca one do mnie przemówiły. Kennedy chce nienawidzić Shaya, co zresztą ciągle powtarza, ale ostatecznie ta dwójka początkowo może po prostu nie pałała do siebie sympatią? Bo czy to, że Shay drażnił Kennedy można nazwać nienawiścią? Według mnie - nie.
Druga rzecz, która z początku mnie irytowała to chaotyczność. Początkowo ciężko było mi się w tej książce połapać, autorka przeskakuje z jednej sceny do drugiej tak szybko, że przy chwili nieuwagi, łatwo można się pogubić. Pojawia się też całe mnóstwo bohaterów, więc miałam problem by połapać się kto jest kim i z kim jest powiązany. Im dalej, tym oczywiście łatwiej się zorientować w tym wszystkim, ale początkowo strasznie działał mi na nerwy ten chaos.

Jeśli chodzi o plusy to autorka nie boi się poruszać trudnych tematów. W powieści pojawia się gwałt, nękanie, napad, a co za tym idzie problemy psychiczne z nimi powiązane. Niestety, tyle tego wszystkiego, że autorka ostatecznie nie skupiła się należycie na żadnej z tych spraw. Mimo to, dobrze, że Tijan pisze w swoich książkach o takich sprawach, bo są one powszechne w dzisiejszym świecie. Poza tym, trzeba też przyznać, że książka jest dosyć emocjonująca. Zaskakujących wydarzeń tu nie brakuje, a książkę naprawdę chciało mi się czytać dalej, bo byłam ciekawa co jeszcze czeka bohaterów. Niestety, nawet to, że książka jest bardzo wciągająca, nie jest w stanie ukryć wad jakie posiada. Szkoda, bo książka miała potencjał.

Jeśli macie ochotę na jakiś wakacyjny przerywnik, czy relaks, ta książka jak najbardziej się nada. Jednak osoby, które trochę New Adult już przeczytały, na pewno nie będą zaskoczone fabułą, bo mimo, że mamy tu trochę zwrotów akcji, to książka nadal jest dość przewidywalna. Niestety, nie jest to historia bez wad, bo chaotyczność i pozorna nienawiść bohaterów nieco działały mi na nerwy, ale ostatecznie to całkiem przyjemna opowieść - bez fajerwerków, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Mam jednak nadzieję, że "Pozwól mi zostać" tej autorki, które już czeka na półce, bardziej przypadnie mi do gustu.

Tę oraz inne książki dla kobiet znajdziecie w Księgarni Tania Książka, której bardzo dziękuję za możliwość przeczytania "Hate to love you"!

wtorek, 21 maja 2019

Brittainy C. Cherry - Zawsze i wszędzie


Grace przyjeżdża do rodzinnego miasteczka po trudnych przeżyciach, które ją spotkały. W miasteczku, gdzie wszyscy są zainteresowani jej życiem, trudno znaleźć spokój, którego by chciała. Ukojenie przynosi jej jedynie relacja z Jacksonem, mężczyzną, od którego wszyscy trzymają się z daleka. Tak wiele ich różni i jednocześnie tak wiele łączy, czy z ich relacji może narodzić się coś więcej?

Do książek Briitainy C. Cherry zawsze wracam z pewnym sentymentem. Czytam każdą powieść tej autorki, która tylko pojawia się w Polsce i myślę, że spokojnie mogę ją nazwać jedną z moich ulubionych pisarek. Ostatnio byłam jednak trochę zawiedziona "Poza rytmem", czy ostatnimi częściami serii "Żywioły", podobały mi się, ale brakowało mi czegoś takiego jak ukochane "Art&Soul", czy "Powietrze, którym oddycha". Dlatego też, po nową powieść Cherry sięgnęłam z pewną rezerwą, moje obawy były jednak nieuzasadnione, bo to książka tak dobra, jak już wspomniane przeze mnie "Art&Soul". Czytając, pomyślałam, że wróciła stara dobra Cherry i naprawdę tak się czuję, bo to po prostu wspaniała książka. Czyta się ją z zapartym tchem, łzami w oczach lub uśmiechem na ustach. No i jak tu się nie zachwycić?

Kiedy Grace przyjeżdża do rodzinnej miejscowości, szuka spokoju, który pomoże jej uporządkować bałagan panujący w głowie. Niestety, nie pomaga w tym jej mama, która koniecznie chce ją przekonać do swojego zdania, a właściwie wręcz podporządkować swoim opiniom. Swoją drogą przez sporą część książki to jedna z najbardziej irytujących postaci. Dziewczyna wsparcie znajduje w ojcu, siostrze, no i Jacksonie. Z tym ostatnim, nikt z miasteczka nie chce mieć czegokolwiek wspólnego. Naklejka dawnego narkomana z ciągle pijanym ojcem obok sprawia, że ludzie ocenili go dość powierzchownie. Jemu samemu zresztą, nie zależy by ludzie postrzegali go inaczej, przez to, co go z ich strony spotkało. Pierwsze spotkanie Grace i Jacksona również nie należy do najmilszych, ale jak to będzie dalej? "Zawsze i wszędzie" jest przede wszystkim książką o poznawaniu samego siebie, a właściwie odkrywaniu siebie na nowo. Grace przez lata podporządkowywała się mężowi, kupowała to co on, zamawiała to samo jedzenie co on. Jackson pokazuje jej, że można dokonywać własnych wyborów. To też książka o stracie, wielkiej stracie jakiej doświadczyła Grace, z którą trudno się pogodzić i która zawsze będzie w niej tkwić. To oczywiście też powieść o miłości, przyjaźni i wielu innych wartościach. Ta historia daje do myślenia i skłania do refleksji.

Cieszę się, że trafiłam na książkę Cherry, która potrafiła mnie zachwycić tak jak jej pierwsze dzieła wydane w Polsce. To jedna z piękniejszych historii, które miałam okazję ostatnio przeczytać, tak jak to w przypadku Cherry bywa dostajemy kolejną realną historię, która zachwyca. Ponownie też, dostajemy opowieść o dorosłych i doświadczonych przez życie ludziach, a trzeba przyznać, że czy Cherry pisze o dorosłych, czy o nastolatkach, zawsze wychodzi jej to świetnie. Uwielbiam książki tej autorki i mimo, że czasem trafiają się też gorsze, to zdecydowanie polecam! Jeśli ktoś jeszcze nie zna, to zapewniam, że warto nadrobić zaległości!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia!

czwartek, 18 kwietnia 2019

Magdalena Witkiewicz - Moralność pani Piontek


Gertruda Poniatowska jest bardzo ekscentryczną osobą, ma stworzony plan na życie zarówno swoje jak i domowników. Dlatego kiedy jej ukochany syn zamierza się wyprowadzić, pozostaje jej tylko teatralnie załapać się za serce... z prawej strony. Kobieta chciałaby nie tylko zatrzymać dorosłego przecież syna w domu, ale i znaleźć mu narzeczoną. Z kolei mąż Gertrudy - Romuald sam również najchętniej wyprowadziłby się z domu.

Magdalena Witkiewicz potrafi obracać się w wielu gatunkach literackich, w typowej literaturze kobiecej, dziecięcej, czy nawet ostatnio w kryminale. Tutaj mamy połączenie komedii z literaturą kobiecą, a w wykonaniu Witkiewicz jest to jak zwykle pełna ciepła historia, którą czyta się z uśmiechem na ustach. Główna bohaterka i jej charakterystyczne zachowania, czy powiedzonka, takie jak chwytanie się za serce po prawej stronie, czy też nazywanie przyjaciela swojego syna "Cyrylem przebrzydłym" - są zabawne, ale jednocześnie nie sprawiają wrażenia wciśniętych przez autorkę na siłę. Przez większą część wydaje się, że książka będzie trochę o wszystkim i niczym, ale ostatecznie autorka zaskakuje przedstawiając nam wzruszającą i pouczającą historię. Zresztą mam wrażenie, że taka książka bez morału nie byłaby w stylu tej autorki.

Książkę czyta się bardzo szybko, bo jest wciągająca, ale też króciutka. Trochę szkoda, bo mam wrażenie, że pewne rzeczy potoczyły się wręcz za szybko, po całej wzruszającej historii, której nie mogę Wam zdradzić, praktycznie od razu mamy zakończenie, moim zdaniem nieco za szybko, można było jeszcze trochę to wszystko rozwinąć. Przez większość książki mamy do czynienia z komedią, dlatego sporym zaskoczeniem jest gdy autorka serwuje nam serię wzruszeń, jednocześnie pokazując, że ludzie nie zawsze są tacy, za jakich ich mamy. Autorka stworzyła bardzo ciekawych bohaterów, każdy czymś się wyróżnia. Oczywiście najbardziej charakterystyczna jest główna bohaterka Gertruda, wraz ze swoimi zwyczajami. Jej mąż po latach ma jej dość i postanawia w jakiś sposób zakończyć związek, ale to nie będzie takie proste. Bardzo interesująca jest też relacja syna i jego przyjaciół - Augustyna, który w wyniku nieporozumienia (albo i zgrabnie zaplanowanej akcji właścicielki) wprowadza się do mieszkania, gdzie mieszka już Anula, a z czasem coraz częściej pojawia się w nim Cyryl.

"Moralność pani Piontek" to bardzo przyjemna lektura, w sam raz na jeden, dwa wieczory. Czyta się szybko, bo jest krótka, co zresztą jest dla mnie małym minusem. Ogółem jednak pomysł na tę historię był świetny, autorka stworzyła słodko-gorzką powieść, która zarówno bawi, jak i wzrusza. Aż żałuję, że tyle czasu zabierałam się by przeczytać tę książkę. Teraz pozostaje mi nadrobić inne dzieła Magdy Witkiewicz, mam nadzieję, że będą równie udane! Wam tymczasem gorąco polecam "Moralność pani Piontek", idealna książka na chwilę relaksu!

Za możliwość przeczytania książki, którą znajdziecie tutaj, dziękuję Księgarni Gandalf!

sobota, 13 kwietnia 2019

Mia Sheridan - Bez złudzeń


Crystal ma za sobą trudne dzieciństwo, a wkraczając w dorosłość mogła liczyć jedynie na samą siebie. Dziewczyna żyje w poczuciu osamotnienia, wypełniając dni pracą, której nie lubi. Pewnego dnia przychodzi do niej Gabriel, z nietypową prośbą. Chce, by pomogła mu w przełamaniu bariery jaka dzieli go podczas spotkań z kobietami. On również nie miał łatwego dzieciństwa, przeżył traumę, która wpłynęła na jego dalsze życie. Crystal początkowo go odtrąca, ale wiele jeszcze się zmieni.

Mię Sheridan kojarzę tak naprawdę z dwóch książek - "Bez słów" oraz "Bez winy", oba te tytuły były naprawdę świetne, wzruszające, czasem zabawne, jednym słowem, po prostu urzekające. Z "Bez złudzeń" mam problem, bo straszliwie się wynudziłam podczas czytania. Zdecydowanie w niczym nie przypominała mi ona tamtych książek, które przeczytałam w mgnieniu oka, tym razem miałam do tej powieści kilka podejść, bo po prostu niczym mnie ta historia nie przyciągała. Za każdym razem gdy po nią sięgałam, czytałam po kilka stron, a potem ją odkładałam, bo nie było w niej nic co zwróciłoby moją większą uwagę. Ta powieść niestety jest po prostu nijaka i to jest chyba jej największy problem. Pomysł na fabułę był dobry, ale w tej książce właściwie nie dzieje się nic takiego co mogłoby wzbudzić większe emocje, może poza wątkiem porwania. Poza tym niestety trochę wieje nudą i aż wierzyć mi się nie chce, że to ta sama Mia Sheridan, której książki tak bardzo mi wtedy przypadły do gustu. 

Bohaterowie również są dosyć nijacy. Gabriel jest przedstawiony jako ideał mężczyzny, męski, odpowiedzialny, opiekuńczy. Z kolei Crystal jest niezdecydowana, nie wie czego chce, cały czas wmawia sobie, że nie zasłużyła na miłość. Tych dwoje poznaje się w klubie striptizowym, gdzie pracuje Crystal, Gabriel prosi ją o pomoc, chce wreszcie odciąć się od przeszłości i umieć zbliżyć się do kobiety. Crystal jednak go odtrąca, aż do momentu pewnego wydarzenia, które wiele zmieni w jej życiu. Te postacie miały potencjał, ale mam wrażenie, że autorka przesadziła robiąc z Crystal kompletnie zagubioną i niezdecydowaną osobę, a z Gabriela jakiegoś rycerza. Dla mnie jest to niestety niezbyt realistyczne. 

Z plusów mogę wymienić całkiem dobry pomysł na fabułę, wplecenie w nią wątku porwania dziecka, który łączy się w jakiś sposób z Gabrielem, wypadł według mnie całkiem ciekawie. Sama relacja Crystal i Gabriela również jest dość interesująca, choć trochę brakuje w niej iskier. Na pochwałę zasługuje również styl pisania autorki, który jest lekki i plastyczny.
Nie ukrywam, że czuję się zawiedziona, niestety nie tego spodziewałam się po autorce, która ma na koncie tak dobre książki. Mam nadzieję, że to tylko mały spadek formy, sama na pewno jeszcze sięgnę po książki Sheridan. Oby kolejne spotkania z jej książkami były bardziej udane. Wam polecam na początek raczej "Bez słów" lub "Bez winy", mnie obie te powieści zdecydowanie bardziej przypadły do gustu. Sheridan pisze bardzo przyjemne historie miłosne, niestety w przypadku "Bez złudzeń", czegoś zabrakło.

Za możliwość przeczytania książki, którą znajdziecie tutaj, dziękuję Księgarni Gandalf!

niedziela, 7 kwietnia 2019

Przeczytaj i podaj dalej VII

Jest wiele książek, które czytamy raz, i już do nich nie wrócimy, czasem po prostu kompletnie nam się nie podobają, a niektóre to nietrafione prezenty. Dzięki Save the Magic Moments oraz Socjopatka.pl możemy dać im drugie życie! Nam się nie podobały, ale może komuś innemu przypadną do gustu? Od 7 do 14 kwietnia możemy się wymienić bezkosztowo (ponosząc tylko koszty przesyłki) Mam nadzieję, że tak jak w poprzedniej edycji uda mi się przyprowadzić wiele owocnych zamian :) Poniżej przedstawiam moje książki, które z wielką chęcią wymienię! Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie. Niżej pod zdjęciami jest lista książek wraz z ich stanem ;)
Jeśli chcecie dołączyć, tutaj znajdziecie szczegóły: link
Jeżeli jakiś tytuł Was zainteresuje, dajcie znać w komentarzu, napiszcie przez instagrama lub piszcie na maila: michalina.kulinska@o2.pl

Wymienię:
  1. "A między nami wspomnienia" - Gabriela Garagaś (nowa, kieszonka)
  2. "Fala upału" - Richard Castle (stan bardzo dobry)
  3. "Niepełka" - Dorota Schrammek (stan bdb, z autografem autorki)
  4. "Przebudzenie Lukrecji" - Laura Adori (nowa)
  5. "Wybory Niny" - Anna Kekus (nowa)
  6. "Piękne samobójczynie" - Lynn Weingarten (nowa)
  7. "Eleonora&Park" - Rainbow Rowell (stan bdb)
  8. "Seans w domu egipskim" - Maryla Szymiczkowa (stan bdb, egz. recenzencki)
  9. "Dziewczyna z Ajutthai" - Agnieszka Walczak-Chojecka (stan bdb)
  10. "Pensjonat pod świerkiem" - zbiorowa (stan bdb)
  1. "Replika" - Lauren Oliver (stan bdb, egz. rec)
  2. "Bez złudzeń"- Mia Sheridan (stan bdb)
  3. "Moje życie obok" - Huntley Fitzpatrick (stan bdb)
  4. "Maraton do szczęścia" - Marta Radomska (stan bdb)
  5. "Dziennik przetrwania" - Małgorzata Mroczkowska (nowa)
http://yummymummyideas.blogspot.com/

środa, 27 marca 2019

Samantha Towle - Revived


Leandro Silva jest kierowcą rajdowym po przejściach, jakiś czas temu przeżył okropny wypadek podczas wyścigu Formuły 1. Od tego czasu ma problem, by ponownie zasiąść za kierownicą. Dlatego też, decyduje się na wizyty u terapeutki. India początkowo trzyma swojego pacjenta na dystans, jako samotna matka próbuje stworzyć jak najlepszy dom dla swojego syna, dlatego nie myśli o wchodzeniu w związki z pacjentami. Jednak czy wszystko pójdzie po jej myśli?

Czytanie "Revived" było ogromną przyjemnością, dlaczego? Nic nie poradzę, że uwielbiam czytać książki o sportowcach! Po przeczytaniu "Revved" z niecierpliwością czekałam, aż w moje ręce trafi "Revived" i kiedy w końcu się to stało, po prostu nie mogłam się od tej książki oderwać! Tym razem poznajemy losy Leandra Silvy, kierowcy, który w gdzieś w tle pojawił się już w poprzedniej części. Wówczas był najgroźniejszym rywalem Carricka, wiele się jednak zmieniło, Leandro po strasznym wypadku na torze, boi się zasiąść ponownie za kółkiem. W trudnych chwilach wspiera go właśnie Carrick wraz z żoną - Andy. To właśnie oni polecają mu Indie - terapeutkę. Muszę przyznać, że terapia Leandro jest dla czytelnika bardzo emocjonująca, śledzenie jak ponownie uczy się podstawowych dla każdego czynności, by ponownie wrócić do wyścigów jest niesamowite. Cała ta historia sprawia wrażenie niesamowicie realnej, do tego stopnia, że trzymałam kciuki za jego powrót, jakby był prawdziwą postacią.

Pomysł na całą powieść jest naprawdę świetny, nie ma czasu na nudę, zarówno jeśli chodzi o terapię Leandro, jak i historię Indii. Jedyne co w pewnym momencie zaczęło mnie drażnić to sceny erotyczne pojawiające się dosłownie co kilka stron. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, ale gdy pojawiają się one praktycznie w każdym rozdziale, robi się to denerwujące. Poza tym jednak, bardzo spodobała mi się kreacja Indii. Kobieta dość twardo stąpa po ziemi, dodatkowo jej przeszłość jest trudna i wpływa na obecne życie. Muszę przyznać, że jest to równie intrygująca historia, co ta bezpośrednio związana z Leandrem i jego wypadkiem. A sam Leandro to także ciekawa postać, świetnie się uzupełniają wraz z Indią. "Revived" spodobało mi się chyba nawet bardziej niż "Revved", bo cała historia wydała mi się mniej oklepana, pomijając ich bezpośrednią relację, bo romantyzmu było w niej tyle co nic, podczas gdy w pierwszej części mam wrażenie, że było nieco bardziej czule.

Bardzo polubiłam książki Samanthy Towle za humor, jak najbardziej on do mnie trafia, są fragmenty, które czytałam z uśmiechem na ustach, albo wręcz wybuchałam śmiechem. Trochę kojarzą mi się te książki, z serią Elle Kennedy, humor jest bardzo podobny, no i tam również mamy sportowców. Długo szukałam czegoś podobnego do książek Kennedy i wygląda na to, że znalazłam! Zarówno "Revved" jak i "Revived" czytało mi się świetnie, wciągnęłam się prawie od pierwszych stron, bo fabuła była oryginalna (pomijam sceny erotyczne, które za którymś razem zaczęły mnie irytować). Tak jak mówiłam, bohaterowie zostali wykreowani, a wraz z interesującą fabułą tworzy to świetną całość. Polecam, jeśli macie ochotę na dużą dawkę humoru!

Za możliwość przeczytania książki, którą znajdziecie tutaj, dziękuję Księgarni Gandalf!

poniedziałek, 11 lutego 2019

Sandie Jones - Rywalka


Kiedy Emily po raz pierwszy spotyka matkę swojego chłopaka - Adama, zauważa, że ta jest specyficzna w kontakcie. Z czasem jednak kiedy robi się coraz gorzej, a Pammie - matka Adama robi się względem przyszłej synowej coraz bardziej złośliwa, Emily zaczyna to uwierać. Okazuje się jednak, że mężczyzna nie ma zamiaru nic z tym zrobić i Emily w walce z przyszłą teściową jest skazana sama na siebie.

Kiedy zwróciłam uwagę na tę książkę, po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że może to być coś naprawdę dobrego. Niby nic takiego, w końcu denerwujące teściowe spotykamy w co drugiej książce. Mimo tego uznałam, że skoro to kryminał, to może rzeczywiście będzie to coś innego. Dlatego nieco się zawiodłam, bo przez pierwsze kilkadziesiąt stron kompletnie nie mogłam się wkręcić w fabułę tej książki, w ogóle mnie do niej nie ciągnęło, a czytanie mi się dłużyło, więc w końcu odłożyłam ją na później. Za kilka dni zabrałam się za nią po raz drugi i byłam bardzo zaskoczona, bo nie mogłam się oderwać! Prawdę mówiąc nie wiem, co aż tak bardzo się zmieniło, ale pochłonęłam tę książkę w krótkim czasie i naprawdę byłam ciekawa jaki będzie finał! Dodam, że zakończenie, było naprawdę zaskakujące!

Im jednak dalej czytałam, tym częściej zastanawiałam się, czy ta powieść to na pewno kryminał. Szukałam informacji na okładce, ale nie znalazłam, już pomyślałam, że może po prostu coś pomyliłam, ale nie. W internecie znajdziemy informacje, że to kryminał/thriller. Ja prawdę mówiąc nie nazwałabym tak tej książki. Dla mnie to raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym niż typowy kryminał. Owszem, jest napięcie, oraz mnóstwo emocji kiedy zastanawiamy się dlaczego Pammie jest aż do tego stopnia zaborczą matką, jaki ma cel w tym, by zmienić życie Emily w koszmar? Mimo tego jednak, według mnie nie do końca książka ta jest kryminałem. Piszę to nie dlatego, że jestem zawiedziona, bo całość mimo to naprawdę bardzo przypadła mi do gustu, ale dlatego, że może ktoś ma oczekiwania względem kryminału i będzie zaskoczony dostając obyczajówkę.

Muszę przyznać, że kreacja bohaterów jest naprawdę dopracowana, wszystko skonstruowane jest tak, by czytelnik jak najdłużej nie dowiedział się o co tak dokładnie chodzi. Pammie - zaborcza matka, która na każdym kroku krytykuje swoją przyszłą synową, przyprawia o niemałą irytację. Nie sądziłam, że ta książka wzbudzi we mnie aż takie emocje, ale naprawdę zżyłam się z bohaterami, współczułam Emily, która musiała to znosić. Każdy przytyk ze strony Pammie działał mi na nerwy jakbym to ja musiała to znosić. Myślę, że dobrze świadczy to o książce, w końcu o to chodzi w książkach, by wywierać emocje, czy to pozytywne, czy negatywne.

Naprawdę nie sądziłam, że recenzja, którą napiszę będzie aż tak pozytywna, bo nic na to nie wskazywało po pierwszych stronach. Jednak nie warto porzucać książki tak od razu, "Rywalka" mimo słabszego początku okazała się naprawdę dobra. Tak jak wspominałam, nie spodziewajcie się jakiegoś mrożącego krew w żyłach thrillera, bo to raczej nie ten typ książki, ale z całą pewnością jest to książka, którą czyta się bardzo szybko i z przyjemnością. Wydaje się, że ta historia nie może być niczym nowym, a jednak jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona całością. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni Tania Książka!

piątek, 25 stycznia 2019

Wojciech Chmielarz - Żmijowisko


Grupa znajomych ze szkoły co jakiś czas wybiera się na wspólne wakacje. Rozmawiają, wspominają stare czasy, zabierają ze sobą dzieci. Tym razem wybór pada na małą agroturystykę - Żmijowisko. Podczas jednej z wieczornych imprez, zaczynają wychodzić dawne urazy, które już od dawna wisiały w powietrzu, wywiązuje się kłótnia. Następnego dnia okazuje się, że nie ma Ady, dziecka Kamili i Arka. Zaczynają się poszukiwania, ale bez skutku. Rok później kiedy nadal nie wiadomo co stało się z dziewczyną, do Żmijowiska wraca Arek, zrozpaczony ojciec, który pragnie odnaleźć swoje dziecko. Co stało się z Adą?

O książkach Wojciecha Chmielarza słyszałam już nieraz, zwykle w samych superlatywach, a kiedy ostatnio zobaczyłam wiadomość, że "Żmijowisko" ma się doczekać ekranizacji, stwierdziłam, że czas wreszcie sięgnąć po tę książkę. Akcja rozkręca się powoli, dowiadujemy się do działo się od początku wakacji, pomiędzy zaginięciem i teraźniejszością, oraz śledzimy co dzieje się aktualnie. Myślę, że był to bardzo dobry sposób, bo zgrabnie połączył całą historię w całość. O wszystkim jednak dowiadujemy się bardzo powoli, aż chciałoby się powiedzieć "czy to na pewno thriller psychologiczny, a nie obyczajówka?", ale na wszystko przyjdzie czas. Stopniowo poznajemy relacje grupy znajomych, okazuje się, że nie wszystkie wypadają kolorowo, dowiadujemy się o problemach wychowawczych Kamili i Arka, poznajemy też dwójkę nastolatków nie mających nic wspólnego z letnikami, oraz problemy właścicieli agroturystyki. Autor skupia się na psychologicznym zarysie całej tragedii, która się wydarzyła, oraz na innych pobocznych sytuacjach, które są z nią powiązane. Jest to zdecydowanie powieść psychologiczna, czy thriller? Dopiero od pewnego momentu, kiedy akcja nabiera tempa, dzieją się rzeczy naprawdę wstrząsające.

Tragedia, która spotkała rodziców Ady, odbija się bardzo na ich życiu. Kamila właściwie straciła chęci do życia, z kolei z Arka media zrobiły potwora, więc kiedy ten wraca do Żmijowiska właścicielka nie chce go widzieć, a letnicy nie chcą mieszkać z nim w jednej agroturystyce. Z pomocą przychodzi mu Adaoma, dziewczyna jednego ze znajomych Kamili, ona również chce znaleźć zaginioną nastolatkę. Portrety psychologiczne bohaterów są naprawdę dopracowane, a całość skonstruowana tak, że trudno domyślić się jaki będzie finał. A zakończenie naprawdę zaskakuje, po tej początkowo niespiesznie prowadzonej, choć trzymającej w napięciu fabule dostajemy coś czego trudno było się spodziewać. Wszyscy mówili, że zakończenie zaskakuje, a jednak nie spodziewałam się, że aż tak!
Na minus tej powieści zaliczam wolno rozkręcającą się akcję, a mam wrażenie, że niektóre sytuacje, dialogi, były zupełnie nie potrzebne, nie wprowadziły nic znaczącego do fabuły i mogłoby ich po prostu nie być i niczego by to nie zmieniło.

"Żmijowisko" jest książka raczej lekką, patrząc na tle kryminałów, nie jest zbyt wymagająca dla czytelnika i pewnie dlatego tak dobrze się ją czyta. Podoba mi się zarys psychologiczny bohaterów jaki stworzył autor, podoba mi się też sam pomysł oraz zaskakujące zakończenie. Po skończeniu tej książki nadal pozostaje gdzieś z tyłu głowy, co tylko dowodzi, że to była naprawdę dobra książka. Może momentami przegadana, ale jednak wciągająca. Ciekawa jestem innych książek tego autora i na pewno postaram się jeszcze po nie sięgnąć. Czekam też na ekranizację "Żmijowiska", bo mam wrażenie, że książka świetnie nadaje się do pokazania na ekranie. Wam tymczasem polecam lekturę, myślę, że warto przeczytać.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni Tania Książka!

środa, 23 stycznia 2019

Zimowe szaleństwo u Taniej Książki

 Czytanie zimą, ech... nie ma chyba nic przyjemniejszego niż kubek ciepłej herbaty, kocyk, wygodny fotel i... książka oczywiście! A im taniej książka kupiona tym lepiej, w końcu portfele książkoholików i tak ciągle cierpią gdy widzimy te wszystkie interesujące premiery. Od 23.01 do 29.01.19 na stronie księgarni Tania Książka znajdziecie mnóstwo ciekawych tytułów nawet 50% taniej! W  tym takie nowości jak "Nieautoryzowana autobiografia" - Kuby Wojewódzkiego, świetny kryminał Katarzyny Bereniki Miszczuk - "Paranoja", bardzo przyjemna historia "Do wszystkich chłopców, których kochałam" - Jenny Han (za 17,45zł -warto!) oraz druga część "PS. Kocham cię" i sporo tytułów Remigiusza Mroza.
Link: https://www.taniaksiazka.pl/t/ksiazka-na-wieczor

Druga promocja to książki do 9 zł! Ponad 6000 tytułów w tak okazyjnej cenie, szkoda byłoby nie zerknąć ;) A tam "Granat poproszę" i inne książki Olgi Rudnickiej, "Osmy cud świata" Magdaleny Witkiewicz, "Daj mi odpowiedź" - Sandy Hall, oraz saga o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej.
Link:https://www.taniaksiazka.pl/t/ksiazki-do-9-zl











Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka