piątek, 23 grudnia 2016

Shaun Usher - Listy Niezapomniane. Tom II


Listy piszemy już coraz rzadziej, zostały skutecznie wyparte przez telefony, komunikatory społecznościowe. Dlatego z tym większą chęcią sięgnęłam po zbiór listów różnych osobowości, których mamy okazję poznać z bardziej prywatnej strony. Shaun Usher zbierając te wszystkie korespondencje, dał nam szanse na bliższe poznanie wielu osób, z zupełnie innej strony, niż w telewizji, czy biografiach. Jestem naprawdę pełna podziwu dla tego zbioru ponad 120 listów, zdaję sobie sprawę, że musiał poświęcić temu sporo czasu, dlatego tym bardziej jestem pod wrażeniem. Znajdziemy tu między innymi list Jane Austen do siostry, interesująco napisany list Mozarta do kuzynki i prawdopodobnie obiektu swoich westchnień, czy też list Jana Pawła II po tym, gdy został papieżem. Mnóstwo tu przeróżnych korespondencji, często pełnych uczuć, czasem smutnych, czasem wesołych. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie!

Cały ten zbiór "smakowałam" przez dłuższy czas czytając po kilka listów przed snem. To czysta przyjemność móc czytać takie listy w przerwie z inną książką. Można poczuć się trochę jak świadek jakiejś intymnej relacji, jakby mieć niepowtarzalną okazję, by poza osobami, które do siebie pisały, zapoznać się z ich korespondencją. Czymś co bardzo mi się spodobało, były krótkie informacje, o osobach, których listy możemy czytać, ich relacji. To naprawdę wspaniały pomysł, bo przecież nie zawsze jesteśmy w tym zorientowani. Poza tym znajdziemy tutaj również w większości przypadków kopię oryginalnego listu, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Cały zbiór upiększają także fotografie na niektórych stronach odnoszące się do treści listów. Wszystko to pod twardą, piękną okładką książki. Całe wydanie jest tak przepiękne i dopracowane pod każdym względem, że po jego otrzymaniu nie mogłam przestać na nie patrzeć!


Jeśli zastanawiacie się, czy "Tom II" oznacza, że książki należy czytać po kolei, to odpowiem Wam, że nie. Możecie zacząć od którego tomu chcecie. Choć nie znam pierwszego tomu, to myślę, że każdym można znaleźć coś dla siebie. Mnie w tej części, najbardziej zaintrygowały, czy też poruszyły listy Mozarta, Jane Austen, pasażerów lotu 123 czy J. K. Rowling. Było też wiele listów osób, o których nie słyszałam, a jednak bardzo mnie zainteresowały. Wśród tych 124 listów na pewno każdy znajdzie coś, co go zainteresuje. Tak nawiasem mówiąc, myślę, że jest to idealny pomysł na prezent. Wydanie, oraz jego zawartość na pewno zachwyci każdego!
"Listy Niezapomniane" to skarbnica wielu niezwykłych listów, inspirujących i wartościowych. Zdecydowanie coś niesamowitego!

Za możliwość zapoznania się z książką, bardzo dziękuję Wydawnictwu SQN!

środa, 14 grudnia 2016

Iga Wiśniewska - Urodzeni, by przegrać


Diana i Karol, kiedyś byli parą, ale to było "w innym życiu". Teraz ona jest studentką medycyny, która, cały czas nie może się pogodzić z tym co wydarzyło się gdy była nastolatką. On także próbuje przestać myśleć o swojej przeszłości i zacząć na nowo żyć. Spotykają się przypadkiem na studenckiej imprezie, podobno "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", ale może czasem warto zaryzykować?
Diana jest dziewczyną zamkniętą w sobie, skrywa w sobie tajemnice, o których wie tylko Karol. Kiedy przychodzi jej zmierzyć się z nimi ponownie, za sprawą spotkania z nim, nie jest do końca pewna, czy tego chce. W książce Igi Wiśniewskiej mamy do czynienia z przeszłością bohaterów, z którą trudno im się pogodzić. Znajome? Niby tak, a jednak mam wrażenie, że autorka złamała schematy i stworzyła coś nowego. Trudno w gatunku New Adult całkowicie się ich pozbyć, ale jeśli zostaną ciekawie i nieco inaczej niż zwykle wykorzystane, sprawiają, że książka może być naprawdę dobra. Tak jest w przypadku "Urodzonych, by przegrać", to zdecydowanie nie jest słodka i tandetna opowieść o miłości jaką wydawała mi się być na początku. Cieszę się, że ostatnio także polscy autorzy zaczynają tworzyć powieści New Adult, z każdą powieścią coraz bardziej jestem nimi pozytywnie zaskoczona!
Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów takich jak alkoholizm, czy złe relacje rodzinne. Pokazuje także wewnętrzną walkę z wyrzutami sumienia, z własnymi lękami. Nie spodziewałam się, że w tej historii tyle będzie głębi, że poza relacją miłosną odnajdę coś więcej. Jak się okazało zostałam mile zaskoczona. To, co także przyjemnie mnie zaskoczyło, to napięcie i zwroty akcji. Jedno jest pewne, podczas czytania tej książki nie można się nudzić. Mnóstwo w niej sytuacji, podczas których można przecierać oczy ze zdumienia, zastanawiając się "Ale jak to możliwe?". Chwilami wszystko toczy się powoli, by za chwilę całkowicie zaskoczyć czytelnika. To jedna z tych historii gdy naprawdę z wielkim zaangażowaniem śledziłam losy bohaterów, przeżywając wszystko razem z nimi i cały czas im kibicując. Z każdą książką z danego gatunku człowiek staje się coraz bardziej wymagający, podobnie ja, zauważyłam, że nie każda książka New Adult wzbudza już we mnie tak wielkie emocje, jak kiedyś. W tym przypadku jednak autorka naprawdę bardzo mnie zaskoczyła, wyrywając się ze schematów i tworząc dojrzałą historię miłosną. Może nie obyło się bez małych potknięć, ale autorka ma potencjał, który mam nadzieję wykorzysta w kolejnych książkach.
Kreacja bohaterów jest naprawdę interesująca, choć nieco zbyt... spokojna, wyważona. Tym razem nie mamy do czynienia z niegrzecznym chłopcem i prawdę mówiąc, szkoda, bo trochę więcej iskry przydałoby się Karolowi. Diana wcześniej była dziewczyną z dobrego domu, której niczego nie brakowało. To zmieniło się za sprawą jednego nieszczęśliwego wydarzenia. Potem stała się zamknięta w sobie i nieufna wobec innych, nie jest w stanie mówić innym o tym, co się stało. Karol pochodzi z patologicznej rodziny, próbuje oderwać się od przeszłości, cały czas boryka się z poczuciem winy. Cieszę się, że autorka zdecydowała się na narrację z punktu widzenia zarówno Diany i Karola, myślę, że w tym przypadku jest to naprawdę dobre rozwiązanie, by móc poznać jak najlepiej myśli bohaterów. Podoba mi się również styl autorki - lekki i plastyczny.
"Urodzeni, by przegrać" to naprawdę warta przeczytania książka, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Autorka ominęła schematy i stworzyła historię, która wciąga od pierwszych stron. Mam nadzieję, że z każdą kolejną książką będzie jeszcze lepiej, bo autorka ma naprawdę spory potencjał. Gorąco polecam Wam "Urodzonych, by przegrać"!



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka!

niedziela, 11 grudnia 2016

Anna Dąbrowska - Nakarmię cię miłością


Podczas wieczoru panieńskiego, który trzy przyjaciółki spędzają razem. jedna z nich wpada na pomysł losowania wyzwań dla każdej z nich. Jest to o tyle szalone, że Laura musi pocałować zupełnie nieznajomego chłopaka. Choć pomysł nie budzi u niej pozytywnych odczuć, dzięki niemu poznaje Tobiasza. Ich znajomość jednak zaczyna się dość niefortunnie, od nieprzewidzianego wspólnego poranka i kiepskiego żartu Tobiasza.

Ostatnio coraz częściej mamy okazję czytać New Adult nie tylko spoza granic Polski, ale i autorstwa polskich pisarzy. Jak wiadomo gatunek kieruje się swoimi schematami, które spotykamy prawie za każdym razem sięgając po książkę NA. Mimo to jeszcze mi się nie znudziło i za każdym razem widząc nową powieść pojawiającą się na rynku wydawniczym, nie mogę odmówić sobie przyjemności, by po nią nie sięgnąć. "Nakarmię cię miłością" przykuło moją uwagę na długo przed premierą, dlatego z zaciekawieniem po nią sięgnęłam. Choć również sporo w nim schematów, kompletnie mi to nie przeszkadza, bo jest w nich coś świeżego. Może nie okazało się powieścią, która całkowicie zwaliła mnie z nóg, ale wspominam ją bardzo pozytywnie. Myślę, że mogłaby być jeszcze lepsza, niż jest.

"Nakarmię cię miłością" jest historią, która wydaje się niemal prawdziwa. Laura doświadczona przez życie, Tobiasz także. Los nie jest dla nich łaskawy, nawet wtedy, gdy wydaje się już, że wszystko zaczęło się układać. Laura jest w związku, który właściwie jest fikcją. Tobi nie potrafi zapomnieć o przeszłości, która przedziera się także do codzienności. Sam pomysł na historię jest niezwykle realny, takie rzeczy jak w książce zdarzają się w końcu bardzo często. Bohaterowie również zostali wykreowani dość ciekawie, podoba mi się, że Tobiasz za swoją dość niedostępną, apodyktyczną naturą, skrywał także drugą twarz, potrzebującej ciepła i bliskości osoby. Może nie szalałam jakoś szczególnie za Tobiaszem, ale podoba mi się sposób, w jaki został wykreowany. Laura, to dziewczyna cicha i spokojna, skrzywdzona zachowaniem rodziców. Choć czasami niezdecydowanie bohaterów nieco działo mi na nerwy, to zaliczam ich na duży plus. Myślę, że także postaci drugoplanowe są mocnym punktem tej powieści, to naprawdę ciekawe charaktery.

Lubię gdy narracja w książce jest prowadzona z kilku perspektyw, dlatego też "Nakarmię cię miłością" także pod tym względem przypadło mi do gustu. Jeśli chodzi o samą fabułę, wraz z rozwojem akcji, powieść wciągała coraz bardziej. Były jednak momenty, gdy moim zdaniem, niektóre sytuacje rozwiązały się trochę zbyt szybko i łatwo, myślę, że można było nieco bardziej to wszystko rozbudować. Emocji co prawda tu nie brakuje, ale mogłyby być jeszcze większe gdyby trochę rozciągnąć niektóre sytuacje. Napięcie największe jest pod koniec i tutaj naprawdę się wciągnęłam i nie mogłam odebrać od książki. Tak jak już wspominałam, podoba mi się, że fabuła sprawia wrażenie niezwykle realnej, nienaciąganej, co bardzo w książkach cenię. Przeszłość ma tu wpływ na teraźniejszość, jak to również w życiu się zdarza. Autorka nie tworzyła tutaj jakichś całkowicie nierealnych sytuacji.

Nie czytałam debiutu autorki - "Stalowe serce", ale muszę przyznać, że "Nakarmię cię miłością" jest naprawdę dobrą książką, która kryje w sobie jeszcze większy potencjał. Mam nadzieję, że ujawni się on w kolejnych książkach pisarki. Tymczasem polecam Wam "Nakarmię cię miłością", myślę, że to naprawdę ciekawa książka, dla której warto poświęcić czas, ciekawi bohaterowie, wciągająca fabuła - czego chcieć więcej?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce!

środa, 23 listopada 2016

Amber Smith - Co mnie zmieniło na zawsze


Kevin zawsze był jak członek rodziny, najlepszy przyjaciel brata, a po kryjomu młodzieńcza sympatia Eden. Ufała mu i nigdy nie pomyślałaby, że może ją skrzywdzić, ale kiedy pewnej nocy zakradł się do jej pokoju, zmieniło się wszystko. Odebrał jej bezpieczeństwo, szczęśliwą młodość. Czy da się powrócić do życia takiego jakim było przed tym co się stało?

Są takie tematy, które cały czas się omija, a kiedy są poruszane to tylko gdzieś pobocznie, że właściwie nawet nie zwraca się na nie zbyt dużej uwagi, bo to inny wątek jest tym głównym. W tym przypadku jest inaczej, Amber Smith stworzyła książkę, która przeraża, ale i pobudza do refleksji. Nie czytałam jeszcze nigdy powieści, która opowiadałaby bezpośrednio o życiu po czymś tak trudnym jak gwałt. Ciężki temat, dlatego nie byłam do końca pewna, czy autorka podoła. Teraz mogę powiedzieć, że udało jej się stworzyć książkę poruszającą, przepełnioną złością, żalem. Eden zamyka się w sobie, zmienia się w zupełnie inną osobę, a co najbardziej przerażające, nikt nawet nie domyśla się, że stało się coś złego. Wszyscy widząc przemianę dziewczyny stają się dla niej bardziej chłodni, a ona potrzebuje wsparcia.

Tym razem nie mam do czynienia z kolejną miłosną opowieścią. Temat jest o wiele bardziej głęboki, myślę, że to książka, która nie była łatwa do napisania. Na końcu możemy znaleźć informację, że historia ta jest fikcją literacką i całe szczęście. Jednak podczas czytania można odnieść wrażenie, że czytamy o czymś co naprawdę się wydarzyło i to myśl dość przerażająca. Ta historia jest przepełniona także strachem, Eden boi się powiedzieć komukolwiek, o tym, co się stało, bo on ją zastraszył. Żyje w strachu przed nim i przed tym, że ktoś się dowie. Wie, że powinna komuś powiedzieć, jednak w praktyce nie jest to takie łatwe. To straszne, jak bardzo gwałt potrafi zmienić człowieka. Podczas gdy my możemy się zastanawiać czemu dziewczyna jeszcze nie zdradziła nikomu co się stało, w rzeczywistości na pewno nie jest to łatwe, co właśnie pokazuje nam ta książka.

Autorka wykreowała bardzo ciekawe postaci i widoczny sposób przeprowadziła przemianę Eden. Obserwujemy jak dziewczyna ze spokojnej dziewczyny zmienia się w kogoś zupełnie innego, udaje kogoś kim nie jest, chce udowadniać komuś rzeczy, których wcześniej na pewno by nie zrobiła. Pozostałe postaci również są naprawdę interesujące, każda jest zupełnie inna, nakreślona grubą krechą - to naprawdę spory plus tej powieści. Chyba nie da się przeczytać tej książki bez żadnych emocji. Sama z uwagą śledziłam losy Eden, tę historię naprawdę się przeżywa, ten gniew, smutek, którego w książce mnóstwo, przelewa się się też na czytelnika. Ta książka na pewno pozostawia z mnóstwem pytań, które przewijają się w trakcie lektury. Czyta się bardzo szybko, zastanawiając się jakie będzie zakończenie tej historii.

"Co mnie zmieniło na zawsze" to powieść, którą mogę polecić osobom właściwie w każdym wieku, myślę, że naprawdę warto ją przeczytać i nie być obojętnym na ten trudny temat. Sądzę, że to ważna książka, dobrze, że takie powstają. Jeśli spodziewacie się typowej młodzieżówki, to raczej tym razem tak nie jest, ta powieść jest czymś więcej. Pobudza do refleksji, sprawia, że na niektóre rzeczy patrzy się inaczej. Naprawdę polecam!

Za możliwość przeczytania tej powieści bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

Książkę możecie nabyć w Księgarni Empik: link

czwartek, 10 listopada 2016

Kim Holden - Gus


Gus niedawno stracił bliską mu osobę, najlepszą przyjaciółkę, bez której nic nie jest już takie samo jak dawniej. Złość, cierpienie, tęsknota, żal to wszystko przepełnia Gusa. Jak można żyć, kiedy nagle całe życie straciło sens?

Miałam wątpliwości, czy sięgać po tę książkę, bo dla mnie historia Promyczka wydawała się zakończona, ale ciekawość wygrała. Nie mogłam się powstrzymać, by nie sprawdzić, co słychać u Gusa, po tym wszystkim. Nie żałuję, bo autorce ponownie udało się wzbudzić we mnie wszystkie możliwe uczucia. Prawdę mówiąc, nie wiem co powiedzieć. Brak mi słów, by opisać piękno tej książki, bo co można napisać o historii tak fenomenalnej jak "Gus" - Kim Holden? Dla mnie zarówno "Promyczek" jak i "Gus" to dwie najlepsze książki przeczytane w tym roku. Nadal nie potrafię zrozumieć co takiego zrobiła Kim Holden, że ta historia wywarła na mnie tak ogromne wrażenie. Wydaje się, że to już było, że to właściwie zwykłe życie bohaterów jest tu opisane, a jednak autorka potrafiła totalnie mnie rozbić, do tego stopnia, że po odłożeniu książki, nadal o niej myślałam, zastanawiałam się co dalej. Tej książki się nie czyta, ją się przeżywa.

Gus próbuje jakoś ułożyć sobie życie, po stracie jednej z najbliższych mu osób. Nie da się uniknąć żalu, gniewu, pomieszanego z tęsknotą i bólem. Cierpienie pojawia się na każdej stronie, bo jak sprawić, by świat na nowo nabrał kolorów, które Promyczek potrafiła nadać wszystkiemu? Ona z każdej chwili potrafiła wyciągnąć wszystko co dobre, jak więc żyć kiedy nic nie ma już sensu? Gus próbuje sobie to wszystko poukładać, przechodząc lepsze i gorsze momenty. W "Promyczku" był jednym z tych bohaterów, których z miejsca polubiłam i w tej części mocno mu kibicowałam, by udało mu się ułożyć życie. To człowiek, który potrafi dać z siebie wszystko, by zrobić to, na czym mu zależy. Bo w tej książce oprócz rozpaczy, jest też pozytywna energia, motywacja. Poza niespodziewanymi łzami, może pojawić się też uśmiech.

W tej części pojawia się również nowa bohaterka - Scout. Co do niej miałam na początku mieszane uczucia, z czasem jednak stopniowo zaczęła zdobywać moją sympatię. Jeśli spodziewacie się tutaj jakichś miłosnych fajerwerków między nią i Gusem, to nie, raczej nie ma tu jakiegoś kolorowego, gorącego romansu. W "Promyczku" mieliśmy wielowątkowość, tutaj również wątków jest sporo, ale chyba jednak nieco mniej, co mnie cieszy, bo w poprzednim tomie, niektóre wydały mi się nie do końca rozwiązane. Kolejny raz autorka urzekła mnie lekkością z jaką potrafi pisać. Niewątpliwie potrafi też budować napięcie i doprowadzać czytelnika na emocjonalne wyżyny. Tak wiele uczuć ile zawarte jest w tych sześciuset stronach jest czymś niesamowitym, nawet po przewróceniu ostatniej kartki te emocje nadal gdzieś tam we mnie tkwiły i nie mogłam przestać myśleć o całej historii.

Kim Holden po raz kolejny udowodniła, że New Adult może nadal zaskakiwać, sama ostatnio zauważyłam, że nie każda książka z tego gatunku robi na mnie tak wielkie wrażenie jak kiedyś. W tym wypadku jednak nie ma mowy o jakimkolwiek zawodzie. To powieść wyjątkowa, bo motywuje i pokazuje, że powinny cieszyć nas małe rzeczy, bo choć to książka pełna smutku, to po jej skończeniu (przynajmniej w moim przypadku) zaczyna się myśleć jakoś bardziej pozytywnie. Dla mnie zarówno "Promyczek" jak i "Gus" to rewelacyjne książki. Choć początkowo sceptycznie podchodziłam do drugiego tomu, to teraz wiem, że jest doskonałym uzupełnieniem części pierwszej. To jedne z tych książek, które bez wahania mogę polecić!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Księgarni Tania Książka!

sobota, 5 listopada 2016

Wyniki rozdania z "Imagines"

Niedawno zakończył się konkurs, w którym wystarczyło się zgłosić, by móc powalczyć o "Imagines", przychodzę dziś do Was z wynikami :)
Pod każdym z komentarzy pojawił się numerek, bym później mogła wylosować jeden, ostatecznie nagrodę zdobywa numer 5, czyli little black! (swoje numerki możenie sprawdzić pod postem konkursowym - link)

Serdecznie gratuluję i już piszę maila do zwyciężczyni! Na adres czekam 7 dni ;)

poniedziałek, 31 października 2016

Mia Sheridan - Bez winy


Kira znalazła się w kiepskiej sytuacji, nie ma dachu nad głową, ani pieniędzy. Co prawda babcia zapisała jej w spadku niezłą sumę, ale nie może z niej skorzystać od tak sobie, musi spełnić pewne warunki. Dziewczyna będąc w trudnej sytuacji szybko podejmuje dość lekkomyślną decyzję. Proponuje mężczyźnie, którego właściwie nie zna, niemoralną propozycję. Grayson jest w równie niełatwej sytuacji dlatego zgadza się na proponowany układ.

Mia Sheridan zdobyła moje serce swoim "Bez słów", następnie zaskoczyła po przez "Stinger" i zaskakiwać nie przestała, bo nadeszło "Bez winy". Praktycznie od razu stała się jedną z moich ulubionych autorek. Naprawdę, jest niesamowita, każda jej książka jest tak skrajnie inna od pozostałych, w każdej jest nowy zupełnie świeży i oryginalny pomysł. Zdobyła moje serce, bo nie opiera się tylko na utartych schematach, potrafi stworzyć coś zupełnie nowego, czego jeszcze nie było i to w każdej swojej książce. lub wprowadzić do schematów, które już znamy dużo świeżości, że wydają się o wiele ciekawsze. Jestem pełna podziwu, dla tych historii, każda jest niezwykła, a do tego nie można odmówić im pewnego uroku.
Obserwuj, co robią ludzie, kiedy sądzą,że nikt ich nie widzi, kochana. W ten sposób dowiesz się kim naprawdę są.
"Bez winy" od pierwszych stron urzeka humorem, dosłownie co kilka stron dzieje się coś, co wywołuje uśmiech, a nawet śmiech. Bardzo cenię w książkach ironię, której w tym przypadku także nie brakowało. Poza tym akcja nawet na moment nie zwalnia, praktycznie cały czas coś się dzieje, choć na pewno są to zupełnie inne wydarzenia niż w "Bez słów", w tamtej powieści, było raczej więcej smutku, dramatyzmu, tu co prawda też go nie brakuje, ale jednak częściej możemy się śmiać niż płakać. Te dwie powieści są bardzo różne, ale każda ma w sobie coś niezwykłego i chyba nie potrafię powiedzieć, która podobała mi się bardziej, bo obie mają w sobie mnóstwo uroku! W przypadku tej historii bardzo spodobały mi się przezwiska, które od początku nadali sobie bohaterowie, Wiedźma i Smok to naprawdę bardzo ciekawi bohaterowie, którzy są naprawdę dużym plusem całej historii. Oboje dość uparci i zadziorni, dlatego na początku nie darzą się sympatią, choć przyznam, że nawet ich kłótnie momentami były po prostu urocze, ale zdarzały się też momenty, gdy ta dwójka nieco mnie irytowała. Chcą, by ich relacja była tylko i wyłącznie układem, który na początku założyli, z czasem jednak wszystko komplikuje się nieco bardziej.

Autorka jak zwykle zagrała na moich emocjach, kiedy już myślałam, że żaden szokujący zwrot akcji się nie wydarzy, nagle autorka jednak postanowiła mnie zaskoczyć. Bardzo podobała mi się również sceneria, w której Sheridan postanowiła rozegrać akcję tej książki. Winnica dodaje jej nieco tajemniczości i uroku. Interesujące opisy sprawiają, że można poczuć jakby naprawdę się tam było. Autorka ma bardzo lekkie pióro, dlatego też całość czyta się z przyjemnością. Stworzyła coś w rodzaju bajki, tylko w nieco bardziej współczesnym wymiarze i niekoniecznie dla małych dzieci. Wykreowała Wiedźmę i na każdym kroku ziejącego ogniem Smoka, postanowiła ich ze sobą połączyć w niecodzienny sposób, a wszystko to zamknąć w pięknej scenerii. To wszystko sprawia, że na chwilę można się poczuć trochę jak dziecko i po prostu cieszyć się tą książką i przeżywać ją całym sercem.

"Bez winy" to książka, która powinna spodobać się wszystkim "dużym dziewczynkom". Mia Sheridan zaskoczyła mnie naprawdę bardzo mocno, bo zaserwowała mi zupełnie inną książkę, niż pozostałe jej autorstwa. Każdy z jej pomysłów jest naprawdę oryginalny i niesamowity. Tym razem bajkowa sceneria całkowicie mnie urzekła, niebanalni bohaterowie, cała ta lekkość z jaką książka została napisana, sprawiła, że autorka dołączyła do kręgu moich ulubionych autorów!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

sobota, 15 października 2016

Rozdanie z "Imagines"!


Niedawno blog obchodził swoje drugie urodziny, dlatego z tej właśnie okazji mam dla Was rozdanie! Stwierdziłam, że skoro to urodziny, to tym razem zwycięzca zostanie wyłoniony drogą losowania :) Mam nadzieję, że będą chętni na książkę :)

REGULAMIN KONKURSU:
1. Organizatorką konkursu jestem ja - właścicielka bloga Książkowy świat.
2. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo OMGBooks, któremu bardzo serdecznie dziękuję!
3. Nagrodą w konkursie jest jeden egzemplarz książki "Imagines".
4. Konkurs trwa od 15 do 31 października 2016 roku
5. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu siedmiu dni od zakończenia konkursu.
6. Konieczne jest umieszczenie zgłoszenia pod tym postem.
7. W konkursie mogą brać udział tylko osoby, mające adres korespondencyjny na terenie Polski.
8. Wygrywa jedna osoba!
9. Aby wziąć udział w konkursie należy zaobserwować blog Książkowy Świat, w komentarzu podać nick pod jakim się go obserwuje, podać swojego maila (bym mogła skontaktować się ze zwycięzcą). Możecie również podać link do udostępnionego baneru konkursowego u siebie na blogu/fanpage, ale nie jest to warunek konieczny.
10. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.

WZÓR ZGŁOSZENIA:
Zgłaszam się!
Obserwuję jako:
E-mail:
Baner konkursowy (chętni) :

Nie wymagam byście polubili fanpage, ale miło mi będzie jeśli to zrobicie: link
Powodzenia!

niedziela, 9 października 2016

Aneta Rzepka - Czego o Tobie nie wiem


Czasami kobieca przyjaźń może zdziałać wiele. Przekonują się o tym Weronika, Anna, Kornelia i Ola. Wszystkie borykają się z problemami, które nawarstwiają się coraz bardziej. Weronika próbuje być dobrą matką, Anna jest dręczona przez męża od którego nie potrafi się uwolnić, Kornelia tuż przed ślubem zaczyna się zastanawiać, czy jest on dobrym pomysłem, a Ola przez jeden zły pomysł może zrujnować swoje życie. Na każdą spadło zbyt wiele w jednej chwili, jak sobie z tym poradzą?

Nadeszła jesień, a mnie z tą porą roku zawsze kojarzyły się klimatyczne książki dla kobiet. Dlatego wraz z nadejściem pierwszych chłodnych wieczorów zabrałam się za nową powieść Anety Rzepki. Właściwie trzy wieczory wystarczyły bym pochłonęła książkę w całości. Czyta się naprawdę przyjemnie z zaciekawieniem śledząc losy bohaterów. Mamy tutaj aż cztery różne historie, zawsze podobały mi się powieści, w których autorzy zdecydowali się na opowiedzenie perypetii kilku bohaterów. W tym przypadku początkowo miałam mały kłopot z tym, by odnaleźć się w losach bohaterów, mamy tu naprawdę sporo różnych wątków, przeszłość niektórych bohaterów jest nieco podobna do siebie, pod względem cierpień jakie przeżyli. Dlatego kilka razy musiałam się zastanowić, lub wrócić do poprzednich fragmentów, by wiedzieć o kim właściwie czytam. Później nie zdarzało się to już tak często. Wiadome jest jednak, że jeśli postaci jest więcej, więcej jest też wątków, w których trzeba się jakoś odnaleźć.

"Czego o tobie nie wiem" na pewno nie jest cukierkową historią, w której wszyscy tworzą piękną rodzinę, a wszystko jest mocno ubarwione. Tutaj mamy do czynienia z kobietami, które muszą zwalczyć przeciwności losu, by małymi kroczkami dotrzeć do szczęścia. Autorka napisała powieść bardzo realną, o sytuacjach opisywanych przez nią często się słyszy. Obserwujemy między innymi sytuację Weroniki, która próbuje się odnaleźć w roli matki. Nie potrafi jednak dać swoje córce tego co najważniejsze - miłości, ma z tego powodu wyrzuty sumienia, ale jak to naprawić? Jest też Ania, która nie potrafi uwolnić się od męża, który gnębi ją fizycznie i psychicznie. Autorka uwrażliwia nas na takie pewne sytuacje, które sama opisuje z niezwykłą subtelnością. Pokazuje, by nie oceniać niektórych okoliczności. Mówi też o kłamstwach, które zazwyczaj tylko w teorii wydają się być dobrym rozwiązaniem.

Mimo, że książka w dużej mierze opowiada o ważnych i trudnych sprawach, nie można odmówić jej pewnej lekkości z jaką jest napisana. Autorka ma naprawdę interesujący styl, potrafi pisać o problemach, ale jednocześnie nie przytłoczyć nimi czytelnika tak, że nie ma się ochoty by czytać dalej. Jest wręcz przeciwnie, ten subtelny język zachęca by poznać ciąg dalszy. Losy bohaterów intrygują, dlatego jak najszybciej chce się dotrzeć do końca. Sądzę, że to powieść naprawdę dobrze napisana, nie brakuje tutaj emocji, często dość skrajnych. Bohaterowie także są dopracowani w każdym detalu, mają zupełnie różne charaktery, patrzenie na świat. To powieść, która z pewnością potrafi poruszyć do głębi i skłonić do refleksji. Niedawno dowiedziałam się, że "Czego o tobie nie wiem" jest drugą częścią "Kieszeni przeszłości", ale nie przeszkadzało mi to, że nie znałam pierwszego tomu. Przy okazji jednak bardzo chętnie po niego sięgnę.

Aneta Rzepka napisała naprawdę interesującą historię. Idealną na kilka chłodnych wieczorów. Choć opowiada o wielu problemach, czyta się ją z przyjemnością i zainteresowaniem. Gwarantuję, że Was wciągnie!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka!

środa, 5 października 2016

To już dwa lata!

grafika pochodzi z google

Dwa lata. Minęły już całe dwa lata odkąd zagościłam w blogosferze. Nie mogę w to uwierzyć, wydaję mi się, że dopiero co pisałam pierwszą recenzję. Początkowo bałam się, że mój zapał będzie chwilowy. Tymczasem jestem tu już trochę i nie zamierzam odchodzić. Bo pokochałam to miejsce, rok temu w urodzinowym poście pisałam to samo, ale taka jest prawda, z każdym dniem coraz mocniej przywiązuje się do mojego "książkowego świata" i coraz bardziej go uwielbiam. 
Wiem, że ostatnio nie ma mnie tu zbyt często, ale niestety nie potrafię zbyt dobrze godzić nauki z blogiem. Nie zamierzam jednak odpuszczać, bo wiem, że w każdej wolnej chwili mogę tu wejść i coś napisać, podzielić się z kimś wrażeniami po przeczytanej książce i ktoś to przeczyta, może napisze komentarz. To naprawdę bardzo cieszy, każdy słowo daje motywację, by pisać dalej. Chociaż boli mnie to, że tak mało ostatnio się udzielam, to za bardzo kocham to miejsce, by się z nim rozstać. Może nie jest tu idealnie, nie wszystkie teksty są równo satysfakcjonujące, ale wierzę, że za każdym razem będą coraz lepsze. Nie będę mówić o blogowych statystykach, bo nie o to chodzi, ale muszę powiedzieć jedno. DZIĘKUJĘ! Za to, że tu jesteście, czytacie, komentujecie. Statystyki nie są ważne, ale gdy widzę powiększającą się liczbę wyświetleń, bardzo się cieszę, bo widzę, że tu wchodzicie. Dlatego jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!
Dzięki prowadzeniu bloga poznałam też wspaniałą osobę jaką jest Minni z bloga Bądź tu teraz, razem stworzyłyśmy KSIĄŻKOMANIĘ, którą co jakiś czas prowadzimy, czasem piszemy ze sobą, wymieniamy się uwagami na temat bloga. To również pisałam już rok temu, ale muszę napisać raz jeszcze - cieszę się, że Cię poznałam i cały czas mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać osobiście! :)
Cieszę się, że ten blog powstał i choć był całkowicie spontaniczną decyzją, nie okazał się tylko chwilową pasją. Wtedy nie wiedziałam, czy to dobra decyzja. Teraz nie umiem się rozstać z tym miejscem, bo jest częścią mnie.

piątek, 23 września 2016

Colleen Hoover, Tarryn Fisher - Never Never


Charlie i Silias nagle tracą pamięć, nie pamiętają swojej rodziny, znajomych, nie znają nawet swoich imion. Desperacko próbują na nowo poznać samych siebie, szukając pamiętników, listów - wszystkiego co w jakiś sposób może przypomnieć im kim są. Co kryje się za niespodziewaną utratą pamięci? Czy da się wskrzesić wspomnienia i uczucia? Czy da się powrócić do tego co było? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...

Po książki Colleen Hoover sięgam w ciemno, zwykle nie czytam nawet opisu, bo to w końcu Hoover, ona nie zawodzi. Tym razem jednak mamy do czynienia z powieścią napisaną wraz z Tarryn Fisher, jednak i ta autorka niedawno porwała mnie swoim "Mimo moich win". Czego, więc chcieć więcej? Sięgając po tę książkę, nawet nie miałam pojęcia, że bohaterowie tracą w niej pamięć, sięgnęłam po nią kompletnie w ciemno, bo w końcu taki duet nie może zawieść. Właściwie nie zawiódł, ale długo nie mogłam się przekonać do specyfiki tej powieści. Naprawdę, to jedna z dziwniejszych książek jakie ostatnio czytałam, początkowo bałam się, że może mi się nie spodobać, ale w miarę rozwoju akcji okazało się, że mocno wciąga i ledwie zaczęłam, już przewracałam ostatnią stronę. Sam temat amnezji jest w książkach poruszany naprawdę często, ale w żadnej książce nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem jak tutaj. Mimo, że bardzo specyficzna, to jednocześnie jedna z bardziej oryginalnych książek jakie czytałam. Tutaj nie ma szans na schematy.

Jeśli znacie książki Hoover, wiecie, że każda z utworzonych przez nią historii jest wyjątkowa, zawsze z plastycznym stylem pisania, tworząca niezwykłe New Adult. Tutaj czuć wpływ na książkę również innej autorki, nie jest to typowa Hoover, do jakiej mogliśmy się przyzwyczaić czytając jej inne książki. Nie mówię, że to książka zła, ale po prostu inna niż te, do których przyzwyczaiła mnie Colleen Hoover. Mówię tu jednak tylko o jednej autorce, a nie można zapomnieć, że przecież współautorką jest Tarryn Fisher. Dotychczas czytałam tylko jedną jej książkę i "Never never" dużo bardziej pasuje mi właśnie do jej stylu pisania. Trzeba jednak przyznać, że połączenie stylów obu tych autorek jest naprawdę ciekawe. Niestety, zabrakło mi tutaj rozwikłania kilku zagadek, rozwiązania wątków. Te braki trochę raziły mnie w oczy (nie chcę zdradzać o co mi chodzi, bo może być to drobnym spojlerem). Może miało tak być, trudno powiedzieć.
Nie zmienimy przeszłości, Charlie. Ale możemy wpływać na to, kim jesteśmy obecnie.
Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo zdecydowało się na wydanie wszystkich trzech części w jednym egzemplarzu. Nie wiem, jak wytrzymałabym niepewność po przeczytaniu tych krótkich książeczek. Mnóstwo tutaj tajemnic, które chce się jak najszybciej rozwikłać, niestety nie wszystkie zostały rozwiązane, o czym już wspomniałam. Przez większość książki domyślałam się o co chodzi w danym wydarzeniu, by w końcu i tak się tego nie dowiedzieć. Trochę mnie to razi, bo lubię, gdy wszystko pod koniec książki jest wyjaśnione. Podobało mi się jednak bardzo, jak Charlie i Silias na nowo próbowali poznać siebie, czytając listy, dzienniki. Wyglądało to jak układanka, tylko taka w której nie ubywa elementów, a ich przybywa, bo pytań rodzi się coraz więcej. To powoduje niezwykłe emocje i niepewność. Dlatego "Never never" przeczytałam bardzo szybko, choć początkowo nie do końca pomysł na książkę mnie przekonywał.

Wyobrażacie sobie powieść Colleen Hoover bez miłości? Ja zdecydowanie nie, w "Never never" mamy także opowieść o miłości, innej, nieco dramatycznej. Cała ta książka powoduje wielkie napięcie, trudno jest ją odłożyć i nie zastanawiać się co tak naprawdę tu się stało. Może nie jest to typowa Hoover do jakiej się przyzwyczaiłam, ale nie zmienia to faktu, że to książka bardzo dobra, a obie autorki uwielbiam i będę czytać wszystko spod ich pióra. "Never never" to powieść nieco specyficzna, ale na pewno godna polecenia!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni BookMaster.com.pl

niedziela, 11 września 2016

Katie McGarry - Przekroczyć granice


Echo nie pamięta co stało się jej pewnego wieczoru, kiedy zmieniła się nie do poznania. Wie jednak, że ten wypadek pozostawił blizny nie tylko na jej duszy. Kiedy w życiu dziewczyny pojawia się Noah jej życie ponownie się zmienia. Mogłoby się wydawać, że nie łączy ich nic, ale są tak samo rozdarci i zranieni. Oboje chcą normalności, której od dawna nie mogą mieć. Jak do niej powrócić, kiedy wszyscy wokół wydają się być przeciwko Tobie?

Do "Przekroczyć granice" podchodziłam z pewną rezerwą, miała być takim przerywnikiem, lekką lekturą, która wciągnie mnie na kilka godzin. Czy tak właśnie było? Przede wszystkim jestem zaskoczona, bo nie spodziewałam się książki, która będzie opowiadała o czymś więcej niż miłość, tymczasem jest właśnie o tytułowym przekraczaniu granic. Tytuł jest w tym wypadku jak najbardziej trafiony, bo w bardzo dużym stopniu o tym jest ta książka. O pokonywaniu własnych słabości, przezwyciężaniu demonów z przeszłości i tworzeniu nowej przyszłości. Oczywiście jest to New Adult, więc wątek miłosny odgrywa tu znaczącą rolę, a muszę przyznać, że autorka pięknie go wykreowała, nie jest jakiś nachalny, nie ma też scen erotycznych na każdej stronie. Pokazuje nam miłość dwóch osób, którzy są trochę zagubieni, przez fatalne sytuacje z przeszłości, których nie da się wymazać z pamięci, bo każde z tych wydarzeń zmieniło ich życie, które chcieliby doprowadzić do normalności.
Czasami jest tak, że widzisz granicę i wydaje ci się, że przekroczenie jej to dobry pomysł... dopóki tego nie zrobisz.
Miała być lekką lekturą na kilka godzin. W pewnym sensie nią była, ale zaskoczyła mnie pewną głębią, jest nie tylko zwykłą historią dziewczyny i chłopaka, skłania też do pewnych refleksji. Nie wiem dlaczego, ale patrząc na okładkę spodziewałam się dość płytkiej historii miłosnej, bo okładka przypomina mi raczej typowy romans. Rzeczywiście miłość odgrywa tu znaczną rolę, ale nie jest najważniejsza. Jednak tak jak już wspominałam jest piękna, subtelna i przede wszystkim bez fajerwerków. Wiem, że właściwie każde New Adult opiera się na miłości, która ma pokonać wszelkie przeciwności, ale pomysł Pani McGarry wydał mi się naprawdę świeży, niebanalny. Bez dwóch zdań jest wyjątkowa. Może nie doprowadzi do łez, ale na pewno wzruszy i z pewnością zapewni huśtawkę emocjonalną. Sama czułam się momentami mocno rozdarta, bo w tej książce nic nie jest oczywiste. Ta powieść po prostu zmusza do refleksji.

Bohaterowie, których wykreowała autorka, są bardzo ciekawymi postaciami. Chociaż są rozdarci, to mają jasno postawione cele. Noah to buntownik, któremu zależy przede wszystkim na rodzinie, ale też na Echo. Ona podobnie, ma dość twardy charakter, nie rezygnuje z tego co chce osiągnąć. Tak jak już wspominałam, bardzo podobała mi się ich relacja, jest tu nieco napięcia, a przede wszystkim piękna. Narracja podzielona jest między tę dwójkę, dlatego mamy szansę lepiej ich poznać. Czujemy rozpacz i ból jaki towarzyszy bohaterom. Tragedie, które ich dotknęły są naprawdę straszne. Przechodzimy tu w skrajności - od wzruszeń do śmiechu. Jak możemy się spodziewać, raczej więcej jest tutaj smutku, niż radości, ale autorka potrafi zachować pewien umiar w dokładaniu bohaterom kolejnych problemów. Jednak ta książka nie byłaby o przekraczaniu granic, gdyby Echo i Noah nie borykali się z kłopotami. Na pewno można doznać tutaj mnóstwo emocji, sama często byłam rozdarta i współczułam bohaterom wyborów, których musieli dokonać, bo czasami żadne z rozwiązań nie było całkowicie oczywiste i dobre dla każdego.

"Przekroczyć granice" to książka przede wszystkim piękna, nic nie jest tu całkowicie oczywiste, dlatego emocje towarzyszą na każdym kroku. Na pewno jest to powieść, z której można wynieść pewną mądrość. Myślę, że miłośnikom New Adult na pewno się spodoba, bo różni się od innych, wprowadza pewną świeżość i zachwyca. Oby w Polsce pojawiło się jak najwięcej książek tej autorki i oby każda zachwycała jeszcze bardziej. W tym momencie jestem naprawdę zaskoczona "Przekroczyć granice", książka spełniła moje oczekiwania, a nawet je przerosła!

piątek, 2 września 2016

Zapowiedź: Nakarmię cię miłością - Anna Dąbrowska

Wrzesień przepełniony jest interesującymi premierami, które już teraz kuszą, by dopisać je - do i tak już długiej listy "do przeczytania". Chciałabym Wam przedstawić książkę, na którą we wrześniu czekam z dużą niecierpliwością, mianowicie "Nakarmię cię miłością" - Anny Dąbrowskiej!

Opis, który znajdziecie też na stronie wydawnictwa:
Dla kilku przyjaciółek wieczór panieński ma być przede wszystkim dobrą zabawą i odskocznią od codzienności. Warszawski klub, muzyka, alkohol i dodatkowa atrakcja – losowanie zadań, które ma wykonać każda z uczestniczek. To, które przypadnie w udziale Laurze, przykładnej pracownicy banku, okazuje się wyzwaniem równie trudnym, co ekscytującym. Pocałunek z przystojnym nieznajomym… W ten sposób dziewczyna poznaje Tobiasza, charyzmatycznego muzyka. Wypełnienie zadania doprowadza do niezwykle zaskakującego poranka, a kiepski dowcip Tobiasza wywołuje nieprzewidziane skutki.

Już 26 września możecie wypatrywać jej w księgarniach. Co tu dużo mówić, sama mam słabość do książek, w których pojawiają się muzycy, dlatego już nie mogę się doczekać lektury! Spodziewajcie się recenzji :) Tutaj na zachętę macie również trailer książki ;)


Czekacie na ten tytuł?

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Lindsey Stirling, Brooke S. Passey - Jedyny pirat na imprezie


Lindsey jest amerykańską tańczącą skrzypaczką. Kilka lat temu uczestniczyła w jednej z edycji amerykańskiego "Mam talent!" gdzie dotarła do ćwierćfinału, ale to był dopiero mały krok do tego co osiągnęła później. Dzięki swojej wytrwałości zapracowała na sukces, nigdy nie rezygnowała z marzeń i dzisiaj bardzo wiele osób na całym świecie ją zna i słucha jej muzyki. Nie ma lepszego sposobu by poznać te niezwykłą dziewczynę, niż przeczytać tę książkę. Owszem, możecie wyszukać w internecie informacji o niej, ale nie dowiecie się tego, o czym możecie przeczytać w tej właśnie książce, bo to autentyczna historia Lindsey, którą opowiada ona sama. Tutaj poznacie prawdziwą dziewczynę, która zadziwiła świat, a nie jej sylwetkę wykreowaną przez media. Może, więc warto wysilić się nieco bardziej i sięgnąć po książkę?

Czytając "Jedynego pirata na imprezie" nie poznacie suchych faktów o Lindsey, tylko naprawdę interesujące informacje. Szczerze, dopiero kiedy na rynku wydawniczym pojawiła się jej autobiografia, zainteresowałam się tym, co tworzy, wcześniej słyszałam o niej, ale nigdy jakoś nie poświęciłam czasu, by posłuchać cudowną muzykę, którą tworzy. Muszę przyznać, że jej muzyka połączona z tańcem zrobiła na mnie spore wrażenie, bo nigdy nie sądziłam, że wygląda to tak spektakularnie i do tego może mi się spodobać. Cieszę się, że ta książka pojawiła się w Polsce, bo inaczej być może nigdy nie zachwyciłabym się jej dziełami, no i nigdy nie dowiedziałabym się jak wspaniałą osobą jest Lindsey. Przede wszystkim nie jest to kolejna celebrytka, a zwyczajna dziewczyna, która w tej książce opowiada o swoich słabościach, o dzieciństwie, swojej drodze do sławy. W niczym nie pokazuje, że może być od kogoś lepsza.
To najlepsza rzecz w byciu dzieckiem. Nic nie wydaje się niemożliwe, dopóki ktoś większy i starszy nie powie ci, że jest inaczej.
Cała autobiografia bardziej przypomina powieść. Lindsey pokazuje nam w niej dużą cząstkę siebie. Dzieli się swoimi przeżyciami, od wspomnień z dzieciństwa, po koncerty. Dowiadujemy się co jest dla niej najważniejsze i jaką drogę przeszła zanim stała się tańczącą skrzypaczką. Bo wiadomo, nie obywało się bez problemów, ale wiele było również takich pozytywnych akcentów, które motywowały Lindsey, by ruszyć dalej i zawalczyć o marzenia. Czytało mi się niezwykle przyjemnie, bo język jest tak lekki, że już po chwili zapominałam, że czytam autobiografię, a raczej miałam wrażenie, że to powieść z dobrą fabułą. Można powiedzieć, że smakowałam tę książkę, bo czytałam ją przez kilka tygodni, po dwa lub trzy rozdziały. Zwyczajnie żal było mi skończyć, bo poza tym, że czyta się z dużym zainteresowaniem, ta autobiografia, może być też sporą motywacją, by zrobić jakiś krok do przodu. Wiem, że jeśli będę potrzebowała motywacji, ta książka może mi jej dostarczyć. Może teraz brzmi to nieprawdopodobnie, ale jeśli zdecydujecie się, by sięgnąć po autobiografię Lindsey sami się o tym przekonacie.

Jeśli nie słyszeliście wcześniej o Lindsey Stirling koniecznie posłuchajcie jej muzyki i myślę, że wtedy poczujecie potrzebę, by poznać bliżej tę dziewczynę. Bo ona jest niesamowita, podobnie jak książka, którą stworzyła. "Jedyny pirat na imprezie" opowiada historię wspaniałej i jednocześnie pozytywnie zakręconej dziewczyny. Jestem pewna, że nawet jeśli wcześniej jej nie znaliście, czytając tę książkę będziecie czuli jakbyście znali się z nią całe lata. Sama zachwyciłam się jej muzyką niedawno, gdy dowiedziałam się o książce, ale w niczym nie przeszkodziło mi to, by również w tej historii się zachwycić. Troszkę tu szaleństwa, trochę zabawnych historii i motywacji. Wszystko to sprawia, że tę historię czyta się z wielką przyjemnością. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni PanTomasz.pl

środa, 24 sierpnia 2016

Elle Kennedy - Błąd


John Logan zawsze należał do mężczyzn, dla których nie liczyły się dłuższe związki, a jedynie chwilowa zabawa. Kiedy spotyka Grace, myśli, że i tym razem dziewczyna będzie jedynie chwilową odskocznią. Jednak Loganowi trudno wyrzucić ją z głowy, dodatkowo bezmyślnie wyznał jej coś, czego nie powinien. Kiedy chce ją odzyskać, okazuje się, że dziewczyna nie należy do takich, które od razu rzucą się w jego ramiona. Będzie musiał postarać się nieco bardziej...

Pamiętam jak bardzo cieszyłam się, kiedy po skończonym "Układzie" sprawdziłam, że kolejna część serii będzie opowiadała historię Logana, czyli przyjaciela Garreta, któremu poświęcony był "Układ". Czułam niemałe podekscytowanie, bo czułam, ze to będzie COŚ! W końcu to Logan! Dodatkowo po przeczytaniu "Błędu" książki jeszcze bardziej polubiłam Logana bo... no nie można go nie polubić! Jest niezwykle zabawny, momentami zwyczajnie uroczy, a to jak robił wszystko by odzyskać Grace, było po prostu piękne! Grace także polubiłam, szczególnie za jej upór, podobała mi się też jej przemiana, z cichej dziewczyny, która zawsze słuchała się innych, stała się dużo bardziej niezależna. Przede wszystkim jednak bohaterowie nie są idealni, ale realni, tacy jak w życiu.

"Błąd" pochłonął mnie bez reszty, a ja podczas lektury nieraz zwijałam się ze śmiechu. Naprawdę, takiej dawki humoru dawno nie dostarczyła mi żadna książka, więc jeżeli potrzebujecie czegoś na poprawę humoru, lepiej nie mogliście trafić! Możecie też spokojnie czytać "Błąd" bez zapoznania się z treścią "Układu", bo to już zupełnie inna historia, jednak ja polecam czytać te książki po kolei - bo jeśli potem zdecydujecie się na powrót do "Układu" może nie sprawić Wam już takiej przyjemności, przez spojlery z poprzedniej części, które są w "Błędzie".
Wątek miłosny jest po prostu cudowny, może nie jest to nic nowego, ale o to naprawdę trudno, więc nie ma co narzekać. Przede wszystkim Logan jest naprawdę zakochany w Grace, bo z uporem robi wszystko by tylko ją odzyskać, od momentu gdy zrozumiał jak wielki popełnił błąd. To jak John stara się by odzyskać zaufanie Grace, sprawa, że aż ciepło się robi na sercu, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Trzeba też przyznać, że Grace nie należy do najłatwiejszych dziewczyn, więc tym bardziej ekscytowałam się kiedy chłopak robił wszystko dla niej.
[...] nie trać czasu na analizowanie głupich czynów głupich ludzi.
Autorka posługuje się prostym językiem, ale dialogi pomiędzy bohaterami często z nutką sarkazmu, które stworzyła są po prostu mistrzowskie! Oryginalne i naprawdę wywołują śmiech, a co najważniejsze nie są przy tym sztuczne. Pani Kennedy potrafi także wywołać emocje, trudno jest odłożyć tę książkę, ale jednocześnie chciałoby się czytać ją jak najdłużej. Może nie jest to powieść, która jakoś szczególnie zapadnie mi w pamięć, ale przynajmniej będę miała pretekst, by ponownie po nią sięgnąć. Przyznaję też, że nie jest to jakiś ogromny fenomen, ale ja i tak pokochałam tę książkę, bo zapewniła mi naprawdę wspaniałą rozrywkę. Niby jest banalnie, ale ta historia tak wciąga, że zapomina się o tym i myśli tylko, by poznać dalszą część tej książki. Wspomnę również, że narracja prowadzona jest z punktu widzenia zarówno Grace, jak i Johna,w tym wypadku był to naprawdę świetny pomysł. Chyba jeszcze nigdy nie doceniłam jej tak jak tutaj.

"Błąd" to powieść, która zapewnia dobrą rozrywkę. Tym razem nie będziecie płakać ze wzruszenia, czy smutku, ale śmiechu. Wszystkie błędy zanikają, bo humor tej książki przyćmiewa wszystko. Mam nadzieję, że książki tej autorki będą się ukazywać dosyć szybko, bo już nie mogę się doczekać kolejnej dawki - emocji, śmiechu i dobrej fabuły w jednym. Ale co ja będę dużo mówić - koniecznie sami się przekonajcie! Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania tej powieści serdecznie dziękuję Księgarni Tania Książka!

piątek, 19 sierpnia 2016

Kasie West - Chłopak na zastępstwo


Gia zawsze czuła się pewna siebie i niczego jej nie brakowało. Jednak tym razem nie wszystko poszło po jej myśli. Tuż przed balem maturalnym zrywa z nią chłopak, sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że jedna z przyjaciółek nigdy nie wierzyła w jego istnienie, a Gia miała go przedstawić właśnie na balu. Dziewczyna zdesperowana postanawia znaleźć nowego chłopaka - "zastępczego Bradleya". Udaje się i Gia zjawia się na balu z chłopakiem poznanym na parkingu. Miał być tylko na zastępstwo, a jednak, trudno jej o nim zapomnieć. Co dalej?

"Chłopak na zastępstwo" bardzo mile mnie zaskoczył. Od początku byłam bardzo zaintrygowana fabułą, choć  znalezienie chłopaka na zastępstwo bezpośrednio po tym, gdy inny z nią zerwał, wydawało się szalonym pomysłem i stawiało bohaterkę w moich oczach jako dość płytką, i w pewnym sensie tak było. Jednak przemiana jaką przeszła Gia sprawiła, że i na to początkowe wydarzenie spojrzałam trochę inaczej. Początkowo jest strasznie zapatrzona w siebie, egoistyczna, ale naprawdę się zmienia, dostrzega to, że jej życie nie było takie jakie powinno i próbuje się zmienić. Poza tym, autorka porusza też problem uzależnienia od używania wszelakich mediów społecznościowych, co również wiąże się z przemianą dziewczyny. Nie można, więc powiedzieć, że to całkowicie lekka historia nie poruszająca problemów. Owszem jest lekka, ponieważ autorka posługuje się stylem prostym, ale zarazem plastycznym i przyjemnym. To jeśli chodzi o część, w której autorka zwarła pewną mądrość - ukazała nam drogę w odnajdywaniu siebie.
Starałam się dzisiaj być lepszym człowiekiem, ale świat nie współpracuje.
Powieść Kasie West jest przede wszystkim bardzo przyjemną historią, którą czyta się w zawrotnym tempie. Pomysł na poznanie się bohaterów, mimo, że stawia bohaterkę jako dość płytką, jest inny niż zwykle, świeży, naprawdę ciekawy i odrobinę szalony. Nie jest to książka, z której wyniesiecie jakąś życiową mądrość, ale z pewnością spędzicie miło czas. Myślę również, że to książka, o której nie zapomina się tak łatwo, a wszystko za sprawą tego szaleńczego pomysłu bohaterki, by spędzić swój bal maturalny, z przypadkowym chłopakiem spotkanym na parkingu. Autorka skupia się również na przyjaźni, dużo bardziej niż na miłości, co właściwie jest miłą odmianą. Choć jedno czego mi zabrakło to rozwiązania niektórych wątków na końcu książki. Miałam wrażenie, że ta historia jest zwyczajnie niedokończona i wręcz zdziwiłam się, że to już koniec, a ja nie wszystko wiem. Może tak miało być, ale mimo wszystko troszkę mi to przeszkadzało.

Muszę też wspomnieć, że to opowieść, przy której uśmiech na twarzy gości bardzo często. Co jest dla mnie ogromnym plusem, bo naprawdę lubię takie książki. To powieść idealna na wakacje, niezwykle lekka i przyjemna, zapewnia chwile oderwania się od rzeczywistości. Muszę też przyznać, że bohaterów, których wykreowała autorka naprawdę da się lubić. O Gii już wspominałam wyżej, muszę też powiedzieć coś o "zastępczym Bradleyu", przede wszystkim jest niezwykle opiekuńczy i sympatyczny. Nie sposób polubić też jego rodziny, równie sympatycznej, która potrafi przyjąć do siebie każdego. Z kolei brat Gii... o tym chyba musicie sami się przekonać ;)
Przyznam, że jak to przy Young Adult bywa książka jest nieco schematyczna, ale tym jak dla mnie oryginalnym początkiem autorka zdobyła moje serce (choć początkowo byłam sceptyczna). Z resztą schematy zwykle mi nie przeszkadzają, choć są wyjątki, tym razem jestem naprawdę zauroczona "Chłopakiem na zastępstwo".

Gorąco polecam Wam książkę Kasie West. Idealnie nada się na upalne dni, więc sięgajcie póki jeszcze słonecznie! Oczywiście nada się i na zimowe wieczory. Wciąga niesamowicie, i gwarantuję, że nawet się nie obejrzycie, a już będziecie kończyć lekturę. Mam nadzieję, że niebawem w Polsce pojawią się też inne książki autorki, ponieważ po "Chłopaku na zastępstwo", wiem, że mogą mi się spodobać.
Koniecznie zwróćcie uwagę na tę książkę - warto!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

sobota, 13 sierpnia 2016

Stosik na 7ReadUp


Miałam w planach już tyle razy wziąć udział w jakimś maratonie książkowym... i przeważnie na planach się kończyło. Tym razem chciałabym wreszcie wziąć udział w 7ReadUp, organizowanym przez Marthę z bloga Secret Books. Nie wiem, czy uda mi się przeczytać wszystkie zaplanowane książki, bo ostatnio całymi dniami oglądam Igrzyska w Rio, ale postaram się poczytać jak najwięcej :)
Oto mój stosik:

1. S JAK SIERPIEŃ - Tutaj zdecydowałam się na "Calder", opis mnie zainteresował, książka czeka już jakąś chwilę na półce, a jestem ciekawa czy spodoba mi się tak jak "Bez słów" i "Stinger". Myślę, że czytanie tej książki powinno mi pójść dość szybko.
2. OŚMIOLITEROWY SIERPIEŃ - W tym przypadku miałam spory problem z doborem odpowiedniej książki. Przy okazji odkryłam, że większość książek, które próbowałam tu dopasować miało, albo 7, albo 9 literowe słowa... "Miłość i kłamstwa" - to książka, którą ostatecznie udało mi się dobrać :)
3. WYPAD NAD MORZE - I tutaj miałam mały problem, ale okazało się, że "Calder" ma na okładce wodę, którą możecie zobaczyć nawet na grzbiecie :)
4. OSTATNIE PODRYGI WAKACJI - Tutaj po prostu idealnie nada się "Duma i uprzedzenie"! Naprawdę jeśli nie teraz, to nie wiem kiedy ją przeczytam, bo już od jakichś trzech lat co wakacje, planuję ja przeczytać i jak możecie się domyślać, jeszcze mi się to nie udało.
5. SIERPIEŃ W HRABSTWIE OSAGE - "Duma i uprzedzenie" pasuje również do tej kategorii, film, a właściwie serial na jej podstawie już oglądałam, ale być może zdążę go obejrzeć raz jeszcze :)
6. WAKACJE PRZED KOMPUTEREM - Szczerze mówiąc, trudno mi dobrać książkę do te kategorii, ale sporo blogerów zachwalało "Calder", więc dopasuję go także do tej kategorii :)
7. WAKACYJNA OPALENIZNA - "Błąd" ma grzbiet w bardzo ładnym, opalonym kolorze, więc pasuje idealnie :)
8. ZARAZ POWRÓT DO SZKOŁY - Tutaj także pasuje "Błąd" z tego co pamiętam w "Układzie" byli uczniowie, więc i w tym przypadku tak będzie :)
9. KONIEC WAKACJI - "Wierna" - chyba czas wielki nareszcie dokończyć tę serię, bo trochę już czeka, swoją drogą pasuje także do kategorii 4 i 5 :) Powiedziałabym, że jeśli nie uda mi się przeczytać "Dumy i uprzedzenia" to do tamtych kategorii dopasuję "Wierną", ale lepiej nie... Wtedy "Duma" czekałaby kolejne kilka lat...
10. ÓSMY MIESIĄC - Wręcz idealnie pasował mi tutaj "Błąd"! Nie żartuję, naprawdę starałam się znaleźć jakąś odpowiednią książkę na ósmym miejscu na półce i udało się :)

Tak jak już mówiłam, ciężko mi będzie przeczytać wszystkie te książki, szczególnie, że naprawdę większość czasu spędzam na oglądaniu Rio, ale będę się starała nadrobić trochę zaległości i mam nadzieję, że mi się to uda :) Stosik liczy 13 cm, więc będę naprawdę zadowolona, jeśli uda mi się przeczytać chociaż tytułowe 7 :) Nie wykluczam też, że niektóre tytuły mogę pozmieniać w trakcie wydarzenia ;) Trzymajcie kciuki!
Bierzecie udział w tej edycji? 

środa, 10 sierpnia 2016

Brittainy C. Cherry - Powietrze, którym oddycha


Elizabeth niedawno przeżyła ogromną tragedię, z którą próbuje się uporać, wraca do miejsca, w którym dawniej mieszkała, chcąc wraz z córką powrócić do normalnego życia. Poznaje Tristana, również z bliznami z przeszłości. Wszyscy ją przed nim ostrzegają, mówią o nim, jak o potworze, ale dlatego, że nikt nie wie, co przeszedł i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Zrozumieć go potrafi tylko Elizabeth, która przeszła podobną tragedię. Jak uwolnić się od przeszłości?

Kilka godzin. Tyle wystarczyło, bym przeczytała tę książkę. Cztery rozdziały. Wtedy już wiedziałam, że to nie będzie zwykła historia. Nie trzeba było nawet 200 stron, bym wiedziała, że pokocham tę książkę. I pokochałam. Całym sercem, które ta powieść rozdarła na małe kawałeczki w czasie lektury.
Niedawno "Art&Soul" tej autorki porządnie poturbowało mnie emocjonalnie, ale ja nadal nieświadoma co mnie czeka sięgnęłam po "Powietrze, którym oddycha". Nie sądziłam, że znowu, po zakończeniu lektury nie będę wiedziała co ze sobą zrobić. Ta książka wywołuje cały wachlarz skrajnych emocji i uczuć, przez co naprawdę trudno się po niej pozbierać. Czuję się rozbita, ale i zachwycona jednocześnie. Ciśnie mi się na usta słowo: cudowna, bo taka właśnie jest ta książka.
[...] słowo "zawsze" miało datę ważności.
Już podczas lektury "Art&Soul" przekonałam się, że autorka potrafi czarować słowami, język którym się posługuje, jest prosty, ale jednocześnie, plastyczny i wyrazisty. Tym razem autorka zaskakiwała mnie krok po kroku jeszcze bardziej. Były momenty, kiedy miałam ochotę piszczeć z radości, ale były też takie, gdy serce biło mi jak szalone ze zdenerwowania. Takiej huśtawki emocjonalnej się nie spodziewałam! Choć uważam, że pewne wydarzenia pod koniec książki potoczyły się trochę zbyt szybko, to nie zmienia to faktu, że myślałam, iż oszaleję z niepewności. Sporym zaskoczeniem był też dla mnie wiek bohaterów, spodziewałam się wchodzących w dorosłość ludzi, a tymczasem mamy tu już dorosłe osoby, po przejściach. Nie zmienia to jednak faktu, że książka wzbudza ogromne emocje. Kreacje bohaterów są naprawdę wspaniale stworzone, autorka świetnie poradziła sobie zarówno z głównymi bohaterami, którzy mają bardzo osobliwe charaktery, jak i postacią, która jest tutaj czarnym charakterem.
Warto mieć złamane serce dla tych kilku chwil szczęścia, a okruchy w naszej piersi można na nowo połączyć. 
Fabuła stworzona przez autorkę wypada bardzo realistycznie. Autorka pokazuje nam ból, z jakim zmagają się Tristan i Elizabeth, który jest odczuwalny przez większość książki. Powieść przyprawia o melancholię, nie brakuje tu jednak takich radosnych momentów, które wywołują uśmiech. Najwięcej jest jednak takich, które zaskakują i sprawiają, że trudno usiedzieć spokojnie, a jeszcze trudniej odłożyć dalszą część lektury na później. W moim przypadku było to praktycznie niewykonalne, szczególnie mniej więcej od połowy książki.
Bardzo zapadły mi w pamięć wątki z sąsiadkami Elizabeth, które były niesamowicie wścibskie, o wszystko wypytywały, najmniejszy fragment życia znajomego nie mógł umknąć ich uwadze. Ten wątek wydał mi się bardzo prawdziwy, chociaż byłam poirytowana ich wścibstwem, to podoba mi się, że autorka wprowadziła tak realistyczne tło.
Podobnie jak w przypadku "Art&Soul" jestem pełna podziwu dla stworzonej okładki, która bardzo pasuje do treści, choć chyba spośród wszystkich książek Cherry najmniej mi się podoba.

Kolejny raz Brittainy C. Cherry naprawdę mnie zachwyciła, wywołała całą gamę emocji i wstrzymywała w napięciu do samego końca. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii i mimo, że jestem już kilka dni od jej przeczytania, nadal siedzi gdzieś w mojej głowie. Mam nadzieję, że kolejne części serii "Żywioły" pojawią się jak najszybciej, tymczasem została mi jeszcze jedna książka tej autorki - "Kochając Pana Danielsa", mam nadzieję, a właściwie jestem przekonana, że znowu będę zachwycona!
Myślę, że "Powietrze, którym oddycha" spodoba się miłośnikom New Adult, ale nie tylko. Gorąco polecam Wam tę powieść, to wyjątkowa historia, dla której warto poświęcić czas! Naprawdę warto!

Za możliwość przeczytania tej powieści bardzo serdecznie dziękuję Księgarni Tania Książka!

Powieść możecie kupić tutaj: [link]

wtorek, 9 sierpnia 2016

Wyniki konkursu z "Jak powietrze"! :)

Niedawno zakończył się konkurs, w którym mogliście wygrać trzy egzemplarze "Jak powietrze", dlatego też nie trzymam Was dłużej w niepewności i podaję wyniki :)
Zadaniem konkursowym było wykonanie zdjęcia, które będzie przedstawiało, co według Was jest "jak powietrze", dwie osoby mogły otrzymać książkę za najciekawsze fotografie, jedna wygrywa w drodze losowania. Tak, więc...
Najbardziej urzekły mnie zdjęcia, które wykonały:
Patrycja Sudoł
oraz
Daria Ch.
Z kolei po przez losowanie zwycięża:
Pat Gaa

Wybranie najciekawszych zdjęć okazało się dla mnie sporym wyzwaniem, bo wszystkie miało w sobie "coś", ostatecznie musiałam wybrać dwa.
Serdecznie gratuluję zwyciężczyniom i już piszę do Was maile, czekam na nie 7 dni!

środa, 3 sierpnia 2016

Huntley Fitzpatrick - Moje życie obok


Samantha od zawsze obserwuje swoich sąsiadów - Garretów, nie zna ich bliżej, bo jej mama - pani senator, nie darzy ich rodziny sympatią. Dziewczyna jest zwyczajnie samotna, do dnia, aż spotyka się twarzą w twarz z Jase'm Garretem i poznaje jego rodzinę, która od początku traktuje ją jak członka rodziny. Samantha jest nimi zafascynowana, a Jase staje się jej bardzo bliski. Pewnej nocy jednak coś się zmienia i nie wiadomo co będzie dalej...

Na "Moje życie obok" miałam ochotę od bardzo dawna, jeszcze zanim pojawiły się zapowiedzi o wydaniu jej w Polsce, dlatego moja radość nie miała granic gdy powieść trafiła w moje ręce. Oczekiwałam przyjemnej młodzieżówki, którą otrzymałam, choć przyznam, że zaskoczyła mnie realizmem i tym, że nie przez cały czas życie w niej toczyło się lekko, łatwo i przyjemnie (jak się spodziewałam patrząc na okładkę), bywało też trudno, tak jak to w życiu bywa. Spędziłam z tą powieścią naprawdę przyjemne dni, nieraz nie mogąc powstrzymać śmiechu wywoływanego przez rodzinę Garretów. Wciągnęła mnie bardzo, szczególnie na samym końcu.

Moje serce od samego początku zdobyła cała liczna rodzina Garretów, są tak sympatyczni, ciepli... nie sposób ich nie pokochać! W przeciwieństwie do mamy Samanthy nie patrzą na pochodzenie, tylko przyjmują innych z otwartymi ramionami. Z kolei mama dziewczyny od początku ich wprowadzenia się do domu obok, krytykowała ludzi, którzy nie mieli dużo pieniędzy, ale za to mieli wielkie serce. Każdy z rodziny miał w sobie coś co sprawiało, że nie jeden raz uśmiechałam się przy czytaniu dialogów. Najbardziej polubiłam, tych najmłodszych członków rodziny, ale i ich rodziców. Jase'a także już od samego początku pokochałam. Mówię to praktycznie o każdym książkowym bohaterze, no ale nic nie poradzę, trudno go nie pokochać :) Samantha i Jase choć pochodzą właściwie z dwóch różnych światów, w ogóle tego nie okazują, bo właściwie tak nie jest. To mama Samanthy stworzyła mur, bo w końcu jak pani senator może odzywać się do takich bałaganiarzy jak Garretowie?

Wątek pierwszej miłości jest pięknie opisany, delikatnie, prawdziwie. Nie jest to miłość przesłodzona, widać, że jest "na poważnie". Tak jak reszta książki, wątek ten jest niezwykle realny i choć uwielbiam czytać książki, gdzie dobrze wiem, że niektóre wydarzenia normalnie nie mogłyby mieć miejsca, to jednak dobrze czasem przeczytać coś prawdziwego, co ma szanse wydarzyć się w normalnym życiu. To właśnie przykład takiej książki. Jednak ta powieść nie opiera się wyłącznie na wątku miłosnym, pokazuje też problemy, przed którymi stają bohaterowie. Choć może Wam się wydawać, że pewnie będzie to banalna historia, to wcale tak nie jest. Wywołuje emocje, a być może tak jak ja, wręcz zapragniecie spędzić z Garretami więcej czasu (mam na myśli więcej stron).

"Moje życie obok" to książka, która choć opowiada o zwyczajnym życiu, wcale nie jest zwykła. Kontrasty między bohaterami są tu świetnie pokazane, Garretów trudno nie polubić, z kolei mamę Samanthy trudno polubić. Pani Fitzpatrick pokazała nam prawdziwe życie bez większych ubarwień, czym naprawdę mnie zachwyciła. Mam nadzieje, że wkrótce w Polsce ukażą się także inne jej książki, nad którymi również będę się zachwycać. "Moje życie obok" to świetna młodzieżówka, która pozostanie we mnie na dłużej, z resztą nadal gdy przypominam sobie niektóre fragmenty uśmiecham się na ich wspomnienie :) Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

czwartek, 28 lipca 2016

Lisa de Jong - Kiedy pada deszcz


Kate zupełnie wycofała się ze świata, każdy jej dzień to właściwie tylko praca w kawiarni, zrezygnowała ze studiów i odrzuciła od siebie najlepszego przyjaciela. Dziewczyna nikomu się nie zwierza, dlatego nikt nie wie dlaczego na jej twarzy nie gości już uśmiech. Coś zmienia się gdy poznaje Ashera, chłopaka, przed którym ją ostrzegają, ale to właśnie on powoli pomaga jej wrócić do życia, z którego zrezygnowała...

New Adult to gatunek, w którym naprawdę trudno znaleźć coś nowego, jednak mimo, że schematy są tu częste, nie mam nic przeciwko, gdy są interesująco wykorzystane, kiedy wnoszą coś nowego i pozwalają zapomnieć, że przecież inna historia oparła się na czymś podobnym, bo choć z pozoru taka sama, jest zupełnie inna i pozwala mi się zakochać w tej historii. W przypadku "Kiedy pada deszcz" mam dość mieszane uczucia. Tutaj ten schemat bardzo kuł mnie w oczy i niestety, kiedy teoretycznie jeszcze niczego nie powinnam się domyślać, już wiedziałam co się wydarzy. Przez całą książkę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś podobnego już czytałam i choć książka spodobała mi się pod względem przezwyciężania własnych lęków to pewne elementy tej historii (o których niestety nie powiem wiele, bo byłyby sporym spojlerem) już nie bardzo. Niestety, ta historia nie wstrząsnęła mną tak, jak się tego spodziewałam.
To zadziwiające, jak wiele razy w życiu powiedziałam "chcę to kiedyś zrobić", nie myśląc o tym, że "kiedyś" może nigdy nie nadejść. Nigdy już nie przyjmę jutra za pewnik.
"Kiedy pada deszcz" miało wycisnąć łzy, których niestety nie wywołało, przyznaję wzruszyłam się, ale chyba nie tak jak miałam. Jedno czego nie mogę tej książce odmówić to mądrość. Bo zdecydowanie jest to bardzo życiowa i mądra książka o przezwyciężaniu demonów z przeszłości. Asher pobudza Kate do życia, a przemiana jest naprawdę widoczna. Jego pomysły na walkę z przeszłością są naprawdę dobre, wszystko robi stopniowo, z niczym się nie spieszy. Ból i smutek Kate jest naprawdę ogromy, a Asher, to jedyna osoba, przy której dziewczyna może powiedzieć wszystko. To w jaki sposób wykreowany został Asher naprawdę mi się spodobało, jest bardzo wrażliwy, delikatny, tak jak Kate, skrywa tajemnice. Nic dziwnego, że gdy Kate go zauważa, trudno jej o nim zapomnieć. Ona z kolei to dziewczyna, którą dotknęła tragedia, z którą nie potrafi się uporać, nikomu o tym nie mówi, a jej życie pogrążone jest w rozpaczy.

Piękny jest wątek romantyczny, delikatny, subtelny. Jest takim oderwaniem się od tego wiecznego smutku, który przytłacza nie tylko bohaterów, ale i czytelnika (przynajmniej w moim przypadku). Chyba właśnie w całej książce najbardziej do mnie przemówił i naprawdę się spodobał. Pokazuje, że może nareszcie wyjdzie słońce i będzie lepiej. Cała historia, może nie spodobała mi się aż tak jak sądziłam, ale ten wątek był naprawdę świetnie stworzony. Z pewnością powieść skłania do pewnych refleksji i pozostawia w melancholijnym nastroju.

"Kiedy pada deszcz" to książka, w stosunku do której miałam dość spore oczekiwania, może jednak zbyt duże, bo nieco się zawiodłam. Nie trafiła do mnie aż tak jak powinna, mimo, że widzę w niej sporo plusów, to minusy nie potrafią się przy nich zatrzeć. Jednak nie zawiodłam się aż tak, by nie przeczytać drugiej części, która opowiada już o zupełnie innych bohaterach. Mam nadzieję, że tym razem będę usatysfakcjonowana. Mimo wszystko polecam "Kiedy pada deszcz", bo myślę, że wielu osobom ta książka spodoba się dużo bardziej. Mnie bardzo rzucał się w oczy schemat, może dlatego, że niedawno czytałam książkę z podobnym, nie zmienia to jednak faktu, że książka jest dobra, a może dla kogoś będzie fenomenalna? :)

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia!

sobota, 23 lipca 2016

Remigiusz Mróz - Zaginięcie


W nocy Joanna Chyłka odbiera telefon od dawnej znajomej, która prosi ją o pomoc. Zaginęła córka Szelzyngierów, a rodzice są posądzeni o jej zabójstwo. Nie ma jednak żadnych śladów, które wskazywałyby na konkretną teorię, sprawa wydaje się być beznadziejna, ale od czego jest Joanna Chyłka! Ona wraz z Oryńskim decydują się bronić Szelzyngierów, choć cała sprawa okazuje się być naprawdę skomplikowana...

Na powieści Remigiusza Mroza nabrałam wielkiej ochoty kilka miesięcy temu, po lekturze "Kasacji", czyli pierwszego tomu „Zaginięcia”, wtedy obiecywałam sobie, że w niedługim czasie poznam dalsze części, czego nie zrobiłam. W końcu jednak nareszcie zabrałam się za "Zaginięcie"! I może nie nastąpiłoby to tak szybko, gdybym nie poczuła przesytu wszelkimi książkami o miłości. Naprawdę nie wiem czemu cały czas zwlekam z książkami Remigiusza Mroza, bo są naprawdę niesamowite, a pochwały na temat jego dzieł słyszę coraz częściej! "Zaginięcie" pochłonęłam w ciągu dwóch dni, wciągnęło mnie bez reszty i nie jeden raz porządnie zaskoczyło. Nie brakuje tu pędzącej akcji, zaskakujących momentów i napięcia trzymającego do samego końca.

Podoba mi się, że chociaż autor jest doktorem prawa, nie stosuje w książce, prawniczego żargonu, który pewnie byłby dość trudny do zrozumienia, styl pisarza jest za to niezwykle przystępny. Uwielbiam przede wszystkim dialogi, które wywołują uśmiech (a nawet śmiech) i co najważniejsze, nie są sztuczne. Uszczypliwość i ironia Chyłki daje o sobie znać, a i Kordian stał się dużo bardziej pewny siebie, niż w poprzednim tomie. Wcześniej był mocno zagubiony, teraz dużo bardziej samodzielny. Tworzą wraz z Chyłką wspaniały prawniczy duet, którego naprawdę nie mogłabym nie lubić, co bez wątpienia jest kolejnym plusem tej powieści.

Trzeba przyznać, że w książce naprawdę dużo się dzieje i nie ma nawet chwili na wytchnienie. Autor umiejętnie stopniuje napięcie, z każdymi kolejnymi stronami odsłaniając coraz więcej zaskakujących i jeszcze bardziej wszystko komplikujących faktów. Choćbym naprawdę mocno wytężyła umysł, nie doszłabym do rozwikłania całej sprawy (i w sumie to bardzo dobrze, w końcu ważne jest zaskoczenie). Zakończenie pozostawiło mnie w ogromnym szoku, przez co oczywiście trzeci tom - "Rewizja" ciekawi mnie dużo bardziej niż wcześniej myślałam. Napięcie odczuwane jest z każdym rozdziałem coraz bardziej, a poszlaki, które coraz bardziej wodzą za nos, dają do myślenia, kto tu w końcu jest winny? "Zaginięcie" wręcz zmusiło mnie do zarwania nocy, bo chyba nie mogłabym zasnąć, gdybym nie poznała zakończenia.

Mam ochotę na więcej. Tym razem już nie za kolejne pół roku, dlatego mam nadzieję, że tym razem moje plany zrealizuję i niebawem przeczytam kolejne książki autora z jego dość sporego dorobku pisarskiego. Myślę, że przed lekturą „Zaginięcia” warto zapoznać się z pierwszym tomem, czyli „Kasacją” - jest równie dobry. Obie książki serdecznie polecam, według mnie Remigiusz Mróz stworzył coś naprawdę mistrzowskiego!

środa, 20 lipca 2016

Konkurs z "Jak powietrze"!


Być może niektórzy pamiętają jak kilkanaście dni temu rozpływałam się nad "Jak powietrze", dziś to Wy macie szansę, by poznać piękno tej książki. Mam dla Was aż trzy egzemplarze!

REGULAMIN KONKURSU:
1. Organizatorką konkursu jestem ja - właścicielka bloga Książkowy świat.
2. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo OMGBooks, któremu bardzo serdecznie dziękuję!
3. Nagrodą w konkursie są trzy egzemplarze książki "Jak powietrze" (dla każdego zwycięzcy jeden).
4. Konkurs trwa od 20 lipca do 7 sierpnia 2016 roku
5. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu siedmiu dni od zakończenia konkursu.
6. Konieczne jest wykonanie zadania konkursowego.
7. Zgłoszenie należy umieścić pod tym postem, a wykonane zadanie przesłać należy na maila: michalina.kulinska@o2.pl.
8. Wygrywają trzy osoby, dwie, których prace najbardziej mi się spodobają, jedna w drodze losowania.
9. Aby wziąć udział w konkursie należy zaobserwować blog Książkowy Świat, w komentarzu podać nick pod jakim się obserwuje oraz wysłać na mojego maila pracę konkursową podpisując się nickiem, pod jakim obserwujecie bloga. Możecie również podać link do udostępnionego baneru konkursowego u siebie na blogu/fanpage, ale nie jest to warunek konieczny.
10. Zwycięzcy muszą wysłać adres korespondencyjny na mojego maila. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
11. W konkursie mogą brać udział tylko osoby, mające adres korespondencyjny na terenie Polski.

ZADANIE KONKURSOWE:
Wykonaj zdjęcie czegoś, co według Ciebie jest "jak powietrze" (interpretacja dowolna, może być to coś co kojarzy Ci się z powietrzem, przykładowo: zachód słońca, a może coś, co jest dla Ciebie bardzo ważne np. ulubiona książka itp.).

WZÓR ZGŁOSZENIA:
Zgłaszam się!
Obserwuję jako:
Baner konkursowy (chętni) :
Zdjęcie wysłałem/łam na podanego maila.

Pamiętajcie, że dwie nagrody rozdam w nagrodę za najlepsze zdjęcia, ale jedną książkę wylosuję spośród pozostałych zgłoszeń (jednak każdy musi wykonać zadanie konkursowe), dlatego naprawdę KAŻDY ma szansę! :)

Nie wymagam abyście polubili fanpage, ale miło będzie jeśli to zrobicie [link] ;) 
Jeszcze raz przypominam, aby zgłoszenie umieścić pod postem, ale zdjęcie wysłać na: michalina.kulinska@o2.pl i w mailu podpisać się nickiem ;) 

środa, 13 lipca 2016

Mia Sheridan - Stinger. Żądło namiętności.


Grace przyjeżdża do Las Vegas, by wziąć udział w Międzynarodowym Zjeździe Studentów Prawa, okazuje się, że w tym czasie odbywają się także Targi Erotyczne. Dziewczyna szybko ma okazję poznać jednego z uczestników Targów, bo wkrótce, wraz z przystojnym aktorem heteroseksualnym - Carsonem Stingerem ląduje w zepsutej windzie. Choć początkowo nic na to nie wskazuje zbliżają się do siebie i spędzają wspólnie weekend, ich drogi jednak się rozchodzą, ale... po wielu latach ponownie się spotykają...
W życiu spotykamy ludzi, którzy nas ratują, zarówno na duże, jak i na małe sposoby. Czasem ratunek oznacza, że ktoś cię uwolni z ciemnego pokoju bez okien albo wyciągnie z płonącego budynku. Ale znacznie częściej oznacza ratunek od samego siebie, a także to, że warto otworzyć się na miłość, bo miłość wcale nie jest bajką.
Mia Sheridan niedawno zawładnęła moim sercem po przez "Bez słów", dlatego z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po "Stinger". Pierwsze 100 stron kompletnie mnie nie wciągnęło i bałam się, że książka będzie dużo gorsza od powieści autorki, którą czytałam wcześniej. Odłożyłam i pomyślałam, że wrócę do niej za parę dni. W końcu nadszedł czas "Stinger" i och... jak bardzo pomyliłam się w stosunku do tej książki!!! Pierwsze kilkadziesiąt stron nie wciągnęło mnie wcale, za to resztę książki przeczytałam w ciągu jednego dnia. Nigdy jeszcze nie pomyliłam się AŻ TAK w stosunku do żadnej książki. Dlatego już na wstępie tej recenzji chciałabym Wam powiedzieć, że jeśli będziecie mieli podobnie odczucia, w żadnym wypadku się nie zrażajcie!

Po pierwszych stronach zapowiadało się na erotyk, no i na to, że przez następne kartki nic się w tej kwestii nie zmieni i co kilka stron będą się pojawiać bardzo namiętne sceny, dlatego też nieco się zraziłam. Nie przeszkadzają mi sceny seksu, ale jednak w zbyt dużym natężeniu zaczynają mnie nudzić i irytować. Na szczęście "Stinger" to nie typowy erotyk i po pewnym czasie tych scen jest coraz mniej, autorka stworzyła całą te otoczkę, by wnieść do treści coś więcej. To powieść o miłości, tej prawdziwej, która przetrwa lata. Wiem, brzmi banalnie, ale uwierzcie mi wcale takie nie jest, w połączeniu z dość nietypową fabułą i piórem Pani Sheridan.
Autorka zaskoczyła mnie też pewnym wątkiem, nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale myślę, że również będziecie zaskoczeni. Włączyła też w fabułę dość poważny problem, o którym nie mówi się zbyt wiele.
Miłość nie zawsze ma sens. I na tym polega jej piękno, jej tajemnica.
Grace żyje według misternego planu, Carson z kolei zupełnie odwrotnie. Dlatego kiedy ich ścieżki się splatają, różne charaktery początkowo dają się sobie we znaki, ale to wkrótce diametralnie się zmienia. Bohaterowie są wykreowani naprawdę interesująco, a pióro autorki jest naprawdę przyjemne. Gdy już przebrnęłam przez te pierwsze kilkadziesiąt stron, później naprawdę się wciągnęłam i żałowałam gdy powieść się skończyła, bo była dla mnie naprawdę sporą niespodzianką. Wszystkie te sceny erotyczne okazały się być tylko tłem dla fabuły, która choć może momentami wydaje się nieco nierealna porusza także poważny temat, pokazuje również historię pięknej miłości. Choć początkowo cała historia wydawała się banalna, ostatecznie mocno mnie zaskoczyła, bałam się, że moja ocena będzie niska, a tu proszę, po jej skończeniu stwierdzam, że jest naprawdę oryginalna i zaskakująca!

"Stinger" to naprawdę dobra książka, przyznam jednak, że druga części tytułu "Żądło namiętności" jest według mnie kompletnie nietrafione i mówiąc szczerze kojarzy mi się raczej z ukąszeniem osy niż z interesującą historią miłosną. To opowieść, która poza wątkiem miłosnym porusza również inne tematy, przez co nie można się nudzić. Sama z bijącym sercem przewracałam strony powieści. Jeśli komuś z Was, tak jak mi pierwsze strony książki nie przypadną do gustu, nie zrażajcie się! Ta historia naprawdę ma potencjał, trzeba jednak na to kilkadziesiąt stron poczekać ;)

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuje Wydawnictwu Septem!
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka