niedziela, 27 września 2015

Magdalena Wala - Przypadki pewnej desperatki

Julia kończy studia historyczne, do tego również pracuje - w szkole, na zastępstwie,a praca jak się okazuje, wcale do najłatwiejszych nie należy. Dziewczyna ma też dość "zakręconą" rodzinkę, no i Pawełka - swojego chłopaka, tylko, że wciąż nie jest przekonana co do ich związku...
Pewnego dnia okazuje się, że Paweł wraz z rodzicami odziedziczył stary pałacyk. Julia, jako zapalona historyczka nie może się doczekać, gdy zobaczy to miejsce. Dziewczyna buszując wśród zabytkowych rzeczy natyka się na stary pamiętnik, który zabiera ze sobą i czyta... Wtedy zaczyna się robić tajemniczo...

Lubię czytać debiuty, dlatego też z nieskrywaną ciekawością sięgnęłam po pierwszą książkę Magdaleny Wali. Jak się okazało "Przypadki pewnej desperatki" to świetnie napisana powieść, która zrobiła na mnie duże wrażenie! Wiadomo, jeśli debiut będzie udany czytelnik sięgnie po kolejne książki autora. Tak stało się właśnie ze mną, jeśli Pani Magdalena napisze kolejne książki, wtedy z pewnością po nie sięgnę, bo "Przypadki pewnej desperatki" bardzo przypadły mi do gustu.

Zacznę przede wszystkim od fabuły. Sam pomysł, był według mnie naprawdę dobry, a jego realizacja wypadła równie świetnie! Autorka pisze w ciekawym stylu, który od razu przypadł mi do gustu, pełno tu humoru, tajemnicy i intrygujących wydarzeń - nie sposób się nudzić! Powieść napisana jest w pierwszej osobie, dlatego też czytało mi się ją jak pamiętnik, w którym bohaterka opisuje swoje wrażenia dodając od siebie komentarze. Wypadło to bardzo dobrze, a co najważniejsze, sprawiło, że z trudem mogłam oderwać się od książki.

Kreacją bohaterów również nie mam nic do zarzucenia, już od pierwszych stron polubiłam Julię - dziewczynę, która uczy się i pracuje, ani jedno, ani drugie do najłatwiejszych nie należy, szczególnie gdy ma się taką szefową jaką ma Julia. Wszystko to sprowadza się do tego, iż życie Julii jest bardzo zwariowane. Jest jeszcze Paweł, który bardzo różni się od swojej dziewczyny, prowadzi spokojne i ustatkowane życie, w którym chciałby zobaczyć zarówno siebie jak i Julię.

Podoba mi się pomysł na wprowadzenie do książki wątku historycznego, który dodaje książce tajemnicy oraz wyróżnia spośród innych książek. Powieść napisana jest naprawdę dobrze, w żadnym momencie nie dając odczuć, że to literacki debiut autorki! Zarówno bohaterowie, jak i ich wypowiedzi były niezwykle realne, sprawiły, że polubiłam tę powieść i trudno było mi się z nią rozstać. Jestem i pewnie jeszcze na długo pozostanę, pod urokiem książki Pani Magdaleny.

Ciekawa fabuła, zabawne dialogi, realni bohaterowie i tajemnica. Czego chcieć więcej? Powieść intryguje, bawi i sprawia, że można oderwać się od rzeczywistości, ja jestem zachwycona i myślę, że każda kobieta będzie. Tak udane debiuty nie zdarzają się zawsze, a "Przypadki pewnej desperatki" sprawiają wrażenie jakby napisane były przez doświadczoną autorkę, która ma na swoim koncie co najmniej kilka książek! Pani Magdalenie należą się naprawdę wielkie brawa za stworzenie tak świetnej historii!

Książkę tę czyta się naprawdę lekko i przyjemnie, idealnie nadaje się ona na długie jesienne wieczory, z kubkiem herbaty w jednej ręce i książką w drugiej, które właśnie nadchodzą. Nie jest to wymagająca lektura, dlatego idealnie wpasuje się w ponure dni. Mi "Przypadki..." bardzo poprawiły humor i pozostały w pamięci. Myślę, że historia ta przypadnie do gustu każdej kobiecie, ja w każdym razie gorąco ją polecam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

środa, 23 września 2015

Beata Andrzejczuk - Tajemnica Jacoba

Natalia i Maksym, nareszcie są małżeństwem, przeżyli w swoim związku wiele wzlotów i upadków, ale ich drogi nareszcie szczęśliwie się połączyły. Nie zmieniły się jednak dawne nawyki Maksyma, mężczyzna, ma dar do stawiania ludzi przed faktem dokonanym, tak dzieje się i tym razem. Do Polski przyjechać na dawny kolega Maksyma  - Jacob, o czym Natalia dowiaduje się kilka dni wcześniej. Jacob nie należy do "łatwych" ludzi, o czym szybko się przekonają...

Beata Andrzejczuk to pisarka, której książki czytają setki nastolatek, sama kilka lat temu sięgnęłam po pierwszą część "Pamiętnika nastolatki" i na jednej części się nie skończyło. Do całej serii mam ogromny sentyment, dlatego też każdą część czytam. Natalię poznałam, gdy chodziła do gimnazjum, a teraz jest ona już mężatką. Z bohaterką zżyłam się, więc bardzo, dlatego oczywistym było dla mnie, że po "Tajemnicę Jacoba" sięgnąć muszę!

Już od pierwszych stron polubiłam nowego  bohatera - Jacoba. Moją sympatię zdobył on przede wszystkim swoim specyficznym sposobem bycia i równie specyficznym poczuciem humoru, pełnym ironii. Chłopak ma dość skomplikowaną przeszłość, która dla Natalii i Maksyma jest zagadką. Jacob niewiele o sobie mówi, a przy każdej próbie rozwikłania przez Natalię jego tajemnic natychmiast traci swój humor, jaki ma ku temu powód?
Natalia i Maksym mają już miejsce w moim sercu, dlatego też na ich historii nie mogłam się zawieść. Przyznam jednak, że brakowało mi trochę Maksyma, który pojawiał się tym razem dość rzadko. Jest to jednak zrozumiałe ponieważ w tej książce zajmuje się on "rozkręceniem" swojej firmy.

Autorka porusza także pewne problemy, tym razem są nimi, z pozoru małe i niewinne kłamstwa, które się gromadzą. Natalia nie zdaje sobie sprawy, że ukrywając pewne rzeczy przed swoim mężem, nie pozwala mu, by w pełni mógł uczestniczyć w ich - wspólnym przecież - życiu. Tajemnice Jacoba również do najłatwiejszych nie należą, ale o tym możecie się przekonać wyłącznie sięgając po książkę.

Kolejnym atutem jest styl pisarki - mało opisów, dużo dialogów. Do tego książkę czyta się niesamowicie szybko (choć jak dla mnie jest ona zbyt krótka!) Muszę jeszcze wspomnieć o realności, która aż bije od każdej strony tej książki, jak i z resztą od całej serii, nie ma się jednak czemu dziwić, bo często opisywane przez Panią Beatę historie, są oparte na prawdziwych wydarzeniach.

Jak zwykle historia Natalii i Maksyma pochłonęła mnie bez reszty! Jacob również zdobył miejsce w moim sercu, bardzo go polubiłam, a po przewróceniu ostatniej strony, aż żal było mi się z nim rozstawać. Mam nadzieję, że Pani Beata zdecyduje się na kontynuowanie opowieści o dorosłym życiu Natalii i Maksyma - na co bardzo czekałam, dlatego też żywię nadzieję, że na jednej książce się nie skończy, Polecam każdej nastolatce (i nie tylko), szczególnie, że nadchodzą długie jesienne i zimowe wieczory, na które ta książka nadaje się idealnie! Myślę nawet, że jeśli ktoś ma ochotę może przeczytać "Tajemnicę Jacoba" jako osobną powieść, choć uważam, że nie ma to już takiego uroku jak czytanie całej serii. W każdym razie - serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Rafael!

sobota, 19 września 2015

Jessica Sorensen - Przypadki Callie i Kaydena

Callie i Kayden mimo, że często się mijali, nigdy nie zwracali na siebie uwagi, a właściwie, to Kayden ignorował Callie, której nigdy nie lubiano. Dziewczyna zawsze była odosobniona, choć nikt nie zagłębiał się w to, dlaczego tak jest. Kayden z kolei w domu spotyka się z przemocą, której trudno się przeciwstawić. Pewnego razu Callie jest światkiem wydarzenia, które mogłoby skończyć się fatalnie, ale na szczęście dziewczyna zapobiega tragedii, wtedy wydaje się, że to ostatnie spotkanie tej dwójki, jednak jakiś czas później ich losy ponownie się splatają.

Początkowo jakoś niespecjalnie porwała mnie ta powieść, bałam się, że będzie to kolejna ckliwa opowieść o miłości. Jednak po kilku rozdziałach okazało się, że ta powieść z pewnością do takich nie należy. Ból i cierpienie, to główny temat tej książki, wcale nie miłość jak mogłoby się wydawać. Jest ona dopiero na drugim planie, co w żadnym razie nie jest wadą, a raczej zaletą.

Ostatni rozdział... Nie mam słów by to opisać, autorka zagrała mi na emocjach i sprawiła, że pierwsze co zrobiłam po zamknięciu książki, to sprawdzenie czy jest druga część, i całe szczęście jest! Po zamknięciu książki myślałam tylko o tym, kiedy pojawi się w Polsce, całe szczęście dzień później przeczytałam wspaniałą wiadomość, że premiera już niedługo!
Ostatni rozdział całkowicie mnie zaskoczył i pozostawił w wielkiej niepewności. O ile większość książki nie wywołała u mnie zbyt wielu emocji, to końcówka, rozszarpała moje serce.

"Przypadki Callie i Kaydena",to książka o cierpieniu. Bólu, który ciągnie się w nieskończoność i nie pozwala o sobie zapomnieć. Zarówno Callie, jak i Kayden doświadczyli w swoim życiu wiele cierpienia, jedno z nich psychicznego, drugie fizycznego. Jest to historia, o trudnym życiu i trudnej miłości, której doświadczyli bohaterowie. Autorka wszystko to opisała niezwykle realnie, tak, że nieraz żałowałam bohaterów. Jak już wspomniałam, miłość pojawia się tu na drugim miejscu.

Zarówno fabuła, jak i bohaterowie zostali stworzeni bardzo realnie, co bardzo mi się podoba, nie mam tej kwestii  nic do zarzucenia. Polubiłam również postacie Setha i Luka, czyli przyjaciół głównych bohaterów, szkoda, że niewiele możemy się tu o nich dowiedzieć, poza bardziej ogólnymi informacjami.
Po raz pierwszy od jakiegoś czasu spotkałam się w książce z nieszczęśliwym zakończeniem. Książki, które ostatnio czytałam, zazwyczaj kończyły się dość optymistycznie, tutaj z kolei Pani Sorensen pozostawia czytelnika w niepewności i oczekiwaniu na kolejny tom.

Muszę również wspomnieć, że jestem zachwycona okładką książki. W dużej mierze to ona właśnie zachęciła mnie do poznania historii Callie i Kaydena. Intryguje i przyciąga wzrok, jestem ją kompletnie zauroczona!

Podoba mi się również naprzemienna narracja, raz z punktu widzenia, Callie, innym razem Kaydena, wypadło to naprawdę bardzo dobrze, ponieważ możemy poznać myśli obojga bohaterów.
Już teraz niecierpliwie czekam, na premierę drugiej części "Przypadków...". Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu, z resztą po takim zakończeniu... czemu tu się dziwić? Książkę tę naprawdę Wam polecam, myślę, że wielu osobom, przypadnie ona do gustu.

Za możliwość przeczytania tej powieści bardzo dziękuję Księgarni Bonito.pl

poniedziałek, 14 września 2015

Carina Bartsch - Lato koloru wiśni

Emely mieszka w Berlinie, gdzie również studiuje. Do Berlina postanawia również przeprowadzić się jej przyjaciółka - Alex. Niestety Alex ma brata - Elyasa, którego Emely szczerze nie cierpi, nie widzieli się już od kilku lat i dziewczyna miała już nadzieję, że spotkanie nigdy nie nastąpi, no, ale wraz z przyjazdem Alex, Emely jest skazana również na towarzystwo Elyasa, który mimo, że dziewczyna nie ma ochoty, uparcie próbuje ją poderwać. Co z tego wyniknie?

Kiedy przeczytałam recenzję tej książki napisaną przez jedną z blogerek, po prostu nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie, do tego już od początku czułam, że na pewno "Lato koloru wiśni" przypadnie mi do gustu, i dokładnie tak się stało, powieść porwała mnie i wprost nie mogłam się od niej oderwać! Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem!

Pokochałam tę książkę przede wszystkim za humor. Wspaniały humor, często wraz z ironią. Bardzo lubię bohaterów, którzy w swoich przemyśleniach używają ironii. Trzeba przyznać, żetej autorce wyszło to naprawdę dobrze!
Skoro już jestem przy bohaterach, to muszę powiedzieć, że ich kreacje były naprawdę dopracowane i wypadły świetnie. Zarówno głównych bohaterów Emely i Elyasa, jak i  choćby Alex. Elyasa polubiłam głównie za jego poczucie humoru, ale też za determinację i zarozumiałość. Emely czasem denerwowała mnie wiecznym odrzucaniem chłopaka, ale mimo wszystko, również bardzo ją polubiłam.

Nie jest to może literackie arcydzieło, ale już na pewno dobrze napisana książka, która zapada w pamięć, momentami zaskakuje, a co ważne potrafi również rozbawić. Do tego to zakończenie, przez , które moja buzia sama się otwarła, nie, pozostawię to chyba bez komentarza... Autorka po prostu zakończyła książkę w takim momencie, w którym w żadnym wypadku książki się nie kończy! Teraz pozostaje mi tylko niecierpliwie czekać, aż ukaże się "Zima koloru turkusu".

Z tyłu okładki widzimy, że fani "Love Rosie", powinni przeczytać "Lato koloru wiśni" i rzeczywiście tak jest, możemy tu dostrzec podobne poczucie humoru, dlatego fani "Love, Rosie" powinni być naprawdę zadowoleni.

Przyznam, że powieść momentami, była odrobinę przewidywalna, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadzało, cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z tą książką, bo czas na jej czytaniu spędziłam naprawdę przyjemnie. Powieść czyta się niezwykle szybko, co nie zawsze się zdarza w przypadku pięciuset stronicowych powieści. Tutaj z pewnością na nudę i smutki narzekać nie możemy. Przygotujcie się raczej na dużą dawkę śmiechu, u mnie było on wywołany głównie po przez konwersacje Elyaca i Emely, ale też czasem rozmyślania głównej bohaterki.

Świetni bohaterowie, wspaniały humor i ciekawa fabuła. Tak w skrócie mogłabym podsumować tę powieść,którą  naprawdę Wam polecam, jeśli macie ochotę się rozerwać i przeczytać coś dzięki czemu będziecie się trzymać za brzuchy ze śmiechu, to myślę, że dobrze trafiliście, "Lato koloru wiśni" to właśnie taka książka, idealna na smutne wieczory. Gorąco polecam, mam nadzieję, że się skusicie.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pani Marcie i Wydawnictwu Media Rodzina!


sobota, 12 września 2015

Wendy Markham - Lato w Nowym Jorku

Lato w Nowym Jorku. Kusząca perspektywa? Może, ale na pewno nie dla głównej bohaterki - Tracey, które całe lato ma spędzić w oddali od swojego chłopaka Willa. Szybko okazuje się, że chłopak wale nie jest taki wspaniały jak to mogłoby się wydawać, ale co bohaterka z tym zrobi?
Podczas miesięcy z dala od Willa, dziewczyna postanawia zmienić swoje życie zaczynając od diety, na czym skończy?

Macie ochotę na coś lekkiego? "Lato w Nowym Jorku" będzie idealne! Sięgając po tę książkę spodziewałam się właśnie czegoś lekkiego na upalne dni. Co prawda za powieść zabrałam się gdy już wcale gorąco nie było, nie zmienia to jednak faktu, że na lato powieść ta nadaje się idealnie.

Nie powiem, że ta książka to literackie arcydzieło, bo tak nie jest. Jest to jedynie przyjemna książka na jeden wieczór. To powieść, którą przeczytasz równie szybko jak i o niej zapomnisz. Muszę jednak przyznać, że na jej czytaniu spędziłam bardzo przyjemne kilka godzin, których nie żałuję, w gruncie rzeczy właśnie czegoś tak lekkiego się spodziewałam.

Jeśli chodzi o bohaterów, byli oni dość denerwujący. Na nerwy działał mi przede wszystkim Will, który od samego początku zachowywał się jakby z Tracey chodził tylko i wyłącznie z dobrego serca. Do tego rzeczy, które opowiadał by przeszkodzić swojej dziewczynie w przyjeździe do niego tylko jeszcze bardziej mnie denerwowały. Co do Tracey, przyznam, że często irytowała mnie ona swoim zachowaniem, działało mi na nerwy, że cały czas skupia się na Willu i słucha go we wszystkim. Mimo wszystko nawet polubiłam Tracy, zachowania Willa nie byłam jednak w stanie znieść.

Jeśli chodzi o styl pisarki jest on dość przeciętny. Czegoś mi w nim brakowało, tym "czymś" były w dużej mierze emocje. Lubię kiedy czytając książkę mogę poczuć emocje bohaterów, gdy mogę się z nimi bardziej zżyć, tutaj tego mi zabrakło. Nad niektórymi rzeczami autorka musi jeszcze popracować, jednak mimo wszystko książka nie jest zła.

Początek książki był dość słaby, bałam się, że cała książka będzie napisana podobnie, całe szczęście jednak z każdym rozdziałem było lepiej. Miałam wrażenie, że dopiero po kilkudziesięciu stronach nabrała pewności co do swojego stylu pisania. Jednak po marnym początku, muszę powiedzieć, że im dalej tym bardziej zaczęło mi się podobać. Nie jest to co prawda książka, która stanie się moją ulubioną, jednak na pewno będę ją miło wspominać.

"Lato w Nowym Jorku" czyta się bardzo szybko. Skończyłam, nawet nie zauważyłam kiedy. To świetna powieść zarówno na upalne dni jak i chłodne wieczory. To właśnie taka książka na jeden wieczór. Przyjemna i ciekawa. Co jakiś czas nawet na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, niestety zabrakło mi emocji, mam jednak nadzieję, że autorka jeszcze się w tej kwestii poprawi.
Tak jak już mówiłam jest to przyjemna książka na jeden wieczór, niestety nic poza tym, niczym szczególnym nie wyróżnia się ona spośród innych książek, Mimo wszystko jeśli poszukujecie lekkiej powieści, ta powinna spełnić Wasze oczekiwania.

Za możliwość przeczytania książki, bardzo dziękuję Wydawnictwu Harper Collins!

niedziela, 6 września 2015

Colleen Hoover - Pułapka uczuć

Layken właśnie skończyła osiemnaście lat i niedawno straciła ojca, wraz z mamą i bratem przenoszą się do Michigan. Od razu po dotarciu na miejsce poznają swoich sąsiadów, przystojnego studenta -Willa i jego młodszego brata. Mali chłopcy od razu się ze sobą zaprzyjaźniają, jednak co będzie z Lyken i Willem, czy o nich można powiedzieć to samo?

Po przeczytaniu "Hopeless" wiedziałam, że autorka jeszcze nieraz mnie zaskoczy, już wtedy czułam ogromną potrzebę by sięgnąć po "Pułapkę uczuć", zrobiłam to dopiero teraz, czyli pół roku później. Teraz znów czuję tę samą potrzebę, tym razem jednak by sięgnąć po "Nieprzekraczalną granicę", czyli drugą część "Pułapki uczuć", która pozostawiła mnie z ogromnym niedosytem.

Na początku książki wszystko układa się niezwykle dobrze, jednak sielanka nie trwa długo, każdy kolejny rozdział szykuje coraz to nowsze niespodzianki, które wcale nie są miłe. Wszystko zaczyna się komplikować. Tym razem nie jest to kolejny erotyk, tylko mądra opowieść o życiu, śmierci i miłości, taka, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Gdy przeczytałam "Hopeless", byłam wręcz przekonana, że to jedna z najlepszych książek jakie ostatnio przeczytałam i oczywiście nadal tak jest, tylko, że teraz nie jestem już pewna, która książka jest lepsza. Obie te książki są na bardzo wyrównanym poziomie, ale gdybym miała wskazać lepszą chyba byłaby to jednak "Pułapka uczuć". Dlaczego? Bo, aż bije od niej realność, której w "Hopeless" nie poczułam. Do tego jest niezwykle piękna i mądra. Jest jeszcze jedna rzecz, dzięki której powieść ta niesamowicie zyskała w moich oczach, a mianowicie wiersze. Jedyne w swoim rodzaju, piękne, wzruszające i życiowe, które pozostawiają w stanie refleksji, to w dużej mierze dzięki nim tak bardzo zakochałam się w tej książce!

"Pułapka uczuć" to książka zarówno wzruszeń, jak i radości, owszem, cała historia jest dość smutna, jednak Hoover nie zapomniała o humorze, którego w książce jest sporo. Cała historia jest opisana bardzo realnie, w taki sposób, że nie można się oderwać. Wszystko zaczyna się dziać już od pierwszego rozdziału, kiedy wszystko wydaje się być w porządku, a już kilkanaście stron później autorka sprawiła, że nie mogłam otrząsnąć się z szoku, trzeba przyznać, że zaskakiwanie czytelników to specjalność Hoover.

Nie brakuje tu oczywiście emocji! Tak jak w "Hopeless", autorka daje nam porządną ich dawkę. Kiedy już myślałam, że to kolejna banalna historia o miłości, autorka kompletnie mnie zaskoczyła i od tej pory zaskakiwać nie przestawała!  Czytając tą książkę zdecydowanie nie można się nudzić! Autorka napisała książkę zupełnie inną niż wszystkie, wyjątkową, taką która zapada w pamięć na długo. Szkoda tylko, że książka jest tak strasznie krótka, przeczytałam ją w ciągu jednego dnia i czuje ogromny niedosyt!

Jeśli macie ochotę na pełną emocji, piękną historię o skomplikowanej miłości, ale również o życiu i śmierci to koniecznie sięgnijcie po "Pułapkę uczuć"! Jestem przekonana, że nie będziecie zawiedzeni! Ja tymczasem koniecznie muszę jak najszybciej sięgnąć po "Nieprzekraczalną granicę"!

Za możliwość przeczytania książki bardzo serdecznie dziękuję Księgarni Bonito.pl!


środa, 2 września 2015

Podsumowanie lipca i sierpnia


No i, wakacje dobiegły końca... Nawet nie wiem kiedy to przeleciało, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że rok szkolny przeleci równie szybko jak wakacje ;) Na razie jednak trzeba ostro wziąć się do nauki, a przyznam, że mój plan lekcji mnie przeraża, bo codziennie jestem w szkole do 16-tej...
Ponieważ na blogu nie pojawiło się podsumowanie lipca, to dziś podsumuję i lipiec i sierpień. Jestem bardzo zadowolona, bo według mnie udało mi się przeczytać dużo, co w kolejnych miesiącach raczej się nie powtórzy ;) Do tego bardzo się cieszę, bo większość z tych książek udało mi się już zrecenzować ;)

Lipiec:
  1. "Powiedz, że mnie kochasz mamo" -Grażyna Mączkowska (od 80 strony) 256 stron
  2. "Nie oddam dzieci" - Katarzyna Michalak - 256 stron
  3. "Maminsynek" - Natasza Socha - 382 strony
  4. "Daj mi więcej" - Paulina Klepacz - 336 stron
  5. "Musimy coś zmienić" - Sandy Hall - 304 strony
  6. "Córeczka" - Liliana Fabisińska - 416 stron
  7. "Zakochać się" - Cecelia Ahern - 416 stron
  8. "Co jeśli..."  - Rebbeca Donovan - 380 stron
  9. "PS. Kocham cię" - Cecelia Ahern - 512 stron
Razem przeczytałam: 3258 stron, czyli około 105 stron dziennie :)
Najlepsza książka: Szczerze mówiąc nie umiem wybrać jednej, bo wszystkie były wspaniałe, jednak za najlepsze uznaje książki Cecelii Ahern "Zakochać się" i "PS. kocham cię", a także fenomenalna "Córeczka" :)
Najgorsza książka: "Nie oddam dzieci" - nie była jakaś zła, ale po prostu najsłabsza z tego zestawienia.
Licznik obserwatorów wzrósł o kolejne 22 osoby :)
Sierpień:
  1. "Ten jeden dzień" - Gayle Forman - 384 stron
  2. "Wakacje" - Nina Majewska - Brown - 384 strony
  3. "O krok za daleko" - Abbi Glines - 299 stron
  4. "Przypadkowe szczęście" - Abbi Glines - 320 stron
  5. "Galop '44" - Monika Kowaleczko - Szumowska - 356 stron
  6. "Gdy zakwitną poziomki" - Agnieszka Walczak - Chojecka - 400 stron
  7. "Sven Hannawald. Triumf. Upadek. Powrót do życia" - Sven Hannawald, Ulrich Pramann - 304 strony
  8. "Pulse" - Gail McHugh - 400 stron
  9. "Cztery" - Veronica Roth - 304 strony
  10. "Pułapka uczuć" - Colleen Hoover - 285 stron
  11. "Przypadki Callie i Kaydena" - Jessica Sorensen - 368 stron
Razem przeczytałam 3804 stron, czyli około 122 strony dziennie :)
Najlepsza książka: Tak jak w lipcu, najlepszych książek było bardzo dużo, i w tym miesiącu już wcale nie potrafię wybrać najlepszej książki!
Najgorsza książka: W tym miesiącu takiej nie ma :)
Licznik obserwatorów wzrósł o 19 osób, jest Was tu już 126 - dziękuję!

Tak jak wspominałam, naprawdę jestem bardzo, bardzo z siebie zadowolona, a jak Wam minęły wakacje? No i jak wasze plany lekcyjne? :)



Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka